Driver'ka napisał(a):A teksty typu "czego się tu bać? plac to tylko formalność" brzmią co najmniej jak "chwalipięctwo" niekoniecznie świadczące o doskonałych umiejętnościach autora. Stąd moje pytanie do autorów dwóch powyższych postów. Za którym razem Drodzy Koledzy zdaliście egzamin na prawo jazdy? Za pewne za pierwszym, skoro tak luzacko do tej kwestii podchodzicie.
Dlaczego chwalipięctwo? Mówisz, że stres robi swoje. A czy na mieście już nie? Ruszyć i przejechać po łuku do przodu i do tyłu to chyba nie jest wielka sztuka w porównaniu z dużym skrzyżowaniem w godzinach szczytu, "upierdliwym" egzaminatorem obok i zirytowanymi kierowcami z każdej możliwej strony. Ja zdałem za drugim razem egzamin. Plac zaliczałem bez problemów, również na kursie nie było najmniejszych problemów od samego początku. Dlatego twierdzę, że nie ma w tym żadnej filozofii. A jak słyszę, że ktoś 3x z rzędu oblał plac bo wyjechał kołem za linię albo uderzył w tyczkę to sam nie wiem co myśleć. I nie uwierzę tu w żaden stres.
Wspominasz również, że ktoś zapomni sprawdzić któreś światło czy sygnał dźwiękowy. Z tym zgoda, można zapomnieć ale z drugiej strony można to wykuć na pamięć albo ćwiczyć w nieskończoność nawet w domu. Czy przypadkiem nie jest tak, że ludzie tłumaczą swoje błędy stresem, a w rzeczywistości nie jest to za słabe przygotowanie do egzaminu?
Egzamin na mieście ludzie zdają po 2, 3, 4... 8 razy. Dlaczego za "x" razem zdają? Bo wykupują dodatkowe godziny w szkołach jazdy i mają większe doświadczenie w jeździe po mieście - trening czyni mistrza jak to mówią. Na pewno nie dlatego, że mniej się stresują. Ja podchodząc drugi raz do egzaminu praktycznego stresowałem się chyba bardziej niż za pierwszym razem.