Jeszcze a propos instruktorów, bo mi się właśnie przypomniało. Nie każdy taki był, ale zdarzało mi się, że jak jeździłam z jednym instruktorem (już miałam za sobą powyżej 20-25 jazd), to cały czas czułam, że on za mnie sprzęgło puszcza i hamuje! Mimo, że sama wiedziałam jak i kiedy to robić, to albo ten facet mi nie ufał (chociaż chwalił mnie za każdym razem, że świetnie jeżdżę) albo był jakiś nadgorliwy... Wkurzało mnie to i dezorientowało, bo w pewnym momencie nie wiedziałam na ile to ja zahamowałam, a na ile on... :? Rozumiem, że instruktor cały czas jakoś tam czuwa i powinien zareagować, jeśli coś jest nie tak, ale w przypadku jazd z tym konkretnym instruktorem nie uważam, żebym hamowała źle, albo źle puszczała sprzęgło. Czy nie jest to objaw jakiejś właśnie nadgorliwości albo braku zaufania do kursanta? Później jak przyjdzie temu kursantowi jeździć samemu, to może mieć problem, bo wcześniej ciągle był asekurowany przez instruktora... Taka postawa nie przeszkadza mi na początku kursu. Wtedy nawet tego typu pomoc instruktora jest wskazana, ale chyba nie na 25 jeździe, kiedy kursant naprawdę dobrze sobie radzi bez pomocy instruktora... :roll: Zaznaczam, że oczywiście nie każdy musi dobrze jeździć na 25 godzinie, ale w moim przypadku myślę, że jeździłam dobrze i taka pomoc była mi niepotrzebna.
Też się z czymś takim spotkaliście?