W słowach nie przebiera...

Tutaj możecie zamieszczać opinie dotyczące kursów na prawo jazdy

Moderatorzy: ella, klebek

W słowach nie przebiera...

Postprzez ella » wtorek 31 października 2006, 20:58

W słowach nie przebiera

„Masz w lewo skręcić. K... <&%#$@> cię za to. Głąbie kapuściany, ty k... nie wiesz Rusku jeden, że za to się oblewa” - takimi i wielu innymi słowami miał wyzywać kursantów jeden z bytowskich instruktorów, który prowadzi prywatny ośrodek szkolenia kierowców. Nagrania dokonali telefonem komórkowym młodzi kursanci podczas nauki jazdy. Twierdzą, że jest tak za każdym razem, kiedy siadają za kierownicę.


Instruktor wszystkiemu zaprzecza.

- Nigdy takie zdarzenie nie miało miejsca - twierdzi. - Nie wiem skąd oni mają to nagranie. Kilka lat prowadzę naukę jazdy i nie było na mnie skarg.

Potwierdzają to pracownicy Wydziału Komunikacji i Drogownictwa w Starostwie Powiatowym w Bytowie, który wydaje pozwolenia na prowadzenie nauki jazdy.

- Ma on wszystkie uprawnienia i cieszy się nieposzlakowaną opinią - zapewnia Marian Miazga, naczelnik wydziału. - Jeżeli było takie zdarzenie, to dlaczego nie wybrali innego ośrodka szkolenia kierowców. Przy takiej konkurencji na rynku jest w czym wybierać.

Zaskoczony jest również Stanisław Kożyczkowski, dyrektor Zespołu Szkół Ekonomiczno-Rolniczych w Bytowie, gdzie jeszcze przed kilku laty „wybuchowy” instruktor prowadził kursy nauki jazdy dla uczniów.

- Nie było pod jego adresem żadnych uwag - mówi dyrektor. - Nie słyszałem, aby do uczniów odnosił się wulgarnie, lub na nich krzyczał. Z drugiej strony każdy może mieć swój zły dzień. Kiedy umowa między nami wygasła, z braku funduszy już jej nie przedłużyliśmy.

Ci, którzy u bytowskiego instruktora robili kurs na prawo jazdy, potwierdzają jego wybuchowy charakter i to, że potrafił w wulgarny sposób się odezwać lub kogoś wyzwać, ale...

- Przede wszystkim potrafi jednak bardzo dobrze przygotować do egzaminów - zapewnia jeden z kursantów. - To jest prawdziwa szkoła jazdy. Nie dopuści do egzaminów kogoś, kto nie potrafi jeździć. Właśnie u niego najwięcej osób zdaje za pierwszym razem.



Scenka pierwsza

Instruktor: Jak ja mam k.... powiedz na was nie krzyczeć? Gdzie jest oś jezdni? Pokaż mi palcem... gdzie, gdzie? Gdzie jest? Pokaż! Popatrz jak tłumaczę! Gdzie jest podwójna ciągła?

Kursant: Tu.

Instruktor: Gdzie jest dziób samochodu? I to jest na osi skrzyżowania?

Kursant: Tak.

Instruktor: Jest tak?

Kursant: Yyyy nie na osi, nie

Instruktor: Jedziemy... k... mać jakbyście jakieś głupki, ograniczone umysłowo... Prawa ręka debilu!!! Dlaczego się nie spojrzałeś w prawo?! Który raz ty jeździsz dzisiaj?

Kursant: Trzeci.

Instruktor: Dlaczego się nie spojrzałeś w prawo?! Pytam się! Pytam się.

Kursant: Booo nie myślę.

Instruktor: Masz w lewo skręcić. K....<&%#$@> Cię za to! W lewo skręcić mi tam! W to podwórko! W lewo! <&%#$@> k.... Dalej! Taam!.. Zatrzymać samochód. Wyłącz bieg zaciągnij ręczny... Kazałem gasić silnik?... Trzeci k.... raz tam jechałeś w ciągu k....pól godziny.



Scenka druga

Instruktor: - Kobieta... Jedno dziecko, jeden rok. Drugie dziecko, niemowlę... Głupi Piotr. Nie patrzysz się k.... w prawo, do czego tu dochodzi?

Kursant: - Do wypadku.

Instruktor: - Do wypadku. Wychodzi kobieta z samochodu, płacze i mówi ci prosto w oczy: „Co pan zrobił? Co pan zrobił? Moja dwójka dzieci nie żyje”. Co jej powiesz? Co jej powiesz prosto w jej płaczące oczy? Co jej powiesz?

Kurant: Że nie myślę...

Instruktor: Słucham ciebie? Ty sobie k.... zdajesz sprawę z zagrożenia?

Kursant: - Tak.

Instruktor: - Tak? W jaki sposób ty na to patrzysz? Co to jest k.... zabawa jakaś? Powiedz mi co powiesz tej kobiecie? Pytam się? Podchodzi do ciebie kobieta, trzyma na rękach nieżywe niemowlę, ręce spadają niemowlakowi bezwładnie na dół i pokazuje tobie to niemowlę. Co pan zrobił? Słucham, co jej powiesz? Popatrz się na mnie i powiedz, co jej powiesz? Co jej powiesz? Co jej powiesz? Pytam się k...co jej powiesz? Odpowiadaj mi.

Kursant: - Nie wiem.

Instruktor: - Co jej powiesz? Co jej powiesz? Zakrwawione dziecko, nieżywe niemowlę. Co jej powiesz? Pytam się. Pytam się! Co jej powiesz?... Co jej powiesz Piotrek? Co jej powiesz Piotr?... Pytam się!

Kursant: - Nie wiem.

Instruktor: - Dla ciebie najważniejsze było, że w łeb dostałeś, obrażony, co? Powinienem Ci deską <&%#$@> w ten głupi łeb, a nie tylko ręką. Pytam się, co tej kobiecie powiesz? Co jej powiesz? Główka ucięta, dziecko nie żyje, bo żeś <&%#$@> w nich. Co jej powiesz?... Co ty se myślisz, że to jest k... matematyka? Co? Na matematykę możesz się nie uczyć, najwyżej jak landrynki będziesz kupował w sklepie na wsi, to cię pani oszuka k... i ci reszty nie wyda. A tu możesz k... kogoś zabić, rozumiesz to?

Kursant: - Rozumiem.

Instruktor: - Trzeci raz w tym samym miejscu. Dwa razy tłumaczyłem, a ty co? Sobie jedziesz? Pytam się. Chociaż byś k... skisł i zdechł, ja cię po trzydziestu godzinach nie dopuszczę do egzaminu. Nie-do-pusz-czę. Mam na to prawo... Jeżeli nie wierzysz proszę sobie przeczytać dziennik ustaw nr 197 i jakie są moje prawa i obowiązki. Mam obowiązek nie dopuścić cię do egzaminu jeżeli... jeżeli nie potwierdzę na podstawie zdanego egzaminu wewnętrznego posiadanie przez osobę wiedzy, umiejętności w charakterystyce absolwenta. Tam jest min. zachowanie bezpieczeństwa na drodze. Oraz uważam ją za przygotowaną do egzaminu państwowego. Mój podpis i pieczęć. Rozumiesz? Jeżeli cię dopuszczę do egzaminu..., a ty będziesz do niego nie przygotowany, egzaminator ma prawo mnie postawić przed prokuratorem. Rozumiesz? I chociaż byś zdechł i piszczał to ja cię nie dopuszczę do egzaminu, dopóki będziesz i takie rzeczy robił. Słyszysz?

Kursant: - Ja słyszę.

Instruktor: - Po co ty do mnie przyszedłeś tutaj?

Kursant: - Żeby nauczyć się jeździć.

Instruktor: - A może tylko żeby zdać prawo jazdy?

Kursant: - Nie. Przyszedłem tutaj żeby nauczyć się jeździć.

Instruktor: - Jak zdać prawo jazdy to wynocha do Brozisa... Dlaczego nie myślisz za kierownicą?... Dlaczego nie myślisz za kierownicą? Po co ty tam usiadłeś? Może sobie jeszcze piwko golnij, co? Wtedy usiądź, co? Mało ludzi ginie na ulicy przez takich głąbów jak ty, którzy nie myślą? Mało?

Kursant: - Nie, dużo.

Instruktor: - Mało ludzi ginie? A co później mam czytać że instruktor nie nauczył? Że złe szkolenie było? Co?... Zapamiętaj sobie, to nie są lekcje matematyki, tam sobie możesz mieć w dupie. Nie dość że będziesz głąb do łopaty. Tu masz albo umieć na szóstkę, albo wynocha. Tu nie ma ocen pośrodku. Jasne? Bo możesz kogoś zabić.. Jestem ciekaw jakbyś byłbyś taki mądry jakbyś tam <&%#$@> w tą kobietę, z tymi dziećmi? Co byś powiedział jej?... Już pomijam fakt że byś poszedł na trzy lata do więzienia za... nieumyślne spowodowanie śmierci... To nie jest zabawka. Słyszysz? To jest samochód. A ulica to nie jest plac zabaw, słyszysz? Słyszysz?

Kursant: - Tak.

Instruktor: - I za każdy taki błąd, który będzie zagrażał bezpieczeństwu ruchu na drodze dostaniesz ode mnie w łeb. Jasne?

Kursant: - Jasne.

Instruktor: - Proszę kontynuować jazdę.


Wytłuściłam jeden cytat. Instruktor który potrafi nauczyć. Prawdziwa szkoła jazdy. Kursanci mimo takich wulgaryzmów nie rezygnują ze szkoły i instruktora.
Może ten sposób jest najlepszy do uzmysłowienia niektórym, że samochód to nie zabawka :wink: :D
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Nazgulek » wtorek 31 października 2006, 21:59

Miałam takiego jednego instruktora.... bez przesady, nie wyzywał od .... takich różnych, ale bywało gorąco.
Całe szczęście, że w moim OSK można było wybierać i przebierać w instruktorach, ale na tego trafiłam przypadkiem. Miałam z nim drugą w życiu jazdę samochodem (trwała 2h) i po wyjściu z auta byłam bliska płaczu.
Facet jest bezpośredni, potrafił doczepić się o byle szczegóły i miał w nosie to, że nigdy wcześniej nie siedziałam za kółkiem i po prostu nie miałam jeszcze wszystkiego opanowanego. Wściekał się kiedy np. musiałam na skrzyżowaniu równocześnie włączyć kierunkowskaz, zredukować bieg i skręcić. Wiadomo, że to nic trudnego i chleb powszedni każdego kierowcy, ale powinno być choć trochę zrozumienia dla osoby, która musi jeszcze nad wszystkim myśleć i dopiero nabiera nawyki i płynność ruchów.
Z tym instruktorem przeżyłam 3 jazdy (łącznie 6h) i chociaż dostałam załamki po pierwszej z nim jeździe, potem doceniłam to. Jestem typem osoby, który musi trochę dostać po uszach, żeby wbiła sobie do głowy co wolno, a czego nie.
Można mu wiele zarzucić, ale czasem taka mobilizacja pomaga, bo uświadamia, że ten plastik upoważnia nie tylko do kierowania pojazdem, ale to także odpowiedzialność za swoje i czyjeś życie.
To mi powiedział (prosto w twarz i nie owijając w bawełnę) ten instruktor i wybaczyłam mu jego przepowiednia i brak wiary w moje umiejętności :wink:
26.06. - 25.08.2006 - Kurs
26.09.2006 - Pierwsze i jedyne podejście :D
6.10.06 - prawko odebrane

>>Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu <<
Avatar użytkownika
Nazgulek
 
Posty: 128
Dołączył(a): wtorek 29 sierpnia 2006, 14:08
Lokalizacja: Tarnów/Kraków

Postprzez Adam-nd » środa 01 listopada 2006, 11:35

Jazda powinna być przyjemna i uczyć. Ja miałem wspaniałego instruktora nie krzyczał tylko tłumaczył nawet po 100 razy i to przynosi efekt. Jazdy miałem można powiedzieć w porach letnich zawsze jak mi coś nie wychodziło przejeżdżałem skrzyżowanie a on do mnie "Zobacz jakie ona nogi ma, porusza się jak łania" to bardzoo rozluźniało naukę :D

Wyklinał jedynie na kierowców, którzy łamali przepisy albo strzelali głupoty ;) Raz na skrzyżowaniu tir zastawił ja całe. Był to Ukrainiec. Mój instruktor otworzył szybę i krzyknął "Jak nie umiesz jeździć to spier***** na Ukrainę" na całym skrzyżowaniu zrobiło się wesoło :D
Rozpoczęcie kursu na prawko "B" - 13.05.2006
Zdane prawko B - 14.10.2006
Odbiór prawka B - 20.10.2006
Zdane prawko C - 20.05.2015
Zdane prawko CE - 07.07.2015
Adam-nd
 
Posty: 74
Dołączył(a): niedziela 15 października 2006, 11:54
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Tomek_ » czwartek 02 listopada 2006, 14:35

Instruktor z jednej strony kontrowersyjny, z drugiej ze zdrowym :D podejsciem. Ja nie mialbym nic przeciwko takiemu. Sam na kat. B mialem podobnego pod wzgledem wymagalnosci od kursanta, choc nie wyzywal i nie byl tak radykalny. Moim zdaniem wielu kursantom taki instruktor dobrzy by zrobil.
Kat. B i C za pierwszym podejściem.
Testy na prawo jazdy 2013
Avatar użytkownika
Tomek_
 
Posty: 1090
Dołączył(a): czwartek 22 września 2005, 12:39
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kamiles » czwartek 02 listopada 2006, 18:04

Tomek_ napisał(a):Moim zdaniem wielu kursantom taki instruktor dobrzy by zrobil.

tak, tylko pytanie: ilu kursantom by zaszkodził?
Nie jestem na 100% pewna czy to na pewno o tego pana chodzi, ale raczej wszystko na to wskazuje - miałam "okazję" odbyć kilka lekcji z nim i po ostatniej powiedziałam mojemu instruktorowi, że więcej z tym panem nie pojadę. Nie mam zastrzeżeń do jego wiedzy i dobrej woli, wiem, że chce nauczyć jak najlepiej (szczególnie mocno jest "uczulony" na nieostrożność wobec pieszych i tu sie z nim zgadzam całkowicie!), ale ... metoda... :( może na niektórych działa to, jak się na nich wrzeszczy albo rzuca się "łaciną", ale mi i myślę, że nie tylko, to nie odpowiada. Właściwie raz tylko odczułam na własnej skórze jego metodę nauczania: na skrzyżowaniu (pod górkę) ruszałam z ręcznego i samochód mi zgasł (pierwszy raz w tym aucie ruszałam z recznego), usłyszałam taką "wiązankę" i tak mnie facet wkurzył, że... właściwie doprowadził do tego, że bałam się przejazdu przez to skrzyżowanie... wprawdzie mój instruktor później trochę oswoił ten strach, ale do dziś mam wielkie opory, żeby przejeżdżać przez to skrzyżowanie i wiele razy nadrabiałam trochę drogi, aby tamtędy nie jechać... wiem, że mój strach jest irracjonalny, bo przez podobne skrzyżowania przejeżdżam każdego dnia, próbuję z tym walczyć - ostatnio, gdy jadę w godzinach mniejszego natężenia ruchu, zmuszam się, aby tamtędy pojechać, ale... to pewnie jeszcze potrwa...
... tak więc tyle złego może zrobić niewłaściwe podejście instruktora...
mimo wszystko, dziękuję mu za to, co dobrego wniósł do nauki jazdy w moim przypadku
kamiles
 
Posty: 1044
Dołączył(a): piątek 01 września 2006, 23:13
Lokalizacja: Ustka

Postprzez scorpio44 » czwartek 02 listopada 2006, 18:12

kamiles napisał(a):metoda... :( może na niektórych działa to, jak się na nich wrzeszczy albo rzuca się "łaciną", ale mi i myślę, że nie tylko, to nie odpowiada.

Ja przyznam się szczerze, że zawsze bardzo trudno było mi uwierzyć i dalej tak jest, w to, że tego typu metody mogą na kimkolwiek wywołać pozytywny skutek. To trochę tak, jak z biciem dzieci. A już na pewno tych, na których takie metody działają pozytywnie, jest dużo mniej, niż tych, dla których coś takiego jest (i słusznie) nie do przyjęcia, i trzeba to tępić. Ja przypuszczam, że zrobiłbym wszystko, żeby się takiemu instruktorowi dobrać do skóry, a tym samym być może uratowałbym przyszłe zdrowie i nerwy paru innym osóbkom. ;)
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez WinterX » czwartek 02 listopada 2006, 18:31

Według mnie dobry instruktor, wymagający, jak widzi, że ktoś nie potrafi to odrzuca, tak powinno być.
Avatar użytkownika
WinterX
 
Posty: 54
Dołączył(a): środa 26 października 2005, 21:35

Postprzez kamiles » czwartek 02 listopada 2006, 22:52

WinterX napisał(a):Według mnie dobry instruktor, wymagający(...)

można być dobrym, wymagającym i... kulturalnym (jak mój instruktor)
po to, aby człowieka nauczyć jeżdzić (zresztą nauczyć czegokolwiek), wcale nie trzeba go mieszać z błotem!
kamiles
 
Posty: 1044
Dołączył(a): piątek 01 września 2006, 23:13
Lokalizacja: Ustka

Postprzez scorpio44 » piątek 03 listopada 2006, 00:13

WinterX napisał(a):Według mnie dobry instruktor, wymagający, jak widzi, że ktoś nie potrafi to odrzuca, tak powinno być.

Czemu mając takie poglądy nie jesteś skłonny powiedzieć tego samego na temat swoich egzaminatorów? ;)
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez WinterX » niedziela 05 listopada 2006, 19:42

Bo akurat mój mnie bardzo chwalił i dostałem opieprz, jak nie zdałem za pierwszym razem, bo jeździłem z nim, a on jest zawodowym kierowcą (przewozi znanych ludzi również).
Avatar użytkownika
WinterX
 
Posty: 54
Dołączył(a): środa 26 października 2005, 21:35

Postprzez scorpio44 » niedziela 05 listopada 2006, 19:44

WinterX napisał(a):Bo akurat mój mnie bardzo chwalił i dostałem opieprz, jak nie zdałem za pierwszym razem, bo jeździłem z nim, a on jest zawodowym kierowcą (przewozi znanych ludzi również).

Przeczytaj jeszcze raz moje pytanie...
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez WinterX » niedziela 05 listopada 2006, 20:14

Przeczytaj jeszcze raz moją odpowiedź.
Jakbym wiedział, że nie umiem jeździć to dałbym sobie spokój już na początku, w końcu to też stres. Ja wiem, że trafiłem na wszechwiedzącego mądrale, który będzie każdego instruował kto jest gudi, a kto jest beee, ale bądź raz facet człowiekiem i zrozum, że nie zawsze jest po czyjejś myśli, czy to nienormalne, że ktoś się denerwuje podczas egzaminu? To jest powodem przynajmniej 50% oblanych egzaminów, jak nie potrafię zapanować nad nogą na sprzęgle podczas jazdy na łuku to co mam zrobić? W łeb sobie strzelić?
Avatar użytkownika
WinterX
 
Posty: 54
Dołączył(a): środa 26 października 2005, 21:35

Postprzez gfcore » niedziela 05 listopada 2006, 21:43

Uuu... paskudna sprawa.

Takie "metody" mogą się skończyć wyłącznie tym, że kursant będzie się bał wsiaść do samochodu i zamiast odbierać z tego przyjemność, będzie się wyłącznie stresował znów :-/

Ale to nie nowość, moja znajoma miała kilka lat temu podobnego instruktora, który miał jakąś awersję do kobiet i momentami potrafił być bardzo nieprzyjemny. Pewnego dnia stwierdziła, że ma już dosyć i poprosiła o zmianę instruktora :) Od tej pory nie było problemów w nauce.

Chamów trzeba od siebie izolować. Kultura jest to jeden z czynników, których wprawdzie nie wlicza się w cenę kursu, mimo to, powinna być podstawową cechą ludzi, których praca polega w dużej mierze na kontakcie z drugim człowiekiem.
(18-10-2006) Egzamin, 1. podejście kat. B - zdane! :-)
(23-10-2006) Przyjęto wniosek, trwa postępowanie administracyjne
(27-10-2006) Odbiór prawka :-)
Avatar użytkownika
gfcore
 
Posty: 55
Dołączył(a): piątek 03 listopada 2006, 19:12
Lokalizacja: Kraków

Postprzez ella » niedziela 05 listopada 2006, 21:56

Takie "metody" mogą się skończyć wyłącznie tym, że kursant będzie się bał wsiaść do samochodu i zamiast odbierać z tego przyjemność, będzie się wyłącznie stresował znów :-/

Zgadzam się, ale z tego co tam piszą to kursanci wcale nie rezygnują z jazd u tego instrukora bo wiedzą, że facet potrafi doskonale przygotować do egzaminu.
Widać większości to nie przeszkadza :lol:
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez scorpio44 » niedziela 05 listopada 2006, 23:15

WinterX napisał(a):czy to nienormalne, że ktoś się denerwuje podczas egzaminu?

Jest to zupełnie normalne i niemające zupełnie nic do rzeczy. ;) Chodzi o to, że wcześniej swoich oblanych egzaminów nie tłumaczyłeś stresem (a jest to w wielu wypadkach uzasadnione usprawiedliwienie), tylko pisałeś niestworzone rzeczy o egzaminatorach http://www.prawojazdy.com.pl/forum/view ... ght=#76593. I do tego nawiązuję. Z tamtego wątku ewidentnie wynika, że winą za oblane egzaminy obarczasz tylko egzaminatorów, a teraz na szczęście zmieniłeś chyba zdanie. ;)
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg


Powrót do Szkolenie kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości