karolina1 napisał(a):Widzę, że kolejna osoba, która już w okresie prenatalnym umiała jeździć :wink: Prawda jest taka, że osoba, która na kursie ma pierwszy raz kontakt z samochodem ma często dużo takich "zabawnych" problemów, zresztą wystarczy poczytać to forum i nie zapominać, jak to się samemu cięlęciem było :wink:
Nie zapominam jak sam byłem "cielęciem" (zresztą nadal nie uważam, żebym umiał za dużo), ale ludzie złoci, jeśli ktoś musi skupiać całą uwagę na kręceniu kierownicą i brakuje mu tego minimum podzielności uwagi pozwalającej na kontrolowanie w tym czasie nóg (przed oczy wysuwa mi się w tym momencie obraz mojej ciotki która do jeżdżenia musi podkładać sobie poduszkę pod pupę bo jeśli nie jedzie "opierając się piersiami o kierownicę" i widząc czubek maski, to nie pojedzie w ogóle :) ), to IMHO powinien się zastanowić czy nadaje się do jazdy samochodem. Owszem - praktyka czyni mistrza i nikt nie jest alfą i omegą, ale do jednych rzeczy ma się predyspozycje, a do innych nie i trzeba się z tym pogodzić. Ja na przykład się nie pcham żeby zostać pilotem samolotu ani na spadochroniarzem, bo wiem, że się nie nadaję.
karolina1 napisał(a):Nie rozumiem, dlaczego mam się "toczyć" do końca łuku, przecież nie musisz cisnąć po hamulcu prawie do końca.
O hamowaniu silnikiem słyszała? Jeśli jest ciasny zakręt, przed którym trzeba solidnie zwolnić lub przeciwnie - bardzo długi i rozbudowany skręt (np. rondo albo ślimak przy zjeździe z autostrady), to liczysz, że dowleczesz się do jego końca bez gazu? :roll:
karolina1 napisał(a):Wtedy właśnie można ruszyć z dwójki.
Wtedy już jest troszkę późno na zmianę biegu i raczej przydałaby się jedynka :wink:
karolina1 napisał(a):PS. Mi osobiście zdarza się jeździć różnie i kurczę jakoś nigdy nie zostałam strąbiona
Widać nie spotkałaś buraków na drodze - to dobrze :)