moze od poczatku :D przed jaką 1h zadzownił do mnie kolega żeby po niego pojechał bo zespuł mu sie samochód i niema jak wrócić do domu...... łepek w moim wieku, pojechałem do niego ojca samochodem ( niecałe 20 km od domu ), on samochód pozamykał i jedziemy spowrotem do domu..... mieszka w tym samym bloku, gdy wracaliśmy był średni ruch, na tzw. obwodnicy miasta czyli 4 pasy ruchu, 2 w jedną i dwa w drógą...... jade prawym pasem, bo zaraz był mój skręt w prawo, przedemną jada dwa samochody nagle widze jakis wielki kołpak :shock: :shock: i za chwile jeden nieco mniejszy :shock: :shock: zdziwienie z kumplem miałem jednym słowem ogromne..... pierwsze co zaczynam mocno hamować ale nie gwałtownie...... okazało sie ze ten niby wielki kołpak to ta metalowa przykrywka od studzienki kanalizacyjnej....... gdy zbliżałem sie do studzienki miałem moze jakieś 20-30 km/h..... przy takiej prędkości lekko hamując wziełem ją w środek i stanełem za nia moze jakieś 2-3 mety i włączyłem światła awaryjne........ gdy wyszłem z samochodu nie wierzyłem własnym oczom, te dwa samochody jadace przedmną miały z lewej strony pogięte/połamane felgi, i kapcie oczywiście ale tylko z tyłu. przednie koła w dwóch samochodach były jak nie naruszone..... pytałem sie jak to możliwe , Oni też nie wiedzieli... później Ci kolesie postawili trójkąty przed tą dziurą w drodze i pojechaliśmy z kumplem do domu....
A najdziwniejsze jest w tym to że ten odcinek to główna droga "warszawa-wrocław" i jeździ tam mnóstwo tirów.......