Khay napisał(a):Bo zaraz znaleźli by się tacy, to pojechaliby 130...?
Trafiłeś w sedno naszej mentalności.
Na zachodzie jak kierowca (ciężarówki) widzi ograniczenie przed mostem 3.5m. to się tam nie pcha... A u nas? Ja sam przedwczoraj we Wrocławiu zabłądziłem i pokonywałem tunel 3,5m (gdzie w rzeczywistości mam 3,8m.). I przejechałem.
Gdyby stał znak 3,52m to bym się zastanowił "dlaczego tak dokładnie podali? Pewnie naprawdę tyle ma). Nie pamiętam dokładnie ulicy, ale też we Wrocku są mosty na oko 6-7 metrów oznaczone jako 3 z groszami...
Prędkość... Ograniczenia biorą z Marsa, drogowcy po remoncie zapominają często zdjąć znaków tymczasowych (nowa, odremontowana, pusta krajówka między polami i lasami. Ograniczenie 40 km/h). To jest chore.
Albo w Łodzi. Ograniczenie dla ciężarówek na którejś ulicy - 20km/h (chyba wylot DK91 na Radomsko), absurd. Wyobraźmy sobie gdyby cięzżarówki tam jeździły 20 km/h. ulica by się zakorkowała.
Ludzie się po prostu uczą olewać znaki. A że olewają te absurdalne, to i siłą rzeczy zaczynają olewać te sensowne i poprawnie rozstawione.
Khay napisał(a):Moim zdaniem ograniczenia dostosowane do faktycznych warunków mają taki efekt, że ludzie się ich "słuchają".
Tak jak wyżej. Takiego znaku posłuchają się kierowcy z wyobraźnią (a wyobraźnia, to ostatnia rzecz, jaką można nam zarzucić).
Khay napisał(a):A tak to jak pojedziesz tam raz 100 to następnym razem może Ci przemknąć przez myśl - że może 110 też będzie dobrze. Ryzyko "kary" identyczne (500 + 10 pkt), więc nie trudno wskoczyć pięterko wyżej. To właśnie deprawuje i sprawia, że ludzie w ogóle przestają zwracać uwagę na znaki.
I to jest nasz Polska kochana...
Helmuty (czy to u siebie, czy np. u nas) jadą tyle - ile pokazuje znak.
jest 50? Pojedzie 50. Jest 80? Pojedzie 80.
Ale jak wiadomo to karny naród :) Poza tym - nie dziwmy im się. Wiekszość autostrad na DE nie ma górnego limitu prędkości :)
Nie musieli "tyrać" dla brata ze wschodu, więc mieli miozliwości rozwoju infrastruktury. U nas czas zatrzymał się na "gierkówkach" i drogach budowanych przez żołnierzy w czynie społecznym :) Teraz trochę się lepi tych dróg w związku z Euro 2012, ale jakoś marnie to im idzie.
Czasy się zmieniły. Mamy XXI wiek. Auta osobowe mają często ponad 100KM, na liczniku 220 km/h. Ciężarówki 40t DMC, moc silnika w większości ponad 400KM. Ale drogi, węzły, mosty, tunele nadal mamy zbudowane w większości pod Jelcze, Stary, Autosany, Syrenki, maluszki...
Jakby informowały one o rzeczach istotnych i były postawione z głową, to jeszcze byś drogowcom podziękował za ich ustawienie.
Tak jak wyżej o niekonsekwencji przy oznakowaniu tuneli np.
Khay napisał(a):Twoją analogię: jak nikt nie patrzy to podkradasz batoniki w hipermarketach? ;) Wątpię. A przecież sklepy i tak tracą zdecydowanie więcej przez kradzieże pracowników, a taki batonik różnicy im nie zrobi... No to czemu się nie skusić?
Cman chciał dobrze :P ale porównanie nie wyszło.
Przy kradziezy jest potepienie. Ale przy łamaniu KRD jest ogólne społeczne przyzwolenie ("Dostałem mandat. Na 50-tce miałem 95km/h", "A to gnoje, pewnie w krzakach się schowali i cię z ukrycia drapneli. Wzieliby się za poważną robotę" <- Coś w ten desen).
O fotoradarach się nie wypowiem, bo szkoda mi nerwów :)
Jeszcze mi się przypomniało vide "dziwnych znaków". Jakiś czas temu w PRIII słyszałem o wyścigu jaki miał się odbyć na trasie Warszawa - Łódź. Komendant drogówki vs jakaś szyszka z GDDKIA (o ile dobrze pamiętam). Mieli się ścigać z respektowaniem wszelkich znaków. Miało to im uzmysłowić, które znaki są absurdalne, które potrzebne, których jest za mało, a których za dużo. Nie natknąłem się póżniej w żadnych mediach na wyniki tego rajdu. Nie wiem, może przeoczyłem.