Egzamin zdawałam wczoraj na Odlewniczej w Warszawie i im dłużej myślę nad powodem mojego wyniku egzaminacyjnego tym bardziej nie wiem o co chodziło...
Sytuacja wyglądała tak:
Skrzyżowanie Kondratowicza i Łabiszyńskiej dla zobrazowania sytuacji link do zdjęcia skrzyżowania http://www.panoramio.com/photo/5003245
mam wykonać skręt w lewo, czekam na zielone światło jako pierwsza przed sygnalizatorem, natomiast za pasami stoi "L". Zapala się zielone światło "L" chwilę stoi w końcu rusza i dojeżdża do drogi to ja turlam się za nią i czekamy na możliwość zjazdu ze skrzyżowania. Samochody przecinające nam drogę zatrzymują się gdyż zapaliło im się czerwone światło, co oznacza że dla nas droga wolna i możemy spokojnie zjechać ze skrzyżowania (przynajmniej tak do tej pory zawsze było ale może jestem w błędzie). "L" rusza, ja ruszam za nią (upewniwszy się jeszcze patrząc na prawo że tamte na pewno stoją ruszam...... a egzaminator po hamulcach że nie spojrzałam w prawe lusterko do tyłu bo tam już się zdążyło zrobić zielone i nie ustąpiłam pierwszeństwa.
Może mi ktoś wytłumaczy po co miałam patrzeć w to prawe lusterko co się za mną dzieje, komu miałam ustępować to pierwszeństwo skoro jechałam "swoim" torem przed siebie i nikomu nie przeszkadzałam i dlaczego nie mogłam opuścić tego skrzyżowania?