przez Black_Mamba » poniedziałek 22 października 2007, 17:12
Egzamin przede wszystkim ma na celu sprawdzenie naszych umiejętności,także jeśli ktoś solidnie przykładał się do zajęć i czuje się na siłach - wie,że testy robił już tyle razy,że nie ma pytań,których jeszcze nie przerobił,a podczas jazd może i popełnia jakieś drobne błędy,ale przynajmniej wie,na czym one polegają i jak należy je poprawić,to już połowa sukcesu. Mi na przykład w przeddzień egzaminu 2 razy zgasło auto i 2 razy nie posłuchałam instruktora i pojechałam swoją drogą,niż tą którą mi wyznaczył (nie zrobiłam tego celowo,byłam wręcz przekonana,że wszystko robię bezbłędnie :)).
Ale zacznijmy od początku... ogólnie od jakiś 6 miesięcy pije zieloną herbatę. Nie wiem czy miała ona jakiś wpływ na moje samopoczucie,ale mimo to,polecam ją wszystkim,bo jest bardzo zdrowa :) poza tym postanowiłam uzupełnić w swoim organizmie zapotrzebowanie na magnez (od 2-3 tygodni przyjmowałam jedną tabletkę MGB6 Forte i zauważyłam pewne poprawy - szczególnie w tym,że nie miałam problemów z zasypianiem i późniejszym wstawaniem,a co najważniejsze,z koncentracją... wydawało mi się,że o wszystkim pamiętam,ale może po prostu sobie tak wmówiłam,to cudowne działanie magnezu :P).
Natomiast egzamin miałam w piątek 19 października. Jazdy wzięłam sobie w dniach 17,18,19 (środa,czwartek no i także w piątek,tuż przed samym egzamem). Jestem z Milicza,więc przez te 3 dni codziennie jechałam sobie do Wrocławia. Nie narzekałam na to,wręcz przeciwnie - podobało mi się to,bo postanowiłam się jak najbardziej skupić na jazdach. Nie myślałam o szkole,sprawdzianach i nadrabianiu lekcji. Od początku tygodnia spać chodziłam o godzinie 22,w przeddzień egzaminu także. Wszystkie popełniane błędy (a zdarzały się one dość często) analizowałam na spokojnie w domu i będąc w trasie pamiętałam o moich słabych stronach,które jak się później okazało,przezwyciężyłam. Oczywiście w tych dniach robiłam wiele razy plac (nie wiem czemu,ale ubzdurałam sobie,że obleje na łuku,bo ciągle wydawało mi się,że wypadam z łuku i kazałam instruktorowi analizować każdą podjętą próbę robienia łuku. Robiłam go po 10 razy. I nadal nie byłam pewna siebie,nawet w dniu egzaminu bałam się go jak cholera).
Dzień przed egzaminem,gdy wróciłam z Wrocławia postanowiłam zrobić coś dla siebie.Poszłam wygrzać się na solarium,a następnie spotkałam się z koleżankami w barze. Atmosfera w ogóle nie była napięta,wręcz odwrotnie - w ogóle nie docierało do mnie,że następnego dnia mam egzamin.
W piątek zaraz po przebudzeniu,gdy tato zapytał się mnie "co,4 litery się trzęsą?!", to w końcu to do mnie dotarło. Zrobiłam kilka testów,powtórzyłam te trudniejsze dla mnie pytania. Mój przełyk całkiem nieźle funkcjonował,więc zjadłam spokojnie śniadanie i pojechałam :) wzięłam ze sobą zapas czekolad (gorzką,mleczną i truskawkową),odtwarzacz mp3,by się trochę rozluźnić kiedy już zostanę sama ze sobą. Jazda w dniu egzaminu uspokoiła moje nerwy,bo naprawdę uświadomiłam sobie,że potrafię jeździć i wszelkie wrocławskie kruczki są mi znajome. Pamiętałam o rzeczach,o których musiałam szczególnie pamiętać i robiłam swoje. Powiedziałam sobie tak: "jest piątek i ja nie mam zamiaru świętować dzisiaj za oblany,tylko za zdany egzamin. Inne wyjście nawet nie wchodzi w rachubę,o nie :)"
...i tak Ala poszła stawić czoło kolejnemu życiowemu wyzwaniu :)
people usually comin` to knock you on your ass... aren`t they?