WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez kongoset » niedziela 05 lipca 2009, 15:50

Witam.

Rozpisalam się na maxa kilkanascie minut wcześniej, ale wysylając gdzieś przepadla moja wzmianka o przebiegu egzaminu.
Teraz w telegraficznym skrócie napiszę, jak bylo ze mną:

Egzaminator:
Pan Jan N.
-starszy
-siwy gość,
-krępej budowy ciala,
-sympatyczny wyraz twarzy,
-okulary,
-podobny do kabareciarza J.Pietrzaka...

3.lipca Odlewnicza,godz. 16.00/wywolana jako pierwsza/

Podejście 2.po 4latach przerwy/w sumie 4 /

Egzamin trwal ponad godzinę./początek godz.16.02-17.06/

Wszystkie zadania wykonane wzorowo 8)

- skrzyżowania ze skręcaniem w lewo
i w prawo-/najczesciej na warunkowym/
-przejazdy przez tory tramwajowe/2x/
-zawracanie na skrzyżowaniu,
-kóleczko wokól ronda przy Polonezie,
-jazda przez skrzyżowania równorzędne
-wyjazd z jednokierunkowej ze skrętem w lewo,
-4 ! zawracania z wykorzystaniem infrastruktury-
1x wjazd tylem-wyjazd przodem,
raz z wykorzystaniem szerokości jezdni,
2x wjazd przodem -wyjazd tylem.
-jazda toruńską z prędkością 80km/h- zjad na żerań
-parkowanie prostopadle po lewej stronie
-jazda drogami z ograniczeniami prędkości 30 i 40

Poleglam naromiast na samiuteńkim końcu:

Komenda:

-rozpędzić samochod do 50km/h i zatrzymać!

Raz zahamowalam awaryjnie-to byl pierwszy bląd,bo nie o takie mu chodzilo.
Kolejna komenda w niezmienionej formie:
-"Rozpędzić do 50 i zatrzymać pojazd!"

-drugi raz zatrzymalam nieco za gwaltownie na wysokości wskazanaego śmietnika i egzaminator polecial trochę do przodu...

-i... to byl wg.niego drugi bląd...

Stwierdzil,że nie może uznać mi tego zadania! :evil: :x


No i dziękuję...

Wracając do ośrodka czulam przez skórę, że wracam jako przegrana, bo egzaminator byl zadowolony z mojej wpadki i agresywnie reagowal na moje próby obrony...
Tlumaczylam mu,że nie rozumialam polecenia,bo komenda byla dla mnie niejasna, i,że nie spotkalam sie z nią nigdy wcześniej.

Po drugim blędzie dopiero mnie uświadomil,że chodzilo mu o hamowanie takie, jak robilam na mieście przed sygnalizatorami albo przed przejsciami dla pieszych, gdy na nich byli...

Ale bylo już "po ptakach" ...
Na nic się zdały moje uwagi związane z caloksztaltem naprawdę dobrej jazdy i moje próby uświadomienia mu,że widzial, jak sobie świetnie radzę hamując przed światlami i przejściami dla pieszych :(

Tym też sposobem po ponadgodzinnej ,swobodnej i plynnej jeździe- wrócilam do ośrodka i wyrok brzmial:
NEGATYWNY za ostatnie zadanie :evil:

Na odchodne pada z ust egzaminatora mega rozbrajający tekst:
" Naprawdę szkoda, bo śpiewająco Pani jeździla..." :twisted: :? :x

Poprzednim razem egzaminator uznal,że bardzo dobrze jeżdżę,ale...wynik negatywny za parkowanie 30cm od krawężnika przy parkowaniu równoleglym...i,że drobne, bo drobne,ale przewinienie,które muszę skorygować,stąd taki wynik...

Wtedy jeździlam ponad 50min. i dopiero po powrocie jaśnie pan hrabia zdecydowal mnie poinformować,że ...nie tym razem...

Heh, no coments!

Kochani, uczulam zatem na dwa rodzaje hamowań:

-HAMOWANIE DO ZATRZYMANIA-/najczęściej we wskazanym miejscu/
-HAMOWANIE AWARYJNE

Jeśli tego nie przerabialiście na kursach nauki jazdy, to poproście instruktorów,żeby nadrobili z Wami te zaleglości, bo ta komenda pojawia się teraz na egzaminie niemal non stop ,a nieumiejętne jej wykonanie jest pretekstem do negatywnej oceny calego egzaminu!

Uczulam, bo mnie na tym złapano i oblano :(
Ostatnio zmieniony czwartek 09 lipca 2009, 23:26 przez kongoset, łącznie zmieniany 2 razy
kongoset
 
Posty: 5
Dołączył(a): sobota 06 czerwca 2009, 08:58

Warszawa Odlewnicza

Postprzez kasienka96 » środa 08 lipca 2009, 15:35

Witam,

wczoraj było moje trzecie podejście, na szczęście okazało się ostatnim. Wyczytana zostałam o 16.30, a egzamin zakończył się o 17.35.

Za pierwszym razem egzamin zakończył się na skrzyżowaniu Rembielińska/Bazyliańska (tramwaj), za drugim razem na Chodeckiej, nie wykonałam polecenia - miałam jechać drogą z pierszeństwem, a ja nakombinowałam.

Za to wczorajszy egzamin będę wspominać bardzo miło. Niestety podeszłam do niego ze stresem, którego nie mogłam opanować. Przez co zdarzyło mi się zrobić pare głupot. Na moje szczęście miałam bardzo fajnego egzaminatora, już na dzień dobry zapytał jak się czuje za kierownicą, jak tam ze stresem, atmosfera się trochę rozładowała, ale przy pierwszym malutkim gapiostwie stres wrócił i z minuty na minutę było coraz gorzej.
Z ośrodka wyjechaliśmy w prawo, później ulicą Annopol, Rembielińską i skręt w prawo w Poborzańską, później w Wysockiego, Bazyliańska tam zawracanie na skrzyżowaniu. Później chyba wszystkie uliczki ze skrzyżowaniami równorzędnymi, Nadwiślańska (jednokierunkowa), z Nadwiślańskiej w lewo, później w prawo, w lewo w Łabiszyńską, przejazd przez skrzyżowanie na trasie toruńskiej (przy Polonezie) prosto, w lewo, w lewo, tam rozpędzanie do 50 i hamowanie, zawracanie z użyciem wstecznego, później prosto ulicą Białołęcką na Białołękę, tam się długo kręciliśmy, dużo skrzyżowań, dużo kałuż, wąsko. Tam zawracanie z użyciem wstecznego i tu nawaliłam, ale egzaminator okazał się człowiekiem. Później wyjechaliśmy na ulicę Annopol po prawej widziałam WORD. A tu jeszcze parkowania nie było, myślę sobie świetnie wracamy do ośrodka i pewnie już po egzaminie. A tu polecenie proszę zaparkować pomiędzy lampą a białym samochodem, oczywiście z tych wszystkich nerwów zaparkowałam za białym samochodem (w sumie były tam dwie lampy) więc poprawka znowu parkowanie prostopadłe tym razem ok, jedziemy prosto, w prawo tam zawracanie i jedziemy do ośrodka. Do końca byłam przekonana, że mi nie zaliczy.
Zaparkowałam (też z małym problemem, bo chciałam coś nakombinować) pod ośrodkiem i słuchałam o tym co źle, co dobrze.
Na koniec magiczne słowo - wynik POZYTYWNY.

Wszystkim życzę takiego egzaminatora.

Teraz czekam na odbiór dokumentu i się zacznie, już nie będzie tak bezpiecznie, że w razie co to ktoś za mnie zahamuje :D

Wszystkim życzę powodzenia.
14.05.2009 - teoria +, placyk +, miasto -
12.06.2009 - placyk +, miasto -
07.07.2009 - placyk +, miasto +
kasienka96
 
Posty: 4
Dołączył(a): wtorek 05 maja 2009, 09:07
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez November Rain » czwartek 09 lipca 2009, 20:21

8.07.2009
Bemowo, czwarte podejście
egzamin 14.00-14.50
Wyczytana zostałam jako pierwsza. Egzaminator koło 50tki, z wyglądu surowo-sympatyczny. Z podejścia neutralny.
Łuk i wzniesienie za pierwszym podejściem.
Miasto - zaraz po wyjeździe z ośrodka, jeszcze na tą drogę wewnętrzną otrzymałam polecenie rozpędzenia samochodu do 50 km/h i zatrzymania przy jakiejś reklamie. Wyjazd na Piastów Śląskich w lewo i jazda prosto. Od razu pierwszy błąd - nie włączyłam kierunkowskazu :oops:. Dalej, za carrefourem w prawo, tam zaraz zawracanie po lewej stronie z wykorzystaniem miejsca parkingowego (wskazał egzaminator). Powrót na Piastów Śląskich, dalej w Powstańców Śl w prawo i dalej w Gen. Maczka w prawo. Kawałek dalej w prawo w Powązkowską - tam drugi błąd - nie zauważyłam znaku "droga z pierwszeństwem" i zatrzymałam się ustępować pierwszeństwa jadącym z prawej. Dalej powrót na Maczka najbliższym skrętem w lewo. Dalej na skrzyżowaniu z Al. Armii Krajowej skręt w lewo, zawracanie na skrzyżowaniu z Broniewskiego (rondo), wjazd zaraz w prawo w Literacką. Tam parkowanie prostopadłe. Z Literackiej na pewno wyjechałam w lewo w Kochanowskiego i zaraz w prawo w Rudnickiego. Dalej nie pamiętam, były przejazdy przez osiedla, strefy z ogr. prędkości, dróżki jednokierunkowe.
Pod koniec zgasł mi silnik - to mnie zdecydowanie wybiło z rytmu, później następny raz, ale egzaminator milczał.
Zajechałam do ośrodka, wciąż niepewna co do wyniku, mimo, że ze świadomością, że w razie negatywnego wyniku powinnam od razu o tym usłyszeć.
Zaparkowałam na placu, wyrok: pozytywny. Omówienie błędów. Niewłączenie kierunkowskazu przy włączaniu się do ruchu, niewłaściwe zachowanie się na drodze z pierwszeństwem, zgaśnięcie silnika dwukrotne, ale w różnych zadaniach egzaminacyjnych. I szerokiej drogi.
Egzaminator bardzo w porządku, niewylewny, bardzo konkretny, kilkukrotnie powtarzał polecenia, nie czepiał się pierdół.
Avatar użytkownika
November Rain
 
Posty: 36
Dołączył(a): czwartek 12 marca 2009, 15:54

pan jan

Postprzez sebik2221 » poniedziałek 13 lipca 2009, 01:21

hej kongoset ...tezz mnie egzaminowal pan Jan N. na moim drugim podejsciu, bez kitu koles na sile szukal argumentow zeby mnie oblac co mu sie w niedlugim czasie udalo...na szczescie za 3 razem udalo mi sie zdac bedac egzaminowanym przez calkiem przyjemnego kolesia...tez wlasnie podczas mojej 3 proby spotkalem sie z zadaniem rozpedzenia samochodu do 50km i zatrzymaniu w wyznaczonym miejscu, pierwszy raz sie z tym zadaniem spotkalem ale juz o nim kiedys slyszalem takze wiedzialem jak sie zachowac i nie mialem z tym problemu...ale jak to mowia do 3 razy sztuka przynajmniej w moim przypadku to powiedzenie sie sprawdzilo:P...
sebik2221
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 05 lipca 2009, 01:04

Postprzez maczko » wtorek 14 lipca 2009, 12:12

Moja historia z prawkiem ciągnie się od zeszłego roku, bo jakoś mi się zapomniało, a to kasy nie było. ;)
Chciałam podzielić się moimi przeżyciami z osławionej Odlewniczej ulicy.
Jestem w ciężkim szoku, że aby zapisać się na egzamin muszę czekać tyle, co w pko na przeliczenie książeczki mieszkaniowej. To jest chore.
Kiedy wcisnęłam guzik z napisem "zapisy", możecie sobie tylko wyobrazić moją bezcenną minę, kiedy zobaczyłam, że przede mną jest ok 70 osób! mina była mniej więcej taka: :haha: :eek2:
Jeszcze fart, że jakieś ok 5 numerków przeleciało bo ktoś przeklął czekanie i wyszedł. ... 5 numerków..na 70.. czekałam ponad 2 godziny, ba, więcej. mimo, że jest kilka okienek.
Ludzi było w..cholerę. Strasznie nie lubię WORDu na Odlewniczej.
Wieczny remont, brak bankomatu, brak możliwości płacenia kartą, megakolejki, cała dresiarnia z prawobrzeżnej wawy, bardzo niemiłe panie w okienkach [jakby przez całe życie pracowały w Tesco to ok, rozumiem, choć w Tesco przynajmniej trafiają się miłe osoby], nienawidzę urzędów ale bródnowski WORD wyzwala we mnie żądzę mordu poprzez przecinanie aorty.
Wcześniej czekałam na egzamin 2.5 godziny. kilka dni temu - punkt godzina o której zdawałam - oto ja. nie wierzyłam, że się uda.
Łuk, górka, za peirwszym wszystko spoko, nie mówiąc o tym całym przygotowaniu do jazdy, światłach i masce, bo to przecież młotem jakimś trzeba być, żeby się przejechać na tym.
nie miałam już jazd doszkalających tym razem, jedyne co zrobiłam przed egzaminem, to górka na podjeździe na parking Lancią Y z 01 roku z kończącym się sprzęgłem, także cudowna historia ;)
Mój egzaminator wyglądał jak boss mafii. Złoto, okularki, mina 'ojca chrzestnego, wielkiego papy, wodza'. Myślę : 'ups, pozamiatane'.
Pan egzaminator okazał się czymś najlepszym co mogło mi się trafić!
Nie dość, że starał się rozładować mój stres, to nie był typem "jedziemy i słowa nie powiem". Wręcz przeciwnie. Właściwie cały czas była jakaś pogawędka. Bardzo doceniłam, że jeżeli coś mu nie pasowało to był stanowczy i mógł podnieść głos. A ogólnie był przemiłym człowiekiem, który rozumiał stres egzaminu. Co prawda nie był to typ takiego pana jak ostatnio, bo tamten powiedział z góry "mówie, że nie będę używał brudnych chwytów, i nie będę pani podpuszczał", to ten mój ostatni miły pan, trochę jednak lubił podpuścić tu i tam :twisted: parkowanko, zawracanko, ronda, tramwajowe przejazdy, etc. Pan powiedział : "nieźle pani jeździ!",
no i zdane, czekam na nowy plasticzek w portfelu, szkoda, że na zdjęciach wyszłam jak rumuńska księżniczka sprzedająca zegarki spod płaszcza.
hehehe :wink:
Jednak sam fakt, jak wygląda zdawanie na Odlewniczej pozostawia wiele do życzenia. Co prawda przy zmianie przepisów, na egzamin czeka się max 1,5 godziny, a nie 3 czy więcej jak kiedyś [jak zdawałam w lutym to czekałam około 3 godzin. makabra]
Chyba właśnie to mi się odpłaciło, bo tym razem punkt godzina i ja, szok.
Chciałam zdawać na Radarowej, jednak z okazji odbywania szkolenia w "SUPER INACZEJ" szkole IMOLI - miałam w efekcie 3 instruktorów - gdzie każdy uczył mnie inaczej. później jeszcze jednego z którym wzięłam doszkalanie kilka godzinek - i on był super, chociaż również wpajał mi inne zasady niż poprzedni, postarałam się wypośrodkować wiedzę od tylu różnych osób i jakoś mi się udało CUDEM.choć było ciężko. pozdrawiam pana Sławka, jest pan super 8)
Przy moim ostatnim podejściu na prawko powiedziałam sobie: "nigdy więcej się już nie pojawię na tej porypanej Odlewniczej, zdam czy nie - nie będzie mnie tu już". No i zdałam. i więcej się tam nie pokażę.
Moim zdaniem to co się tam dzieje to żenujące warunki do zdawania - cholera, jesteśmy w stolicy a tutaj jest totalny chaos. Niech kończą ten remont, zakładają bankomat albo terminale, zrobią więcej okienek a panie niech nie chodzą na zaplecze robić sobie paznokcie. Po coś te piniundze nasze wyciągają, niech chociaż ośrodek będzie z klasą, a nie wystawi TOI TOI i siema. fajny jest ten barek na środku - wygląda jak bar na plaży.
Pozdrawiam :)
maczko
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 13 lipca 2009, 08:43

Postprzez Maćka » piątek 17 lipca 2009, 22:48

Witam


Egzamin dzisiaj 17 lipca, godz.20:00 wyczytana o 20:50 - podejscie 6 - wynik pozytywny, miejsce egzaminowania Radarowa

Egzaminator bardzo wymagający, każde słowo musialo być wyraźnie wypowiedziane i zgodnie chyba z kodeksem drogowym jota w jotę :/
Juz z tych nerwów nie pamiętam którędy jeździłam, czas egzaminu to 50 minut, Radarowa, Grójecka, osiedla przy Radarowej.
Nie zaliczył mi za pierwszym razem 90% wykonanych manewrów bo coś mu sie nie podobalo, koniec końców jednak zdałam czego zycze wszystkim zdającym w pierwszych podejściach bo dla mnie kazda kolejna porazka działała zniechęcająco.
Maćka
 
Posty: 170
Dołączył(a): czwartek 12 lutego 2009, 14:23

Postprzez Zetka » piątek 17 lipca 2009, 23:50

podejście 7-te, wynik negatywny, miejsce egzaminowania Odlewnicza
(dodam, że 2-gie podejście w tym roku) po kilku niezdanych egzaminach kończy się mój poziom nerwów i muszę odczekać coby nie zgłupieć

egzaminator spoko, ulic za cholery nie pamiętam, ale wyjechałam gdzieś na jakieś pola z kapustą dosłownie.
oblałam za skręty w lewo i w prawo na drodze dwukierunkowej, po jednym pasie w każdą stronę... odpowiednio przy skręcie w lewo nie zbliżyłam samochodu do lewej krawędzi jezdni i przy skręcie w prawo nie zbliżyłam samochodu do prawej krawędzi jezdni. tzn. umówmy się - zbliżyłam ale zdaniem egzaminatora za mało...

dobre jest to, że już jak mnie oblał to zapytał czy chcę z nim pojeździć to powie mi co jest dobrze a co trzeba poprawić. i ok. jeździłam z nim pełną godzinę. powiem Wam, że uważam że powinnam zdać czytając te różne relacje z egzaminów to nie wydaje mi się, żeby moje błędy dyskwalifikowały mnie jako kierowcę ale ok, trudno. taka karma...

no i dalej będę próbować, do upadłego...
::: na każdego posta znajdzie się riposta :::
Zetka
 
Posty: 2
Dołączył(a): piątek 13 lutego 2009, 11:22
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez qeqe » piątek 24 lipca 2009, 03:39

Bemowo, WORD Powstancow Slaskich.
Samochod nr bodajze 31.
Ostatnie dni zimy, sobota, godzina o ktorej wszyscy normalni ludzie jeszcze spia, nienormalni tez.
Podejscie pierwsze i ostatnie.

Instruktor. Przywitanie. Dowodzik. Do samochodu. Wejscie, wlaczenie zaplonu, przedstawienie sie przed nagrywajacymi kamerami. Otworzenie maski, odpowiedzi na standardowe pytania o wlewy i mierzenie poziomu plynow. Wejscie do samochodu, i po kolei wlaczanie swiatel jak kaze - postojowe, mijania, drogowe, przeciwmglowe, awaryjne, cofania. Kaze mi wyjsc i opisywac gdzie jakie swiatla widze. Tyl, przod, lekka sugestia o trzecim swietle stopu. Nastepnie wsiada do samochodu i kaze mi powiedziec jakie swiatlo sie zapali - stop.

No to dalej, na luk. wjezdzam cofam, patrze na niego - daje znak zeby ruszac. To ruszam, powoli. Zatrzymuje sie troche dalej od przedniego pacholka niz zwykle, ale specjalnie, zeby przypadkiem nie wtopic - lepiej zatrzymac sie przed linia niz walnac w slupek. Ale jest OK, teraz cofanie. No to patrze w lusterko i staram sie utrzymywac w miare dobra odleglosc prawego kola od linii. Troche sie zamieszalem, musialem zrobic spora korekte na prostej, ale wyszlo. Zaliczone, chociaz pewnie minus w podswiadomosci instruktora.

Kaze mi wjechac na gorke. Wjezdzam, zaciagam reczny na sygnal. Szybko rozwazam za czy przeciw w jaki sposob ruszyc, z noznego czy recznego... w koncu decyduje sie na najlatwieszy ale i najbardziej toporny sposob - coz, moge wyjsc na idiote, ale w tej chwili najwazniejsze jest zrobienie gorki, a nigdy nie wiadomo jak to wyjdzie z nerwami i latajaca lewa noga. Pierwszy bieg, gaz, obroty utrzymywane na 2000, sprzeglo, obroty do 1000 i puszczam reczny. Zaliczone.

Miasto. Zapomnialem wczesniej zdjac kurtke i poce sie niemilosiernie, ale coz... 40 minut jakos wytrzymam. I tak jestem chory, wiec moze troche pomoze w podleczeniu sie. Pyta sie czy jestem gotowy do jazdy, odpowiedz twierdzaca, gdyz 5 sekund wczesniej wlaczylem swiatla. Wyrywa mi kierownice i skreca ja, zeby sprawdzic czy faktycznie swiatla sie swieca... To jedziemy. Na wyjezdzie kaze mi skrecic w prawo. Nie ma problemu, ruch jest znikomy.

Zauwazam, ze kaze mi skrecac dosyc pozno, tak, ze kierunkowskaz musze wlaczac juz w momencie gdy powie gdzie jechac. Pozniej za moment skrecamy w lewo i prowadzi mnie na jakis parking. Kaze jechac wolno, szuka mi miejsca. Jest po prawej. Wyglada wasko, wiec wlaczam lewy zeby troche odbic. Widze, ze jest jednak szerzej niz myslalem, wiec rezygnuje z parkowania z korekta. Wjezdzam troche szamocac sie z kierownica. Niezbyt prosto wyszlo wiec juz reka idzie na wsteczny zeby zrobic korekte - nie bylo to mi jednak dane, gdyz widocznie egzaminujacemu to wystarczylo, kaze wycofac i jechac dalej. Wyjezdzamy z parkingu na droge. Jak zwykle nie ma komu ustapic pierwszenstwa.

Trzymam sie 10 kilometrow na godzine ponizej limitu, zeby egzamin byl troszke krotszy w wielkosciach absolutnych przejechanych kilometrow. Kaze mi wjechac w jakas drozke osiedlowa prowadzaca do garazy. "Pan tu sie zatrzyma. Pan tu cofnie w ta droge po lewej i wyjedzie do przodu". Czyli zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury. W alejce zmiesciliby sie ze 3 yarisy wiec problemu nie ma zadnego. Na skrzyzowaniu mam skrecic w prawo, ale uradowany widze jakis ludzi zblizajacych sie do pasow. Pokazujac jak bardzo jestem mily przepuszczam babcie i jakiegos goscia. Na skrzyzowaniu chwile stoje, ruch sie jednak wzmaga.

W pewnym momencie kaze mi skrecic w lewo i dalej prosto. Skrecam, wpadam na skrajny prawy pas - argh, przystanek autobusowy i nakaz na prawo. Oczywiscie mam czas zeby wskoczyc na lewo przy przerywanej linii, ale bledem bylo to, ze wczesniej nie spojrzalem jak sytuacja wyglada w oddali. Blad, pan otwiera notesik i cos tam zaznacza. Przypomina, ze ten sam blad popelniony dwa razy oznacza koniec egzaminu.

Mam maly problem ze skrecaniem, robie to troche za pozno i pozniej musze dobijac troche w lewo - ale nic na przekor przepisom. Prowadzi mnie jakimis uliczkami do kwadratowego ronda. Kaze zawrocic. Uff, tutaj jezdzilem dobre 3-4 razy na jazdach doszkalajacych. Zmieniam pas ruchu na lewy, spokojnie dojezdzam, wszedzie mam zielone i nic nie jedzie - bez problemu.

Jedziemy dalej. Trace juz orientacje gdzie jestesmy i nagle kaze mi skrecic w lewo. Zakret w miare szeroki, stwierdzam, ze na trojce go sobie wezme. Instruktor uwaza inaczej i kurtuazyjnie pyta sie, czy aby przypadkiem nie zapomnialem jak sie biegi redukuje. Musze pamietac o wrzucaniu dwojki, jeszcze raz i obleje.

Prowadzi mnie w jakies uliczki. Wasko, samochody z lewej i prawej, trzeba jechac srodkiem. No i o cholera - wjechalem i nie wiem czy to jednokierunkowa. Szybkie spojrzenie na samochody kolo mnie i wyglada na to, ze sa ustawione w tym samym kierunku. Zakladam, ze jednokierunkowa. Dojezdzamy to jej konca, ale juz slysze rozkaz skretu w prawo. Czyli tak czy siak musialbym dojechac do prawej.

Znow kaze mi jechac w lewo,tym razem wyraznie widze znak ulicy jednokierunkowej. Spokojnie sobie przejezdzam. Kaze mi skrecic w lewo, dojezdzam do lewej, przepuszczam pare samochodow i jade. Mam skrecic w prawo. Sa swiatla, zatrzymuje sie. Na ulamek sekundy instruktor sie na mnie spojrzal - "Co jest?" mysle sobie. Szybko odchylenie glowy i spojrzenie na to co bylo zasloniete przez lusterko mowi wszystko - mam warunkowy skret w prawo. Szybko z niego korzystam mimo tego, ze sekunde, moze dwie zmarnowalem stojac w miejscu. Egzaminator sie za bardzo nie przejal. Ja natomiast tak.

Dojezdzamy do nastepnego skrzyzowania, widze znak stopu. Zatrzymuje sie przed pasami. Aj! Widze z przodu linie ciagle do ktorych mialem dojechac. Rzucam szybka uwage ("O, a wydawalo mi sie, ze bedzie chcial przejsc przez pasy") mimo, ze nikt sie do pasow nie zblizyl i dojezdzam do ciaglej. Egzaminator nic nie notuje, jest OK.

Teraz poprowadzil mnie w jakims dziwnym kierunku, okolice po ktorych nigdy nie jezdzilem. Coz, mam nadzieje,ze nie bedzie tu zadnych haczykow. Pelno zakazow skretu, dosyc typowo zrobione uliczki jednokierunkowe, moze gdzies w strone Zoliborza? Nagle kaze mi skrecic w lewo i w lewo. O malo co nie wpadam na narysowana wysepke, wyglada to jakby ktos pijany malowal te pasy na jezdni. Jakos wychodzi, ale nastepny skret w lewo juz nie bardzo. Moja uwage absorbuje prawa strona i nie zauwazam, ze ulica jest tak chamsko zrobiona, ze musze praktycznie jechac prostopadle i w ostatniej chwili skrecic, zeby nie najechac na ciagla. Najezdzam. Notatka w zeszyciku.

Patrze na zegarek - zostalo niewiele czasu. Z tego co sie orientuje jestesmy dosyc daleko od osrodka. Oczekuje wiec wjazdu na jakies szybsze ulice i koniec tulania sie po tych osiedlowych. Mam racje. Widze, ze pora wracac, wiec rezygnuje z czolgania sie po 35-40kmh i utrzymuje 48/49kmh. Jeszcze gdzies znalazl dla mnie okazje na przebijanie sie z prawego pasa na lewy.

Gdzies skrecilem na pas wlaczajacy do ruchu. Po lewej jedzie jakas eLka. Czekam grzecznie az przejedzie, ale w cholere, on hamuje! Zastanawiam sie, czy nie korzystac z okazji, ale nie chce przypadkiem zeby egzaminator zakwalifikowal to jako wymuszenie. Czekam cierpliwie zwalniajac do 30, 25 na godzine. W koncu widze, ze eLka przyspiesza. Uf, w dobrym momencie, bo moj pas juz sie konczyl. Jade dalej.

Jedne swiatla mnie zatrzymuja, pozostale kilka/kilkanascie swieci sie na zielono kiedy przez nie przejezdzam. O, widze juz Karefura, czy jak to ustrojstwo sie pisze. Czyli jestesmy juz przy osrodku. Dwa zadanka byly, wiec mam nadzieje, ze to juz koniec.

Z tego wszystkiego zauwazam, ze swiatla zmienily sie na pomaranczowe. Przesuwam nogi szybko na sprzeglo i hamulec... ale rezygnuje. Jade dalej. Puszczam komentarz, ze zatrzymalbym sie na srodku pasow. "No wie pan, mial pan juz noge na hamulcu ale zrezygnowal. Mogl pan sie zatrzymac. Na pewno zatrzymalby sie pan przed linia." Wiem, ze nie ma co dyskutowac i denerwowac go. Rzucam komentarz, ze mozliwe, iz mialem inne uczucie predkosci. Chce tylko dojechac z powrotem do osrodka. Kaze skrecic prawo i prawo. Jest.

Uwazam jeszcze, zeby przy wjezdzie trzymac sie prawej strony. Jestem juz na terenie WORDu, pamietam, ze tu jest ograniczenie do 20. Pamietam tez do konca o tym, zeby sygnalizowac kazdy skret. Jeszcze moment, kaze mi zaparkowac za innymi samochodami. I stop. Otwiera notesik. Widze trzy "N"-ki wpisane. Dalej uzupelnia, P, P, P... "Wynik egzaminu pozytywny".

Wysiadam. W koncu moge w spokoju wydmuchac nos, ten katar mnie dobija. Ludzie stojacy na zewnatrz patrza na mnie ze smutkiem, pewnie przez ta chorobe wygladam tak mizernie, jakbym byl zalamany po oblaniu. Ale jakos sie udalo.
Ostatnio zmieniony piątek 24 lipca 2009, 03:45 przez qeqe, łącznie zmieniany 1 raz
qeqe
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 24 lipca 2009, 03:23

Postprzez asia787 » sobota 25 lipca 2009, 19:27

WORD Radarowa
21.07.2009 - godzina 10:00 - wyczytana 11:00 - koniec egzaminu 11:50
Podejście - trzecie
Wynik - pozytywny

Egzaminator rewelacyjny, ok.40 lat:) Od razu zaczął rozmowę, jak się pani czuje? co słychać itp. Zadania bez problemów (światła mijania i sprawdzić stan oleju - opowiedzieć). Łuk i górka błyskawicznie. Wyjazd na Hynka. Na światłach w prawo (Radarowa) i później pierwsza w lewo (Lechicka - równorzędne). Skręt w lewo w Al. Krakowską i zawracanie pod wiaduktem (Al. Krakowska/Hynka) - uwaga, prawie pasów nie widać na jezdni. Później cały czas prosto i skręt w prawo w Korotyńskiego. Dalej jazda różnymi uliczkami - stale w lewo skręcałam. Egzaminator tak się zagapił że zapomniał mi powiedzieć czy jechać w prawo czy w lewo (tylko taka była możliwość) i zaczął się śmiać:) wiec skręciłam nareszcie w prawo. Nie wiem dlaczego ale na mieście trzy razy miałam zawracanie - dwa razy z użyciem wstecznego i raz na jezdni (zrobić kółko na wjeździe) i jeszcze parkowanie przodem, na karcie mam napisane że poprawnie zrobiłam, bez żadnych błędów i korekt więc nie wiem dlaczego tyle razy kazał mi to robić. Ogólnie to jeździłam w tych uliczkach pomiędzy Dickensa/Nowickiego/1 Sierpnia/Grójecka i Żwirki i Wigury. Tą ostatnią wracałam do ośrodka skręcając w Hynka.

Uważajcie na autobusy, bo czasami dziwnie jeżdżą:) Czyli skręt w prawo z lewego pasa:)

Pozdrawiam i powodzenia dla zdających:)
asia787
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 25 lipca 2009, 19:08

Postprzez barjed » niedziela 26 lipca 2009, 00:11

WORD Radarowa
25.07.2009 - umówiony na 13, początek o 13:05, koniec o 13:50
Podejście - trzecie
Wynik - pozytywny

Zacznijmy może od tego, że facet, który mnie egzaminował wyglądał jak jakaś kopia George'a Lucasa, no bez jaj. Rzuciłem parę słów na początku na rozluźnienie atmosfery ("atmosfera gorsza niż przed egzekucją"), podłapał trochę, ale ogólnie rzecz biorąc to raczej typ rutyniarza wypranego z emocji.

Na początek płyn chłodniczy i drogowe światełka, bez problemów. Potem ustawianie fotela, wyszło mi do dupy, siedziałem za wysoko, za blisko i ogólnie niewygodnie przez co potem plułem sobie w brodę niejeden raz.

Łuk mogłem wybrać, więc wziąłem pierwszy z prawej. Wyszło dosyć okej, chociaż przy wychodzeniu z zakrętu przy jeździe do tyłu wyrzuciło mnie mocno do zewnętrznej krawędzi i nie obyło się bez drobnego slalomu. Najważniejsze, że się udało. Górka bez najmniejszych zgrzytów.

Samochód sprawował się ok, sprzęgło chodziło dobrze.

Wyjazd od ośrodka na Hynka w prawo, chwilę postałem ale bez tragedii. Potem standardowo w Radarową w prawo, od razu, z miejsca parkowanie prostopadłe między dwoma samochodami. Dość ciasno ale wyszło za pierwszym razem.

Niestety nie jestem w stanie spamiętać wszystkich ulic po jakich się poruszaliśmy, ale na pewno przejeżdżałem dwa razy przez rondo na przecięciu Żwirek i Hynka no i jeszcze raz przez znienawidzone przeze mnie rondo Krakowska - Hynka. Na tym rondzie zresztą popełniłem swój jedyny błąd. Kazał zawrócić. Pierwszy zakręt w lewo wyszedł elegancko ale przy drugim najwyraźniej dostałem pomroczności jasnej bo zamiast na skrajnie lewym pasie wylądowałem na środkowym i musiałem się ratować przejechaniem przez ciągłą. Facet rzucił coś w stylu - Przez ciągłą linię pan przejeżdża? No, ale na tym się skończyło. Zawracanie w jakiejś bramie. Trochę skrętów w lewo, ale też dużo w prawo i dużo jeżdżenia na wprost.


Jazda trwała ok. 35 min potem wjazd do ośrodka boczną bramą z Radarowej, krótki tekst faceta - "Zaliczam pozytywnie" i tyle. A ja przez kilka sekund miałem w sobie tyle adrenaliny i pozytywnych wibracji, że podniósłby tego Yarisa i rzucił przed siebie. No, ale szkoda było publiczne mienie niszczyć :P
barjed
 
Posty: 8
Dołączył(a): sobota 20 czerwca 2009, 03:07

Postprzez dodo » sobota 01 sierpnia 2009, 00:26

WORD Powstańców Śląskich, trzy razy wynik negatywny

Pierwsze podejście: 7 rano, po wylosowaniu egzaminator każe mi chwilę zaczekać i idzie po kawę. Ma ok. 40 lat, sympatyczny, od początku ze mną rozmawia, usłyszałam nawet kilka komplementów;) Jednak nie opuszcza mnie ogromny stres. Egzaminator mówi mi po kolei, jakie światła mam włączyć- wszystko ok, sam proponuje, że zobaczy z tyłu, czy działa światło stop. Na koniec zostają kierunkowskazy. I tu wpadka- włączam kierunkowskaz prawy, a sprawdzam działanie po lewej stronie samochodu :oops: Coś jest nie tak. Wyłączam i włączam ponownie. O co chodzi? Egzaminator chrząka znacząco. W końcu wrócił mi rozum do głowy. Dalej wszystko idzie dobrze. Wjeżdżam na łuk, ruszam, nogi mi się trzęsą na pedałach, hamuję tak, że koła są w polu zatrzymania, ale tył samochodu troszeczkę wystaje za linię. Druga próba zaliczona. Górka bez zarzutu i jedziemy. Z ośrodka mam wyjechać w lewo i dalej prosto. Jeżdżę ok. 30 minut. Po drodze zawracam na jakimś małym rondzie, zawracam z wstecznym w bramie, raz silnik zgasł, a egzaminator powiedział, żebym się nie denerwowała. Poza tym nic szczególnego. Jadę małą uliczką i na skrzyżowaniu mam skręcić w prawo. W oddali widzę znak STOP, więc skupiam się na tym, żeby zatrzymać się w odpowiednim miejscu. Nagle egzaminator hamuje i dopiero wtedy zauważam panią, która weszła na przejście dla pieszych od lewej strony. Egzamin przerwany. Nie przejmuję się zbytnio i od razu zapisuję się na następny. Najbliższy wolny termin za miesiąc.

Miesiąc później, godzina 16:
Egzaminator starszy, bardzo oficjalny, przygląda się dokładnie zdjęciu, czy to aby na pewno ja. Światła i płyny bez problemu, łuk też, na górce samochód gaśnie, ale druga próba jest udana. Jestem dobrej myśli, ale ten egzamin nie trwa długo. Pan każe mi skręcić z ośrodka w lewo i na światłach znów w lewo. Wybieram środkowy pas- skrajnie prawy do skrętu w lewo, ale, niestety patrzę na środkowy sygnalizator- ten dla jadących prosto, na którym jest zielone. W ostatniej chwili zauważam sygnalizator po lewej, gdzie jest pomarańczowe i hamuję, jednak już za linią. Słyszę: "Egzamin nie zdany" i pan egzaminator każe mi się przesiąść. Tym razem przynajmniej nie straciłam dużo czasu.

Mija kolejny miesiąc, jest godzina 14.
Egzamin przebiega już na nowych zasadach. Pan egzaminator bardzo miły (Robert T.- powiedział, że pochodzi z Zakopanego). Wylosowałam kierunkowskazy i płyn hamulcowy, sprawdzam je, później szybciutko łuk i górka i jedziemy na miasto. Mam skręcić w lewo i na światłach znów w lewo, tym razem uważam i jadę dalej. Za Carrefourem skręcam w prawo. Słyszę: "Z jaką prędkością pani jedzie?". Patrzę na licznik- jest 38km/h i widzę znak "koniec ograniczenia prędkości do 30", ale egzaminator się nie czepia. Jeżdżę jakieś 25 minut, po drodze zawracam na rondzie i na wjeździe do garażu z wstecznym. Na małej uliczce egzaminator mówi, żebym skręciła w lewo. Mam wrażenie, że byłam tu kilka razy i to jest droga jednokierunkowa, ale wjeżdżając nie spojrzałam na znaki :oops: Ryzykuję i zjeżdżam na lewy pas. Skręcam, nie słyszę komentarza, więc wszystko jest ok. Dalej jest spokojnie, dość mały ruch i nagle widzę po prawej WORD, a pan egzaminator zaczyna wypełniać druczek. Mam skręcić w prawo. Myślę "czyżby już do ośrodka?", ale mam jeszcze skręcić w lewo i zaparkować. Widzę znak "droga z pierwszeństwem", z naprzeciwka jadą szybko dwa samochody i ogarnia mnie zaćmienie umysłu. Mam pierwszeństwo, więc jadę. Egzaminator hamuje i pyta co się stało, a ja nie mam pojęcia. Po chwili łapię się za głowę, bo dochodzi do mnie, co zrobiłam. Przesiadamy się i po dwóch minutach jesteśmy w ośrodku, a egzaminator pokazuje mi druczek z pieczątką i napisem POZYTYWNY i zaczyna wypisywać nowy. Powiedział, że było dobrze i zaliczył już egzamin z myślą, że będzie ze mnie kierowca, a tu niespodzianka. Cieszę się, że trafiłam na takiego egzaminatora, a że mnie oblał, to wyłącznie moja wina. Jednak chyba zmienię ośrodek egzaminacyjny, bo na Bemowie prześladuje mnie pech, albo objawia się moja głupota, gapiostwo etc. Z tego, co czytam na forum wynika, w Łomży jest fajnie, więc żegnam się z ul. Powstańców Śląskich... Przynajmniej nie będę już mieć do czynienia z pewną niemiłą panią, u której zapisywałam się na egzamin :D
dodo
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 31 lipca 2009, 23:25

Postprzez martka87 » czwartek 06 sierpnia 2009, 10:20

03.08.09 WORD Bemowo, 12.30
podejście 5, wynik POZYTYWNY

przyjechałam na miejsce pół godziny przed czasem, tym razem byłam strasznie zdenerwowana. Ręce mi się trzęsły, nogi jak z waty, zero skupienia, a za każdym dźwiękiem sygnału żołądek podchodził mi do gardła. Zastosowałam się do rady instruktora i zjadłam przed egzaminem batona w czekoladzie. Nie myślałam, że może podziałać ale co mi szkodziło spróbować. Sama nie wierzyłam jak po 10 minutach nerwy odeszły i poczułam się dużo lepiej.

Egzamin zaczął sie dokładnie 12.32, byłam wyczytana jako druga. Trafiłam na niskiego pana w okularach w średnim wieku, przez którego wcześniej płakała jedna ze zdających.
Bałam się że może być niemiły, ale jak się okazało był to całkiem normalny może nie sympatyczny, ale rzeczowy facet.
Tak więc wylosowałam światło cofania i płyn hamulcowy, bez problemu. Łuk bez problemu mimo trzęsących się rąk, górka tak samo i wyjazd na miasto najpierw w prawo do końca ulicy, rozpędzić się do 50 i zatrzymać przy znaku, potem zawracanie na trzy później w prawo na parking, parkowanie idealnie ... całej trasy nie pamiętam, powiem tylko, że prościej już chyba nie mogło być. Ulice o tej porze prawie puste więc nie było żadnej nieprzewidzianej sytuacji. W sumie jeździłam około 40 minut, facet nic nie komentował i to mi chyba najbardziej pomogło, wróciłam do ośrodka i nareszcie "wpisuję pani wynik pozytywny tylko mam kilka uwag, powinna pani wcześniej sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy" dziękuję dowidzenia ... nie było tak strasznie jak na początku myślałam.
martka87
 
Posty: 10
Dołączył(a): piątek 19 grudnia 2008, 11:13

Powstańców Śląskich

Postprzez skafanderek » czwartek 06 sierpnia 2009, 12:33

Trochę długo, ale sam chętnie czytałem relacje przed egzaminem więc w miarę szczegółowo

Pierwsze podejście - teoria i praktyka razem, obydwa ZDANE (podczas jazdy 1 błąd, spowodowany w różnicy interpretacji co do drogi wewnętrznej - czy przecięcie z nią jest skrzyżowaniem czy nie, wg egzaminatorki - NIE JEST, do czego nie jestem w 100% przekonany). Tak czy inaczej wyglądało to tak:

1. Teoria jak to teoria :) szybko i bezboleśnie, po ok. 30 minutach zaczęli wywoływać pierwsze osoby z grupy
2. Większość kończyła na placu - zwłaszcza na łuku
3. Po wyczytaniu mojego nazwiska miła niespodzianka - zdaję z Panią Egzaminator (bardzo sympatyczna) najpierw obsługa (światła awaryjne i płyn do spryskiwaczy) i przygotowanie do jazdy.
4. Wjazd na łuk, tutaj troszkę "dałem ciała" bo na samym początku mi zgasł, a potem trochę nerwowo wjechałem na łuk. Łuk spokojnie i powoli - polecam - do przodu trzymać się lewej, a do tyłu uważnie obserwować słupki po prawej (blisko, ale nie za blisko)
5. Górka - tego się bałem. Mocno przygazowałem (obroty poszły na maxa, aż zaśmierdziało), ale rzeczywiście sprzęgło dość luźne więc wolałem mocno przycisnąć, ale przejechać - no i się udało (chociaż Egzaminatorka, trochę krzywiła się na to gazowanie, w sumie jej się nie dziwię, ale w moim interesie było to przejechać "za wszelką cenę")
6. Trasa: wyjazd z ośrodka, w prawo w Piastów Śląskich, potem w lewo we Wrocławską (tutaj uwaga na to aby nie ściąć zakrętu), potem pierwsza w lewo - Korfantego i tu zawracanie na 3 i przejazd przejazd na drugą stronę Wrocławskiej i tutaj parkowanie prostopadłe, między dwoma samochodami, ale było sporo miejsca (nie było idealnie prosto, ale zaliczone), potem wyjazd we Wrocławską w lewo i cały czas Wrocławską, przecięcie Powstańców i skręt w lewo w Widawską, tam uwaga na ograniczenia prędkości i pamiętać trzeb o migaczu na rondku, potem Obrońców Tobruku i na końcu skręt w Powązkowską (ten stary odcinek) i tutaj rozpędzenie do 50 km i zatrzymanie (był z tym mały problem bo przed nami L 30 jechała, ale w końcu skręciła w Maczka więc na ostatnim krótkim odcinku to dość dynamicznie musiałem zrobić - ale też bez przesady, trzy razy można to było na tym odcinku zrobić), potem wyjazd w Maczka i nad Prymasa zawrócenie na rondzie potem Rudnickiego do Broniewskiego i skręt w lewo (tutaj uwaga, wyłączyli strzałkę) i zawrócenie na rondzie pod wiaduktem potem skręt chyba w Duracza i jednokierunkową Magiera i tutaj skręt z jednokierunkowej w lewo w Perzyńskiego, potem Rudickiego do potem Kochanowskiego do Powstańców, tutaj skręt w lewo (uwaga na częsty błąd trzeba przepuścić po skręceniu tych z prawej, którzy są za wysepką) no i potem już prosto i w prawo w Piatów i zjazd do ośrodka (i tutaj ostatnia pułapka, przed skrętem jest zatoczka, nie możemy jej wykorzystać do skrętu, dopiero na końcu zjeżdżamy), i ostatni odcinek do WORD (już triumfalny, bo właściwie wiedziałem, że zdałem), aha tutaj też uwaga, pamiętajcie aby trzymać się (w obie strony) blisko prawej i na koniec miłe słowa od Pani, że nie widzi problemów z moim jeżdżeniem, WYNIK POZYTYWNY

Podsumowując: trochę nerwów, ale na podstawie mojego jednostkowego doświadczenia - miło, bez złościliwości, trochę wyrobione sprzęgło - ale też bez dramatu, że tak powiem POLECAM

Aha i w sumie to zdawanie razem teorii i praktyki jest wygodne, poza tym na teorii trochę nerwów z człowieka schodzi i na jeździe jest chyba łatwiej a w każdym razie mniej stresowo
skafanderek
 
Posty: 7
Dołączył(a): niedziela 19 lipca 2009, 08:58

Relacja z linni frontu - egzamin WORD Radarowa

Postprzez wspanialy » sobota 08 sierpnia 2009, 12:15

KURS - na Mokotowie, zapisałem się 2.VI.2009, 8-17.VI teoria, 18.VI-17.VII praktyka, 16.VII zapis na egzamin. Przed kursem miałem zero informacji i byłem pełen obaw, ale kurs full ok., co do minuty wyjeżdzony, zero olewki ze strony instruktora, same trudne jazdy, każdy manewr po kilkadziesiąt razy, wszystkie triki i pułapki przy Radarowej (no prawie wszystkie, jak się okaże). Tak że jak się dowiedziałem, że mam 3 tyg. czekać na egzamin to 10 godz. doszkalających wziąłem u tego samego instruktora.

SAMCHÓD - uczyłem się na nówce yarisce 6-cio biegowej, więc na egzaminie trochę zjechana 5-cio biegówka to jakieś dziwne uczucie było. Ale tak po egzaminie to stwierdzam że 5-cio biegowa bardziej mi się podoba, dłuższa droga drążka, biegi wyraźniej wchodzą, jedynka ze wstecznym się nie myli... a już sprzęgło w egzaminacyjnym, łapiące tuż nad podłogą to dla mnie bajka...więc samochód ok.

EGZAMIN 5.VIII.2009, godz 15. - pierwsze podejście, teoria i praktyka razem. Najpierw się trochę wkurzyłem, bo wielu ludzi z mojej grupy czekało na egzamin (ten sam łączony co ja) o połowę krócej !!!!.No dobra, biurwy z okienka, pies to drapał...Kiedy czekałem na praktyczny, to sobie myślę - ale dziś jacyś menelowaci egzaminatorzy...Wyczytują mnie (ok. 16.30), a tu niespodzianka, ten sam egzaminator, który prowadził teorię, młody (młodszy ode mnie :( ), wysoki, inteligentny uśmiech, nie ormowiec, myślę sobie - ok nie będzie źle. Zawsze śmiałem się z tych co oblewają na łuku, ale tu jakieś dziwne uczucie na łuku, jakaś bezwładność i w ogóle jakieś inne odczucia niż na kursie (a manewr na kursie robiłem ze sto razy z zamkniętymi oczami), ale ok., górka też. I tu pierwsza niespodzianka - wyjazd z ośrodka (w sumie tego manewru się najbardziej obawiałem, o 16-tej w największy ruch), nie w Hynka tylko tylną bramą bezpośrednio na Radarową (kilka osób przede mną tak wyjeżdzało, więc komentowałem głośno że chyba dali w łapę). Hmm... dobry znak. Trema od razu mi mineła, bezpośrednio po wyjeździe pierwszy pokaz pewności siebie, śmiało wyprzedzam jakąś turlającą się, chwiejną L-kę, jadę równo 30 (na wypukłościach bez gazu). Nawet nie zdążył kazać mi zaparkować, od razu w lewo w Lechicką (wszystkie równorzędne pod kontrolą) i znowu w lewo w Al. Krakowską, ale zero ruchu z naprzeciwka więc no problem. Na rondzie z Hynka oczywiście zawracanie, dojeżdżam a tam sznur samochodów, oj będzie źle. Ale po włączeniu zielonego jakoś szybko się rozjechały i bez problemu przejeżdzam (światła za rondem i tramwaje pod kontrolą). Wracam prosto Grójecką do trudnego skrzyżowania z Dickensa, ale tam... w prawo, do Pawińskiego i znowu w prawo (do trudnego wyjazdu w Korotyńskiego ze znakiem Stop), myślę o będzie pierwsza poważna próba, ale tam znowu w prawo (ha) i dopiero w malutką Sierpińskiego w lewo. Tam każe mi zawracać (on: o tutaj ten wjazd, tyłem proszę), więc się zatrzymuję, ale za mną już stoi z nieprzytomnym wyrazem twarzy paniusia. Więc jej energicznie pokazuję żeby mnie omineła, i coś komentuję do egzaminatora, a ona ma na twarzy: po 8 niezdanych przyrzekłam sobie że nigdy w życiu nikogo nie wyprzedzę, a szczególnie w tak wąskiej uliczce jak Sierpińskiego, najwyżej w październiku zatrąbię :( .L-ka z naprzeciwka podjechała bliżej więc ta z tyłu już nie mogła mnie wyprzedzić, ale ja tego nie widziałem bo byłem odwrócony, ktoś jeszcze z tyłu podjechał i w klakson, więc egzaminator: niech pan coś zrobi. No to ok., zawracam wjeżdzając przodem w następny wjazd, a wyjeżdzam tyłem przekraczając oś jezdni, bezproblemowo, szybko, sprawnie itp. Wracam na Korotyńskiego i w lewo w słynną jednokierunkową Mołdawską ( myślę sobie , o tu się zacznie), ale on : w prawo proszę, kawałeczek Pruszkowską do Jasielskiej i... w prawo proszę, jadę tak dobrze że nawet nie próbuje mnie złapać na nieprawidłowym skręcie w lewo z jednokierunkowej, w prawo w Korotyńskiego i tu trudny przejazd przez Mołdawską (tam wszyscy mają pierwszeństwo przede mną), ale z przodu nikt nie jedzie, a tych z lewa zatrzymała babcia na przejściu dla pieszych. Ruszam bez stresu, znowu fart. Do Pawińskiego i w prawo oczywiście, do Trojdena i znowu w prawo (reguła egzaminu prawostronnego), jakieś śmiechowe parkowanie prostopadłe (w prawo), za samochodem jedynym na parkingu dla 10-u pojazdów. Po manewrze zgodnie z regulaminem kazał mi się upewnić czy mogę opuścić pojazd (a jak mówię po mojej lewej 8 wolnych miejsc parkingowych :) ). Dalej prosto Trojdena (uwaga na niepozorną równorzędną Sanocką). Dojeżdzamy do Żwirki, a on: w prawo. W tym momencie sobie pomyslałem, to niemożliwe, zdałem !!!. Tu już nic mi się nie może stać. A czułem się jakbym dopiero 5 minut jechał. Zero porównania do wysiłku na jazdach na kursie, z ciągłymi manewrami i wjeżdzaniem w najtrudniejsze sytuacje. Szok !!!. Przy wyjeździe w Żwirki jakiś chwiejny rowerzysta turlał się po chodniku między jezdniami, ale go przepuściłem z komentarzem do egzaminatora, że rowerzysta to mógł raptem przyśpieszyć, a w ogóle to nie prawidłowo po pasach jeździć rowerem itp. (znowu punkty dla mnie). Na skrzyżowaniu Żwirki z Racławicką podczas ruszania spod świateł wyprzedził mnie po prawej stronie jakiś inny rowerzysta, ulica full zapchana , ale ja płynnie za chwilę go prawidłowo wyprzedziłem, i już zaczynam świętować w myślach (a mniej więcej od Ronda przy Hynka truję coś do egzaminatora, on też gada, zero przejęcia, luźna gadka, jazda z pełną łatwością i precyzją). I w tym momencie ja z głupia frant: a panie kierowniku, a czy to prawda że od 9.VI to są inne zasady egzaminów i trzeba informować w czasie jazdy o nieprawidłowo wykonanych manewrach. On zastygł, chwilę myśli - no tak, to prawda. No to sobie myślę - no to amba, nic mnie do tej pory nie informował więc wszystko było ok. Ale atmosfera się jakoś zagęściła. Minuta ciszy i on: no to pana informuję, że źle pan wykonał manewr jazdy po ulicy dwupasmowej w zakresie trzymania się prawego pasa ruchu. Co !!! czyś ty oh..jał, o co ci chodzi, o to że przy wyprzedzaniu rowerzysty zmieniłem pas na lewy???!!!. Nawet nie skojarzyłem że wiadukt nad torami na Żwirki przed 1-Sierpnia przejechałem środkowym pasem, nie skojarzyłem bo codziennie z instruktorem jeździłem tamtędy z Wiktorskiej na Hynka żeby trenować wyjazd z ośrodka, właśnie środkowym pasem, więc zadziałał automat (uważajcie tam!). Więc ja , ale panie kierowniku no przecież to prawy pas ruchu kończący się, a on , ale skąd pan wiedział dwa skrzyżowania temu, na pamięć pan jeździ czy zgodnie z przepisami. Oh, pierwszy raz trochę się speszyłem, tak że jak dojechałem do Hynka to nie zauważyłem że włączyła się zielona strzałka, ale ponieważ tam się długo pali, to piesi przeszli a ja jeszcze zdążyłem. No to już została tylko Hynka, nie może być źle, od razu uciekłem z kończącego się prawego pasa, jeszcze przed strzałkami nakazującymi opuszczenie pasa ruchu, ale sobie przypomniałem o sytuacji z wiaduktu i myślę, o cholera będzie druga N-ka za to samo, ale jakoś przytomnie skomentowałem, że tu już jest linia krawędziowa, a on , no widzę przecież, ok. więc żyję. Zjazd do ośrodka tuż tuż, jadę 60 a tu na moim pasie jakiś pojazd z trójkątem, już nie pamiętam co to było, traktor czy jakiś buldożer, jechał ze 40, więc mam wybór, bojaźliwie się za nim doturlać, czy jeszcze jeden popis, więc bez wahania wyprzedzam, w pełnym tłoku, tak płynnie poszło, że jeszcze zdążyłem wrócić na prawy pas przed zjazdem. A on jakąś taką dziwaczną komendą kazał mi zjechać do ośrodka, że nie byłem pewien o co mu chodzi. Ale ok., koniec!. Jestem w nastroju takim, że nawet sam siebie zaskoczyłem swoją jazdą. Ja to czuję i on to czuje. Jedyne czego od niego oczekuję, to gratulacji i komentarza, że nie widział jeszcze tak jeżdżącego na pierwszym egzaminie gościa, no po prostu euforia. A on się odzywa i co....
SZOOOOKK !!!!!!!!
A co pan myśli !, jak to baba panu zablokowała ! O co mu chodzi ?. Pan chce jechać do tyłu, ktoś inny do przodu, i to nie pan blokował tylko pani ???!!!. Aha , zawracanie na Sierpińskiego. Przez prawie pół godziny z nim gadałem, więc widzę jak zmienia gadkę z normalnej na jakieś takie teatralne gesty, piskliwy ton, zupełna jakaś odmiana, teatr po prostu. Myślę o q~wa, do czego on się szykuje, do czego on się z takim wysiłkiem wewnętrznym zbiera?. Ja, no kierowniku przecież mogła mnie ominąć, mogę się przecież zatrzymać na chwilę na jezdni, pan wskazał wjazd i sposób, no to się trochę zasugerowałem, sytuacja w ogóle śmiechowa była, delikatne przedstawiam swoje stanowisko. A on nic, nie odpuszcza tylko się nakręca. Robi miny, jak Holubek podczas recytacji. Q~wa niemożliwe, on chce mnie oblać, tylko jeszcze nie jest wewnętrznie gotowy, po takiej mojej jeździe musi to zrobić z rozbiegu, bo twarzą w twarz to bym mu w mordę plunął, więc to jest wszystko prawda o q~wach egzaminatorach, teraz znowu miesiąc czekania, myśli zaczynają gonić po głowie, spokój i błogostan już dawno ze mnie wyparowały. No gdybym źle jechał albo jakiś ewidentny błąd zrobił, to bym się pogodził. Ale nie w takiej sytuacji !.Minuta, dwie, trzy a on bredzi, widzę że sytuacja jest poważna, on nie odpuści, więc ja zmieniam płytę, jestem malutki: no tak kierowniku, to już mnie pan pięknie uświadomił, oj bardzo uświadomił, no jak ja tak mogłem, no jakieś zaćmienie słońca chyba miałem, albo księżyca, sam nie mogę w to uwierzyć itp., głupią gadką próbuję rozbrajać sytuację, on dalej bredzi pięć minut o jednej nic nie znaczącej sprawie. On (wysila się na wredny ton, miny, teatralne długie przerwy między zdaniami) : i to mnie najbardziej boli... jak to... pan oczekuje że co... że wszyscy się rozpłyną bo pan robi manewr (ale ja nic takiego gamoniu nie oczekuję, ale już się nic nie odzywam, tylko potakuję). Już mnie to powoli irytuje, więc się go pytam, no to jaki w końcu wynik egzaminu ?. A on ... pozytywny...Ale jekieś 4 N-ki do arkusza mi wsadził.
Podczas jazdy to mógł mi nagwizdać, ja byłem królem, a on co najwyżej bagażem, normalnie poza egzaminem to pół sekundy by nie mógł tak świrować do mnie. No to mnie po egzaminie gnój przeczołgał. I tak się zastanawiam, a jak bym się inaczej zachował podczas rozmowy, pozostał sztywny i dał mu po prostu podjąć swoją decyzję, to co. Niby jazdę ma moją oceniać. I tak po szybkim zrobieniu kursu, zdaniu za pierwszym razem zamiast triumfować to piszę jakąś iliade i odyseję. Bo mi jeszcze śmigło chodzi...Gnój jakby napluł mi w tort na urodzinach. I to egzamin na prawko był, a weź spotkaj na swojej drodze prokuratora, sędziego, komornika...

PS. a oni tam może siedzą wieczorami i oglądają te filmy z egzaminów i się ryją...

Relacja z linni frontu - egzamin WORD Radarowa
wspanialy
 
Posty: 5
Dołączył(a): sobota 08 sierpnia 2009, 11:38

Postprzez piglas » sobota 08 sierpnia 2009, 21:03

WORD Radarowa (Okęcie)
3.07.2009r.
Podejście trzecie zaliczone pozytywnie.

Zapisany byłem na godzinę 12, w samo południe, a egzamin rozpocząłem już o 12:06. Pierwsza wpadka: daję dowód osobisty, Pan egzaminator chce porównać moją facjatę z tą na zdjęciu, a ja sobie stoję jakby nigdy nic w okularach przeciwsłonecznych. Druga wpadka: nie wiedziałem, że obowiązują już nowe zasady egzaminowania. Przez miesiąc od poprzedniego egzaminu byłem mocno zapracowany i właściwie jak przerzuciłem kartkę w kalendarzu na lipiec z zaznaczonym 3 dniem miesiąca to się dopiero zorientowałem, że mam za chwilę egzamin.

Teraz konkrety. Najpierw przygotowanie do jazdy, następnie dwa zadania. Wylosowano dla mnie sprawdzenie sygnału dźwiękowego i włączenie świateł przeciwmgłowych. Zaliczone choć musiałem trochę poprzekręcać włączniki świateł zanim przypomniałem sobie, że należy najpierw włączyć światła mijania aby można było włączyć przeciwmgłowe tylne. Pan egzaminator poprosił żebym wyszedł z auta i sprawdził czy światło działa. Kolejny etap to jazda pasem ruchu do przodu i do tyłu - zaliczone bez problemu. Górka to też formalność dla mnie choć noga na sprzęgle mi latała. Wreszcie wyjazd na miasto. Wyjeżdżając z bramy ustąpiłem pieszemu, potem chwilę poczekałem przed Hynka na możliwość włączenia się do ruchu. Z Hynka w prawo w Radarową (strefa do 30 km/h), w lewo w Lechicką i tu chyba niepotrzebnie ustąpiłem pierwszeństwa dwóm samochodom wyjeżdżającym z prawej strony z osiedlowej uliczki. Lechicką prosto do Al. Krakowskiej i przez skrzyżowanie prosto w Bakalarską. Na tejże ulicy miałem za zadanie rozpędzić samochód do 50 km/h i zatrzymać się w wyznaczonym miejscu, po zatrzymaniu od razu zawracanie przy czym egzaminator zaznaczył żeby było z użyciem wstecznego biegu i infrastruktury, bo miejsca było tam na tyle dużo, że można było na raz zawrócić. Po zawróceniu dojechałem do Al. Krakowskiej i skręcałem prawo z warunkowej zielonej strzałki. Dojazd do ronda pod wiaduktem i zawracanie. Przed wjazdem na rondo czekałem, aż będzie miejsce do kontynuowania jazdy, ruszyłem dopiero jak na rondzie się rozluźniło cały czas kontrolując czy mam nadal zielone światło. Po zawróceniu na rondzie jechałem prosto przez wiadukt nad trasą kolejową, dalej na pasach ustąpiłem pierwszeństwa starszej pani i skręcałem w pierwszą ulicę w prawo czyli w Racławicką. Zaraz za łukiem na skrzyżowaniu równorzędnym miałem skręcić w prawo, w takim wypadku nie mam komu ustępować pierwszeństwa, ale się przezornie zatrzymałem i w tym czasie jakaś kobitka jadąca z mojej lewej wepchnęła mi się nie ustępując pierwszeństwa. Po skręceniu w prawo dostałem polecenie, aby zaparkować prostopadle przodem po prawej stronie ulicy. Zaparkowałem trochę krzywo, egzaminator sprawdził otwierając drzwi czy może swobodnie wysiąść i polecił abym sprawdził czy ja mogę też wysiąść. Spojrzałem w lewo, najbliższy samochód stał jakieś trzy metry od egzaminacyjnej yariski, więc potwierdziłem, że mogę wysiąść nie otwierając drzwi, ale Pan egzaminator uparł się żebym otworzył drzwi i sprawdził. Wyjazd tyłem tak jak wjechałem i dalej prosto Racławicką przez skrzyżowanie z Sąchocką wjazd w Bohdanowicza. Tutaj było trochę ciasno i trzeba było wymijać zaparkowane samochody. Następnie skręt w prawo z podporządkowanej w Mołdawską, potem się spytałem jak mam jechać na skrzyżowaniu z łamanym pierwszeństwem bo jechanie zgodnie z kierunkiem ruchu to dla mnie tylko przestrzeganie nakazów i zakazów skrętu a nie jechanie tak jak prowadzi pierwszeństwo. Miałem pojechać zgodnie z kierunkiem pierwszeństwa czyli skręcałem w lewo w Racławicką. Ta konsternacja przed tym skrzyżowaniem trochę mnie rozproszyła i jak dostałem polecenie aby skręcić na pierwszym skrzyżowaniu w lewo to je ominąłem patrząc już przed siebie na skrzyżowanie ze Żwirki i Wigury. Musiałem zatem zawrócić na światłach, a następnie tak jak egzaminator zaplanował skręcić w prawo w Jasielską. Dalej jazda prosto, pierwsze skrzyżowanie w lewo w Korotyńskiego, potem odrazu w prawo w Mołdawską, następnie skręt w lewo w Pruszkowską. Pruszkowską do końca i skręt w lewo w Pawińskiego, następnie w prawo w Korotyńskiego. Potem prosto, aż do skrzyżowania z Grójecką i skręt w lewo. Tutaj także odczekałem przed wjechaniem na skrzyżowanie, aż będę miał miejsce do kontynuowania jazdy. Dalej jazda prosto i polecenie skręcenia w lewo na pierwszym skrzyżowaniu z sygnalizacją. Zmiana pasa na lewy bez większych problemów, było dosyć luźno, następnie skręt w lewo w ul. 1 Sierpnia z sygnalizacji ze strzałką w lewo czyli nie występuje kolizja z innym kierunkiem ruchu. Dalej prosto i skręt w prawo w Radarową. Znowu strefa do 30 i pełna koncentracja żeby czegoś nie spier...lić na finiszu. Radarową prosto w stronę ośrodka przez wszystkie równorzędne skrzyżowania, po drodze ustępowanie pieszym i wjazd do ośrodka. W ośrodku zaparkowałem skośnie tyłem i to był koniec egzaminu. Pan egzaminator powiedział, że nie jest do końca zadowolony, że miałem trochę szczęścia, ale nie ma się o czego przyczepić także wynik egzaminu pozytywny. Mój egzamin trwał w sumie 39 minut.
Egzaminator był raczej oschły, ale jednocześnie wyrozumiały.

Do egzaminu przystąpiłem po miesięcznej przerwie bez jeżdżenia czyli od poprzedniego egzaminu. Pierwszy oblany egzamin to było stworzenie zagrożenia przy skręcie w lewo z podporządkowanej. Wyskoczyłem dynamicznie z Solińskiej w 1 Sierpnia i od razu zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych, ale samochód któremu przeciąłem drogę strąbił mnie już przejeżdżając za mną. W każdym razie zachowanie wobec pieszych miałem zaliczone pozytywnie :) . Drugi egzamin to była totalna porażka. Zamotałem się z kierownicą skręcając w lewo gdy spostrzegłem, że wyłączył mi się kierunkowskaz i włączałem go w pośpiechu nie puszczając kierownicy jednocześnie kierując samochód w stronę krawężnika. Egzaminator wyhamował mnie i to był koniec egzaminu. To było skrzyżowanie równorzędne, pierwsze po skręceniu z Grójeckiej w prawo w Racławicką. Do skrzyżowania dojeżdża się łukiem. Za wcześnie wtedy włączyłem kierunek, więc po wyjechaniu z łuku i wyprostowaniu kół przy dojeżdżaniu do skrzyżowania automatycznie migacz się wyłączył.
Na placu za każdym razem wszystkie zadania zaliczałem bez problemu.

Egzamin planowałem zdawać na Odlewniczej i tamże podczas jazd na kursie jeździłem. Jednak po trosze z braku czasu i po trosze z lenistwa postanowiłem zapisać się na egzamin na Radarową, miałem tam po prostu bliżej. Czyli wyszło, tak, że w okolicach Radarowej w ogóle nie jeździłem i nie wiedziałem czego się spodziewać. Pomogły mi wasze opisy egzaminu na forum za co jestem wdzięczny i tymże postem się rewanżuję :*

Zdającym życzę powodzenia i opanowania stresu, z którym ja dwa razy przegrałem.

(7/9/09) Prawo Jazdy:: Przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne.

(7/13/09) Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
Ostatnio zmieniony poniedziałek 17 sierpnia 2009, 21:44 przez piglas, łącznie zmieniany 1 raz
piglas
 
Posty: 4
Dołączył(a): czwartek 30 kwietnia 2009, 21:58
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości