przez mpakompabiempata » piątek 10 lipca 2009, 23:30
1. Na początku kursu jak uczyłam się parkować. proszę sobie, wyobrażać typowe parkowanie równoległe pod blokiem. zatrzymaliśmy się, obok nas stali jacyś panowie, gaworzyli. instruktor mówi co i jak mam robić, na co zwrócić uwagę. po czym gdy już zaczynałam się gramolić do mojego pierwszego parkowania panowie stojący obok i dotąd obserwujący nagle, ale to bardzo nagle zerwali się i wskoczyli dosłownie do swoich aut zaparkowanych jako moje punkty zaczepienia i odjechali w drugi koniec osiedla..
instruktor mówi: trudno jedziemy dalej. pojechaliśmy. znalazły się miejsca pod innymi blokami. oprócz mnie parkować uczyły się też inne elki. pierwsze parkowanie yeah, zaliczone. po czym jak już zaczynałam wyjeżdżać z miejsca parkowania instruktor mówi: spójrz na balkony. patrzę więc, a tam mniej więcej na co drugim człowiek z miną zatroskaną :D
2.Było to już pod koniec kursu. Po skończonej jeździe, trochę wcześniej niż zwykle, bo instruktor się bardzo gdzieś spieszył, kazał mi jak zwykle powyłączać wszystko, wyjąć kluczyki itd. i tak też zrobiłam. Instruktor sobie wypełniał jeszcze jakieś papierki, ja juz się zbierałam do wyjścia, jednocześnie o czymś tam rozmiawialismy, po czym nie wiem jak to się stało - pewnie jakiś odruch- trzymałam w ręku kluczyki i jakoś tak wyszło, że schowałam je do torebki..
oczywiście, po kilkunastu minutach, gdy byłam już prawie w domu -telefon. Zapytał mnie instruktor czy przypadkiem nie zakosiłam kluczyków od auta, ja na to: nie, nie, napewno nie... ale sprawdź mówi, nie pamietam żebyś mi oddawała, ja dalej nie no napewno zostały gdzieś w samochodzie, szukaj pan. Wkurzył sie, mówi prosze sprawdź, bo w samochodzie ich nigdzie nie ma. mówie no dobra- i cóż to była za niespdzianka gdy zobaczyłam je we własnej torbie.teraz nawet zaczyna mnie to bawić. ale wtedy! coż to był za wstyd!
"Jeśli każdy ruch swój badać będziesz srogą lupą ,
Żywot twój będzie niczym więcej, jak tylko kupą, wiesz kupą …"