przez rafal1989 » sobota 17 listopada 2007, 21:14
Witam
Teraz opowiem moja historie, sorki ale jest ona trochę dluga
9.11.2007 na 16:00 - egzamin łączony (teoria + praktyka)
teorii balem sie najbardziej, bo łatwo można 'zakończyć karierę' :D
Miałem 1 błąd, chyba w 11, ale mniejsza z tym. zdane.
potem czekanie na plac do godz 19:00.
w tym czasie czekali ludzie z godz 14:00 wiec były przestoje a egzaminatorzy wiadomo w jakim humorze.
w grupie 16 osób, podzielona na kilka mniejszych.
Egzaminatorem bym Stanisław S., miał gdzieś ponad 40 lat, cichy i małomówny. Na placyku bylem pierwszy mimo iz na liscie bylem 7. Przygotowanie do jazdy (za garażami, był to BL18905), ok ale ledwo co zauważyłem ze żarówka od świateł drogowych była przepalona (pewnie celowo), wiec zgłosiłem egzaminatorowi, powiedział ze ok, ale na drogowych raczej jeździć nie będziemy wiec proszę kontynuować. łuczek i górkę zrobiłem elegancko ale zapomniałem o światłach wiec eg. mi dal znak. Potem powiadomiłem wszystkich z mojej grupy ze żarówka padnięta, ze samochód na biegu, żeby uchylić szybę by słyszeć egzaminatora. O 19:45 wyjazd na miasto. Nie moglem sie włączyć do ruchu, rządek pędzących tirów wiec postałem trochę, potem w jednej chwili usłyszałem "za tym samochodem wjeżdżasz" dosłownie 2 sekundy przed, wiec ja szpula, normalnie gumę paliłem na 2 biegach, ślizgu było wiec nie dziwne, patrzałem w lusterka czy ktoś mi w tyłek nie wjeżdża. Eg. nic nie mówił i jechałem dalej (za włączenie sie do ruchu z obiektu przydrożnego mialem P), spytałem gdzie na rondzie jechać, powiedział ze mi powie w odpowiednim czasie, na wysokości przystanku powiedział "jedziemy w prawo", potem wojsk. pol. prosto, mijamy polowa, w lewo w wojsk polskiego,w lewo w Sikorskiego, musiałem uciekać przy zmianie świateł, potem Sikorskiego prosto, było mokro i ciemno, nie widziałem w ogole pasów, wiec podążałem za śladami poprzedniego samochodu licząc ze on jechał jak należy, potem w lewo w al. legionów, przyczepił sie o dynamikę jazdy choć wchodziłem na ładnych obrotach (chciał mnie popędzać), potem na światłach przy kwiaciarni marzenie świeciło sie długu zielone, wiec ja all puściłem (na trójce) i już nóżki sie czaiły do sprzęgła i hamulca, nie myliłem sie, wyskoczyło pomarańczowe, i musiałem wyhamować w 3m. Potem w prawo w polowa, na dwóch rondach prosto, i na dużym rondzie polowa-Sikorskiego-szosa z. zawracanie, zredukowałem, jakaś elka czy egzamin zjeżdżała z ronda i jedne auto zatrzymało sie przed rondem, bo elka jeszcze nie zjechała, wiec ja zwolniłem, redukcja i szpula na wew. pas (miałem puste rondo), słyszę "..pierwszeństwo, wymuszenie..." zmieniam pas na prawy i zjeżdżam z ronda, eg. sie pyta co to za znak był, mowie ze ustąp pierwszeństwa, on nic, każe jechać w prawo na parking przy szpitalu, i każe zgasić silnik, przesiadaj sie (15 min jazdy). A ja gały, mowie sobie niemożliwe, wymuszenie, gdzie? Potem eg. popinal ponad 60km/s (ewidentnie sie spieszył) bylem w takim szoku ze nawet nie dyskutowałem z nim i tego żałuję. Potem jak już wychodziłem z auta, odrazu za telefon, dzwonie do Andrzeja (instruktor, pozdr), powiedziałem ze oblałem, usłyszałem serdeczny śmiech, potem sie spytał o cala sytuacje, opisałem mu all. kazał mi pisać odwołanie. W Poniedziałek 12.11 wpadł i jeszcze raz mu objaśniłem i narysowałem. Potem napisałem odwołanie do dyrektora. Przyszedłem do wordu, zapukałem w szklane drzwi, i odraz do gabinetu, dyr. wydawał sie podenerwowany i zaczął palić, umówiłem sie ze obejrzę film, następnego dnia (czwartek 15.11 o 11:00) dostaje telefon, zaproszenie na film o 19:00, wpadam z kumplem (pozdr Pigula) ale dyr. nie życzył sobie jego obecności choć prze tel. mówił ze niema problemu (#@?!), obejrzałem sam moment gdzie wystąpiło rzekome wymuszenie, dyr. mówił ze jak jechało 7 aut na rondo (od strony wierzy ciśnień) to na rondzie znajdowało sie tylko 6, elka zjeżdżała (lub egzamin) i wg. dyr. i eg. to ten siódmy wjechał też na rondo i przed nim wymusiłem (och, jak zręcznie sie potrafią ze wszystkiego wytłumaczyć) ja przedstawiłem swoja wersje w której to ten siódmy nie wjechał w ogóle na rondo, a elka opuszczała rondo, w tedy ja wbiłem sie na wew. pas. Dyskusja trwała 50 min, eg. mi wmawiał ze pisząc do urzędu marszałkowskiego w Białymstoku nie mam szans, gdyż na filmie nie widać ze niewymuskaniem, wiec automatycznie mówi ze wymusiłem, wiec materiał filmowy jest nie użyteczny, dyr wmawiał mi ze jeśli film nie rozstrzyga to liczy sie opinia eg. bardziej niż moja. Potem chciał mnie zniechęcić mówiąc ze ta cala procedura zajmie łącznie 3 miesiące, nie wierzyłem mu bo wiedziałem o co mu chodzi, powiedziałem ze mimo wszystko napisze do marszałka, potem mówił mi ze jedyne co on może zrobić to przyspieszyć mi termin kolejnego egzaminu. Po 50 minutach walki psychicznej zmierzaliśmy do wyjścia, potem zadzwoniłem do instruktora i opowiedziałem all, powiedział mi ze jeśli na taśmie nie widać mojego błędu, to eg. nie ma prawa mi przerwać egzamin, a jeśli było by tak jak mówił eg. ze siódmy pojazd byl na rondzie to eg. powinien mi dać po hamowni już przed wjechaniem na rondo, co nie miało w ogolę miejsca. Powiedział także ze w takiej sytuacji ja czekam 3 miesiące (pewnie mniej) wygrywam, mam powtórek egzaminu na koszt ośrodka, a dyr, i eg. dostają po dupie brzydko mówiąc,a ja prawdopodobnie będę miał przewalone w wordzie w Łomży. Instruktor poradził mi abym brał szybszy termin i nie bawił sie w korespondencje z marszałkiem bo szkoda czasu, mimo ze bez problemu bym wygrał. W Pt 16.11 przychodzę do dyr. mowie ze jednak nie chce czekać 'tych' 3 miesięcy tylko chce jak najszybciej zdawać, musiałem dopisać do odwołania ze po obejrzeniu nagrania wycofuje oskarżenie, napisałem prośbę o przyspieszenie egzaminu egzaminu praktycznego, i dostałem pytanie od dyr. "kiedy?", odpowiedziałem "jak najszybciej", dyr: "jutro o 12:00", ja na to w porządku, pasuje, dyr:"ale proszę nie liczyć na jakieś ulgi itp.". xD
Pozdr dla Adama a.k.a Trezege, który dał mi sie karnąc na placu, tylko 3 razy ale mi styka :D
Teraz opisze drugi egzamin, wiec proszę o cierpliwość :)
dziś 17.11 o 12:00
Na placu (z przodu) znów byłem pierwszy (a na liście 4), pomyślałem ze dyrektor coś w tym maczał palce, już chciałem otwierać maskę a ty zjawia sie dyr. i mówi ze zabiera samochód bo już kamera nie nagrywa i miejsce sie skończyło, i poprosił egzaminatora (imię na M, nazwisko na K, siwy, szczupły, spoko typ) ze sobą. Nie no wszystko jasne, dyr, coś już kreci, potem przyprowadzają drugi samochód (BL18907), ale ok, podnoszę machę a eg. mówi ze zaraz wróci, wiec ja spaceruje sobie ok 5 min, pogadałem z pewna dziewczyna i opowiedziałem na co uwazac, i czekam, ok, pokazałem all, zrobiłem łuczek i górkę i git, czekam na miasto. W grupie było 4 dziewczyny i ja, wszystkie zdały, wiec ja poczekałem sobie na sam koniec, start o 16:20
Teraz opisze trasę, wspomaganie city było włączone, wiec je wyłączyłem, ale po chwili eg. mi je włączył, ale nie pytałem dla czego, skoro chce abym na nim jechał to no-problem, przy 40km/h sie i tak wyłączy, pojechałem prawo na plac kosciuszki (rondo), na wawe, olsztyn, ostroleka (woj. pol.), prawo w wiejska, lewo w jakas tam, potem lewa w bernartowicza, parkowanie po lewej (bez korekty), potem prawo w nowogrodzka, zawracanie na 3 po lewej w bramie przy nadleśnictwie, prosto nowogrodzka, prawo w wojsk. polsk, na światłach wojsk polsk z sikorskiego, tir przejechał na czerwonym a za nim misiaczek (policja) i go zhaltowały, mieliśmy o czym gadać z eg. chwilkę potem była kolizja i posypało sie szkoło, pogadaliśmy chwilkę i zauważyłem strzałkę, wiec ruszyłem, ominelem skasowane auto i szpula, zawracanie na tej wysepce-przesmyku, lewo w wojsk. pol. na rondzie (placu) kosciuszki w prawo, prosto (roboty na drodze wiec 20 ograniczenie) i w prawo w pisudzkiego, przez tory, prawo w spokojna, lewo w wesola, strefa 30, prawo w wojsk. pol. prawo w polowa, zatrzymałem sie bo 2 zajefajne szczeniaczki wyskoczyły wiec nie chciałem im skracać życia ;), lewa w al. legionow, zawracanie na rondzie, lewo w polowa, lewa w gielczynska, lewa w rzadowa, prawa w zjazd, lewo w word, finito (o 17:00). Eg. powiedział ze zero błędów, żeby tak ładnie wszyscy jeździli jak ja, szerokiej drogi i powodzenia, podziękowałem mu chyba ze dwa razy, i z bananem na mordzie odszedłem.
Mam nadzieje że sie to komuś przyda, czasem warto "kopać się z koniem", wiele osób mi odradzało pisania odwołań itp. (a sami zdawali po 2-4 razy).
Jeśli jesteś pewien ze masz racje, to warto o nią powalczyć. Bez względu na wszystko.