Problem z jazdą na kursie

Tutaj możecie zamieszczać opinie dotyczące kursów na prawo jazdy

Moderatorzy: ella, klebek

Problem z jazdą na kursie

Postprzez cienia_k » niedziela 29 października 2006, 18:39

Witam wszystkich:)Od ponad 2 miesięcy chodze na kurs na prawo jazdy kat.BWszystkie zajęcia teoretyczne mam zaliczone i przyszła pora do zajęć praktycznych;].Właśnie niedawno zaczęła się moja przygoda z autem(około 2 tygodnie temu)Przychodząc na kurs i pierwszą godzine jazdy nie miałem doczynienia z samochodem(oczywiście co gdzie jest i do czego służy wiedziałem,ale nigdy nie prowadziłem pojazdu)Mam wyjeżdzonych 10 godzin i po tym czasie do wniosku że za przeproszeniem g..... umiem.Największy problem mam z ruszaniem.Praktycznie co 2-3 skrzyżowanie podczas ruszania samochód mi gaśnie.Dzisiaj przyszła pora do ruszania ze wniesienia.Instruktor wszystko fajnie wytłumaczył ale ciągle mi gasł.No nie wieidzałem co leży w przyczynie i póxniej się zorientowałem że podczas ruszania odrywam pięte od podłogi.No to spróbowałem inaczej czyli normalnie.I też nic bo nie moge puścić sprzęgła bo mi noge blokuje.Nie wiem czy ja mam za długie stopy,źle kłade nią na pedale sprzęgła czy cholera wie co:/Nie mam poprostu sprosobu opanowanego.10 godzina jazdy minęła podziękowałem za jazde instruktorowi powiedziałem że do dupy mi szło dzisiaj,nic nie odpowiedział.I na koniec jeszcze podsumował że te 30 godzin to dla mnie stanowczo za mało będzie:/Nie wiem czy to kwestia czasu,abym mógł wyczuć samochód,no ale bez przesady po 10 godzinach żebym miał problemy z ruszniem to chyba coś nie tak.Czasami mnie nachodzą myśli czy nie skończyć z tym kursem,bo może jeszcze nie pora na prowadzenia auta?!
Za wszelkie rady i uwagi będe wdzięczny:)
Pozdrawiam
cienia_k
 
Posty: 5
Dołączył(a): niedziela 29 października 2006, 18:22

Postprzez as » niedziela 29 października 2006, 18:55

Spokojnie zostało jeszcze 20h to dość dużo, dasz radę... początki bywają trudne, nawet bardzo trudne... ale trening czyni mistrzem :wink: Ci co czytali moje posty pisane, kiedy robiłam kurs to wiedzą, że marudna byłam strasznie... aż mi się śmiać chce kiedy to dziś czytam... a jednak zdałam :lol:
no ale bez przesady po 10 godzinach żebym miał problemy z ruszniem to chyba coś nie tak

Eee no bez przesady... z tego co wiem to nawet na egzaminie bywa że autko zgaśnie (całe szcześci nie mi :wink: ), ba znam takich co jeżdżą już kilka lat i czasami zgaśnie... głowa do góry :D
grunt to się nie poddawać nigdy w życiu :lol:
[/quote]
przyjaciel to ten, który wie o tobie wszystko.... i nadal cię kocha;)
Avatar użytkownika
as
 
Posty: 93
Dołączył(a): piątek 21 lipca 2006, 19:10
Lokalizacja: Zamość

Postprzez Nazgulek » niedziela 29 października 2006, 19:19

cienia_k, nie przejmuj się. Najważniejsze to nie poddawać się, zacisnąć zęby i pokazać ile jesteś wart. Jeden z moich instruktorów notorycznie doprowadzał mnie do stanu wrzenia swoimi uwagami, co do moich "wątpliwych umiejętności". Na pięć godzin przez końcem obowiązkowego kursu powiedział (cytuję) : z taką jazdą, to ty nawet nie masz co śnić o pozytywnym zdaniu egzaminu. Jeżeli chcesz zdać musisz wykupić minimum 15h, a rodziców to na pewno nie ucieszy. :evil:
I co? Dokupiłam 5h u innego instruktora i zdałam za pierwszym razem! Wg mnie najlepiej na końcu kursu wziąć jedną godzinę z całkiem nieznanym instruktorem, żeby obiektywnie ocenił naszą jazdę.
Nigdy się nie poddawaj! 10 godzin to nie tak dużo. Ja miałam totalną załamkę po dwudziestu godzinach, bo popełniałam błedu typu - nie zauważyłam ograniczenia prędkości, ciągłej, zapomniałam o kierunkowskazie, ustąpieniu pierwszeństwa itp. Wtedy dopadają cię wątpliwości, bo już jest bliżej niż dalej do końca. Ale ważne jest wiedzieć co się robi źle i pracować nad tym. Po to jest ten kurs, aby nauczyć się przepisów i jazdy samochodem.
26.06. - 25.08.2006 - Kurs
26.09.2006 - Pierwsze i jedyne podejście :D
6.10.06 - prawko odebrane

>>Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu <<
Avatar użytkownika
Nazgulek
 
Posty: 128
Dołączył(a): wtorek 29 sierpnia 2006, 14:08
Lokalizacja: Tarnów/Kraków

Postprzez maciass » niedziela 29 października 2006, 20:33

nie przejmuj sie, po 10 godzinach masz prawo nadal czuć sie słabo, ja też nigdy nie prowadziłem wczesniej samochodu, mam za sobą 25 jazd i dopiero od paru czuje sie pewniej, ale do 15-20 jazdy wydawalo mi sie ze żadnych postępów nie robie i jeżdże jak dupa wołowa, po 9 jeździe instruktor powiedział mi ze "jest gorzej niz fatalnie", a teraz mowi ze procz paru malych niedoróbek juz dobrze sobie radze :D umiejetnosci z czasem przyjda na pewno, wyczujesz w koncu samochód, opanujesz jego manualna obsługe i nie bedzie Ci juz tak gasł.. mi nadal czasem gasnie mimo 25 jazd, i prawdą jest że nawet ludziom po kursie nadal to sie zdarza, wiec Ty po 10 godzinach masz do tego jak najbardziej prawo ;) to samo z wzniesieniem, próbuj do skutku, spokojnie i bez nerwów, opanuj to 'odrywanie nogi' przy ruszaniu a w koncu na pewno wyjdzie dobrze i bedziesz sie dziwił że to było takie proste ;) powodzenia :)
prawo jazdy kat. B od grudnia 2006 ;)
Avatar użytkownika
maciass
 
Posty: 202
Dołączył(a): poniedziałek 18 września 2006, 22:36
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Zico » niedziela 29 października 2006, 21:54

Pięta na podłodze. Jeśli masz problem z ruszaniem pięta musi być na podłodze. Masz dobre wrażenie, że noga się blokuje. Ale musisz mieć podparcie by móc zablokować stopę na tzw półsprzęgle, które musisz przez chwilę przytrzymać kiedy auto zaczyna rusza (żebyś zrozumiał/a/-puszczasz sprzęgło do momentu, kiedy auto zaczyna ruszać. Wtedy natychmiast blokujesz stopę i nie puszczasz dalej sprzęgła tylko zatrzymujesz na chwilę-2-3 sekundy. No i nie zapomnij wtedy o dodaniu gazu!!!!!!). Gaz to dla auta to jak tlen dla czlowieka. Brak gazu tak jak i w przypadku człowieka brak tlenu powoduje, że auto "dusi" się. To w dużym uproszczeniu, ale tak to wygląda. Spróbuj, a zobaczysz że to proste. Powodzenia
12 letni staż
Zico
 
Posty: 28
Dołączył(a): piątek 18 sierpnia 2006, 10:01

Postprzez cienia_k » niedziela 29 października 2006, 22:11

Dzięki wszystkim za rady :wink: Postaram się je włożyć w życie,jutro poprubuje z ojcem troche poćwiczyć ruszanie i może w końcu będzie mi lepiej szło na kursie :wink: Musze w końcu jakiś sposób znaleźć,może źle stope kłade na sprzęgle i później nie mam możliwości jego puszczenia bo mi noge blokuje :x
Pozdrawiam :D
cienia_k
 
Posty: 5
Dołączył(a): niedziela 29 października 2006, 18:22

Postprzez maciass » niedziela 29 października 2006, 22:16

no to jest dobre wyjscie, pocwicz sobie z ojcem na spokojnie ruszanie bo na miescie zawsze sie pewnie denerwujesz ze jak zgasnie na skrzyzowaniu to ruch zablokujesz itp, a tak to sobie na luzie poćwiczysz i bedzie lepiej na pewno, ja tak tez zrobilem i mi pomogło :D

nie wiem jak ta stope trzymasz, ale powinienes tylko jej przednią częścią naciskac sprzęgło a piętę miec caly czas opartą o podłoge
prawo jazdy kat. B od grudnia 2006 ;)
Avatar użytkownika
maciass
 
Posty: 202
Dołączył(a): poniedziałek 18 września 2006, 22:36
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez ania18 » poniedziałek 30 października 2006, 22:04

Niemasz się co przejmować przed tobą jeszcze mase godzin. Najgorsze są początki bo godziny ubywają a postępów prawie niewidać potem zobaczysz czym dłużej się jeździ, tym łatwiej wszystko przychodzi. Pamiętam moment kiedy na około 20 godzinie kursu przy parkowaniu (które mi za chiny ludowe niechciało wyjść) instruktor powiedział że mój poziom jazdy do tyłu jest tak kiepski że 15 godzin jak nic będę potrzebowała żeby to opanować, niemówiąć o masie innych manewrów na które mi braknie kursu (czyli praktycznie wszystko :zawracania, łuk, jazda po mieście itd). Pomyśl sobie co wtedy musiałam przeżywać, czułam się jak głąb patentowany. Potem się jakoś zbomilizowałam i wszystko z czasem zaczeło mi wychodzić :wink: Na koniec kursu kiedy powiedziałam że chce jeszcze dokupić z 5 h instruktor stwierdził że niesą mi potrzebne bo db sobie radze, w ostateczności wykupiłam tylko godzinke przed egzaminem :)
Co to techniki podnoszenia sprzęgła (czyli trzymania nogi w powietrzu) to tez miałam z tym ogromne problemy. Instruktor wkółko mnie upominał, wkońcu po chyba połowie kursu stwierdził że chyba mi tak zostanie bo żadne argumenty do mnie nieprzemawiają. Ja w przeciwieństwie do ciebie tłumaczyłam to zbyt małą nóżką (35/36). Właściwie to niewiem czy dalej popełniam ten błąd, w każdym bądź razie auto mi nie gaśnie :)
Jeśli niechcesz żeby ci zgasło autko spróbój dać mu bardzo dużo gazu( tak żeby porządnie zawył :twisted: ) i wtedy powolusieńku podnoś sprzęgło do góry. Auto zacznie się powoli zbierać, ale za to napewno niezgaśnie. Z czasam poczujesz o co w tym wszystkim chodzi i wtedy nie będziesz już musiał "wyć" :D

P.S. Odkąd zaczełam kurs mam taki zwyczaj że lubie obserwować kierowców jak jeżdżą. No i czekam sobie dzisiaj na przystanku w drodze do szkółki oczywiście łebek zwrócony w strone ulicy i tak obserwuje. Miałam okazje zobaczyć normalne auto (czyli nie L) jak ledwo co ruszyło. Auto sie dławiło, praktycznie było na granicy wygaśnięcia. Koleś w ostatniej chwili przygazował i jakoś mu fuksło. Tak że się nieprzejmuj to normalne że na początku kursu nie umiesz ruszyć :wink:
ania18
 
Posty: 157
Dołączył(a): niedziela 07 maja 2006, 17:10
Lokalizacja: Bytom

Postprzez cienia_k » wtorek 31 października 2006, 19:09

Witam!No i wydaje mi sięże to chyba nie moja wina tylko mojego samochodu,ponieważ kolega który jeźdi ze mną ma ten sam problem.Chciałęm się z ciekawości zapytać czy jak kłade całą stope na sprzęgle i pięte mam na podłodze to sprzęło bez problemu do końca pójść do góry :? ?Jak kłade całą stope i puszczam sprzęgłó to w połowie mi blokuje.Inaczej jest gdy sprzęgło zakryje gdzieś 1/4 powierzchni stopy!!!!!!Wtedy normalnie mi sprzęgło idzie do góry a jak kłade całą no to nie ma mowy żebym spokojnie puścił do końca bo mi w połowie blokuje????Pięty nie cofam do tyłu tylko cały czas trzymam ją w miejscu.Kolega jeździł na dwóch samochodach i też w tym drugim to samo zauważł :shock:
Pozdrawiam
cienia_k
 
Posty: 5
Dołączył(a): niedziela 29 października 2006, 18:22

Postprzez wiesniak » wtorek 31 października 2006, 20:46

Ogólnie piętę się trzyma w powietrzu naciskając sprzęgło, bo inaczej zawsze będzie blokować. Zresztą tak jest chyba najwygodniej. No chyba, że ktoś trzyma nogę nad sprzęgłem cały czas :).
wiesniak
 
Posty: 1199
Dołączył(a): czwartek 19 stycznia 2006, 01:20

Postprzez ella » wtorek 31 października 2006, 21:35

Już kiedyś pisałam w wątku "Technika puszczania sprzęła"
http://www.prawojazdy.com.pl/forum/view ... ht=pi%EAta

Przy puszczaniu pedału sprzegła pięta ma się opierać na podłodze. Błędem jest trzymanie pięty w powietrzu. Pedał naciskamy przednią częścią stopy.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez cienia_k » wtorek 31 października 2006, 22:13

Witam ponownie.Właśnie wróciłem z jazdy samochodem ojca i sam nie wiem co powiedizeć bo jestem w szoku :shock: Ruszanie bez problemu (pięta cały czas na podłodze,całą przednia część stopy na sprzęgle,nic nie blokuje),ruszanie spod górki bez ręcznego bez problemu(na 15 prób raz mi zgasł)Czyli jestem pewnie że wina leży po stronie samochodu nauki jazdy.Gdzie wogóle nie mam możliwości swobodnego operowania sprzęgłem :twisted: Niebo a ziemia
Pozdrawiam
cienia_k
 
Posty: 5
Dołączył(a): niedziela 29 października 2006, 18:22


Powrót do Szkolenie kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość