Otóż pomyślałem ze podzielę się tą niebanalna sprawą ...
3 godzinki temu mieliśmy wybrać się poćwiczyć z kolegami swoje umiejętności, a mianowicie poślizg kontrolowany na pobliskim placu.
Zapakowaliśmy się do samochodu kluczyk w stacyjce, zapłon...
No właśnie zapłon włączony, a dalej brak reakcji, nie dało rady zapalić samochodu czy nawet wyłączyć zapłonu. Ze nasze chęci były nie małe rozepchaliśmy 1,8L Opla Vectrę i trzymając kluczyki w kieszeni ruszyliśmy śmiało przed siebie. Zdążyliśmy przejechać raptem 200m i auto zgasło.
Właśnie tu zaczęły się kłopoty... Teraz nie można było po włożeniu kluczyka nawet nim ruszyć, a kierownica była zablokowana.
Auto wzięliśmy jeszcze raz na pych bo po chwili kontrolki samoczynnie sie zapaliły lecz kierownica nadal ni drgnęła. Samochód po chwili znow sam zgasł lecz nadal był na zapłonie, a my staliśmy na -20C mrozie i kombinowaliśmy co teraz zrobić. Po godzinnej probie odblokowania kierownicy popchnęliśmy auto bokiem na pobliskie podworze i tam zostawiliśmy odkręcając wcześniej akumulator. To tyle historii...
A teraz pytanko...
:arrow: Spotkaliście sie kiedyś z czymś takim ??
:arrow: Co mogło zawinić (się spsuć znaczy się)??
PS. Uprzedzam odrazu krzyki ze wyjechaliśmy "niesprawnym" samochodem na drogę gdyż pojechaliśmy natychmiast w rzadko uczeszczaną drogę by najpierw sprawdzić jak zachowa się auto. Gal ca gal tego się nie spodziewaliśmy ;/