cman napisał(a):Mnie szczerze mówiąc trochę przeraża ilość i natężenie tego całego stresu, o którym ludzie piszą chociażby na tym forum.
Ja mogę wypowiedzieć się za siebie. Co prawda psycholog potrzebny mi nie był, ale stres był na egzaminie olbrzymi. Czemu? Przede wszystkim świadomość, że uczciwie i legalnie (za rozsądne pieniądze) nie da się do tego egzaminu przygotować tak, żeby zdać na pewno (chyba że ktoś się urodził Kubicą). Podkreślam - uczciwie i legalnie. Bo dla mnie ktoś, kto jeździ bez prawka z uczciwością i legalnością jest już na bakier (co oczywiście mnie nie boli, jak chce i lubi - jego sprawa). Po drugie: świadomość konsekwencji. To może u wielu osób przenieść środek cieżkości z myślenia pozytywnego (co będzie jak zdam) na negatywne (co będzie jak nie zdam). Stąd już tylko krok do stresu przesadnego (bo stres generalnie się przydaje, o ile nie paraliżuje). No i rzecz dla mnie najistotniejsza: przeświadczenie (często niestety poparte żywymi przykładami), że sporo jednak zależy od egzaminatora. Jest to zwykle nasze pierwsze i ostatnie spotkanie, więc jego błędna ocena mojej osoby (o którą nie trudno przy tak krótkim czasie na wzajemne oswojenie się) może silnie rzutować na przebieg, a czasem na wynik egzaminu. Oczywiście wynika to tylko z tego, że po kursie i dokształcie mało kto (mówię o osobach świadomych) uważa, że zda na 100%.
Nijak się ma to do sytuacji wojny, czy nawet zwykłych stresujących sytuacji na drodze. Miałem kilka takich i stres opanowałem bez trudu. Dlatego tak drażnią mnie wypowiedzi osób, które próbują postawić znak równości między jednym stresem, a drugim. I rzecz najistotniejsza: psycholog naturalnie za nikogo problemu nie rozwiąże, ale jako osoba z dystansem do naszej sytuacji może nam pomóc dostrzec co w naszym myśleniu powoduje, że ten stres rośnie do tak niebotycznych rozmiarów. Oczywiście, są osoby które intuicyjnie dostrzegają te mechanizmy, ale są takie które tych mechanizmów nie dostrzegają. I mówienie im, by se walneli z bańki o ścianę to, z całym szacunkiem do osób tak piszących, skrajny debilizm.
A jeśli im psycholog potrzebny nie był, to mogą spokojnie olać tematy tego typu. Przeca nikt nie pisze o obowiązkowych konsultacjach z psychologiem, a o możliwości takiej dla osób, które wyraźnie oblewają z powodu stresu, którego nie potrafią opanować. I tu psycholog, czy im się to podoba, czy nie, może się okazać dużo lepszym rozwiązaniem niż wstrząsoterapia... :/
Pozdrawiam
Khay