leodom napisał(a):błąd w obu sytacjach polega na niezachowaniu dostatecznej ostrożności przy manewrze
No tak... To teraz porównaj jeszcze raz takie sytuacje:
- Jedziesz sobie (dość szybko, ale bez przesadyzmu) swoim pasem i nagle z prawej strony ktoś bezczelnie wjeżdża przed ciebie. Następnie ty wpadasz w niego.
- Jedziesz sobie dość szybko (ale bez przesadyzmu) swoim pasem. Pojazd przed tobą od dłuższej chwili miga lewym kierunkowskazem, po czym zabiera się do skrętu w lewo. Ty już dużo (zanim zaczął migać) wcześniej chciałeś go wyprzedzić z lewej, więc wrzucasz lewy kierunek i wyprzedzasz - wpadasz na niego.
Dobrze zastanów się nad odpowiedzią.
cwaniakzpekaesu napisał(a):Obowiązkiem policji i to bez ociągania jest podjęcie niezwłocznie po uzyskaniu informacji o wypadku/kolizji stosownych czynności na miejscu zdarzenia.
Nieżyciowe prawo sobie, a realia sobie. Jakiś czas temu brat cofał Transitem i lekko puknął faceta w Mercedesie, ledwo mu zarysował lakier. Wysiadł więc i chciał się dogadać i zapłacić mu stówę lub dwie - "nie nie nieeee, paaaanie, tu policja musi przyjechać, bo kolizja była!", taka była reakcja. Facet zatem zadzwonił, pan władziu przyjechał i złapał się za głowę. Nawrzeszczał na poszkodowanego przygłupa, po czym wlepił bratu mandat na 100zł i tak rzekł do pana z Merca:
- I widzi pan jak głupio? Jakby mnie pan nie wezwał, to dostał by pan do ręki tę forsę i byłoby po krzyku. A w ten sposób tę setkę weźmie policja, pan z Forda dostanie kilka punktów, a pan będzie biegał po ubezpieczalniach za odszkodowaniem.
Jeśli jest możliwość ugodowego załatwienia sprawy - nie dzwonić na policję! Po jaka cholerę?! Ten patrol akurat może być potrzebny w innym miejscu! A możliwość ugody jest przewidziana właśnie po to, żeby policję odciążyć. Policja w przypadku kolizji nie musi być obecna, przy wypadku - owszem.
Leodom akurat miał poniekąd szczęście, że policjantowi chciało się wyjasniać - w ten sposób uzyskał pewność co do sprawy i zaoszczędził obu stronom dużo zbędnych formalności.