WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez nictakiego » niedziela 16 sierpnia 2009, 19:21

WORD Powstańców Śląskich 06.08.2009 godz. 08:00
podejście II
wynik: pozytywny.



Mój pierwszy egzamin to była jedna wielka porażka ze względu na stres, nogi jak z waty więc z góry wiedziałam, że nigdzie na żadne miasto nie wyjadę, Pan egzaminator zapewne też. Łuk ok, ale na górce już porażka.
Drugie podejście po miesiącu czekania, nerwy były oczywiście równie wielkie jak poprzednio. Chociaż Pan egzaminator starał się rozładować napięcie na początku różnymi żartami, ale co się później okazało było to bardzo złudne. Był dla mnie miły i taki niby żartowniś więc się trochę rozluźniłam dzięki niemu. Łuk i górka ok, więc jedziemy na miasto.Wyjeżdżając z ośrodka skręciliśmy w prawo, kazał mi zatrzymać się na wysokości znaku ostrzegawczego, teraz już nawet nie pamiętam jaki to był znak. Potem kazał mi zawrócić z wykorzystaniem wjazdu na posesję i to mi niestety nie wyszło.
-Chyba pani to zawracanie nie wyszło, zgodzi się pani ze mną?-zapytał.
-Tak-odpowiedziałam
-Dobrze, jedziemy, zrobimy to gdzie indziej, i co będziemy tak stać?!!!No niech pani jedzie!!

:)

Każde polecenie powtarzał powoli, wyraźnie i kilka razy. Tak więc nie sposób było zapomnieć o co prosił ;)
Wszystkiego nie powtórzę, i każdej uliczki też nie pamiętam, ale tam na bemowie jest dużo takich uliczek z ograniczeniami prędkości np do 30 i starałam się tego bardzo pilnować, bo dużo jeździłam tam na kursie, wszędzie właściwie gdzie kazał mi jechać byłam już wcześniej i niektóre znaki znałam na pamięć, ale to nie istotne..W każdym razie kiedy miałam ograniczenie do 30 jechałam 28km/h a pan Egzaminator do mnie:
-No wolniej to już się nie da jechać!!!
uśmiechnęłam się tylko i jechałam dalej tą prędkością bo co miałam zrobić? Wolałam z nim nie dyskutować żeby się nie rozpraszać. Ogólnie jechałam sobie taką bezpieczną prędkością 46km/h przy ograniczeniu do 50km/h oczywiście i to mu też nie pasowało.
-Proszę Pani, czy tu jest ograniczenie do 50km/h????!!!
-tak
-To dlaczego nie jedziemy 50km/h????!!!
ok, myśle sobie, chce to ma, no i jechaliśmy 50, zaczął się burzyć, że na trójce no i miał racje, ale krzyczał na mnie a ja w nerwach zamiast 4ki wrzuciłam 2ke
:shock:
i ten samochód zaczął "żęcholić" no i zwalniać mimo woli, dojeżdżając do świateł jechałam już około 40km/h aha a w między czasie oczywiście Pan egzaminator darł się na mnie, kurde wydawało mi się, że ma ochotę mnie rozszarpać i w tym momencie światło zmienia się na pomarańczowe. A ja na hamulec, no ok trochę go szarpnęło, ale kurde tragedii nie było. A on do mnie:
-Proszę Pani ja to już uznaję jako BŁĄD!!!
-Ale dlaczego- zapytałam
-Niech się pani zastanowi dlaczego!!!
i cisza, kurde myślałam, że już koniec i mam wracać do ośrodka, bo jeździliśmy już około 35 minut. Ale wiedziałam, że się uwziął ewidentnie bo ja jechałam wg przepisów a on mnie podpuszczał, jakbym pojechała na tym pomarańczowym to pewnie sam by na hamulec dał i kazał się przesiadać.
No i wracaliśmy tak jakby do ośrodka, byłam pewna, że nie zdałam, jeszcze po drodze krzyczał na mnie, żebym się nie denerwowała"te nerwy są niepotrzebne!" darł się, a ja już się nie denerwowałam bo wiedziałam, że to już koniec więc byłam spokojna, chciałam już tylko dojechać do ośrodka i zapisać się na następny egzamin i mieć tego gościa już z głowy! I jeszcze coś tam mi gadał po drodze, że za wolno jade, na tych płytach jak juz się wjeżdża do ośrodka to mi kazał pokazać mu, że jestem jak to od powiedział "driverem" ;) No i ja już na fochu siedziałam jak wypisywał tą kartę i myślałam o nim jak o najgorszym, a tu pozytywny, jeszcze się go zapytałam czy na pewno. :D No nie wiem po co takie jazdy oni robią, żeby człowiekowi nerwy padły. I jeszcze do mnie mówi: niech sie pani tak nie stresuje za kierownicą, bo pasażer to czuje. No kurde, jak tu się nie stresować po 40h wyjeżdżonych i na egzaminie, jezu, dobrze mieć to za sobą...

Czekam na prawko, ale odbieram w Lublinie więc czekam jeszcze i czekam...

Życzę powodzenia!
chciałabym napisać coś mądrego, bardzo bym chciała..
nictakiego
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 16 sierpnia 2009, 18:52

WORD Bemowo

Postprzez maciek_91 » czwartek 20 sierpnia 2009, 21:26

TERMIN: 18 sierpnia 2009r.
MIEJSCE: WORD POWSTAŃCÓW ŚLĄSKICH
GODZINA: 17.00
PODEJŚCIE: PIERWSZE
TEORIA (+)
PLAC+MIASTO (+)
WYNIK KOŃCOWY: POZYTYWNY
:D

Od samego początku dnia ze stresu bolał mnie brzuch :P . Przed godziną 17 stawiam się w WORDzie. Czekam zestresowany, nagle w głośniku słyszę "osoby oczekujące na egzamin teoretyczny o godz. 17 proszone są o stawienie się przed salą numer 1". Idę jak na ścięcie. Egzaminatorem był miły Pan, najpierw formalności, sprawdzanie tożsamości, nauka obsługi "klawiatury" i jazda z egzaminem. Egzamin skończyłem po 5 minutach z jednym błędem. Czekam na praktykę. Ok godziny 18.30 zostałem wywołany. Znowu nogi robią mi się z waty. Egzaminatorem był Pan w średnim wieku, Pan Roman M.(któremu w tym miejscu dziękuję za miłe podejście i nieodzywanie się kiedy nie potrzeba :P ). Najpierw plac, wylosowałem do sprawdzenia sygnał dźwiękowy i światło przeciwmgłowe tylne. Po tej rozgrzewce czas na łuk. Podjechałem i zaczynam cofać. Ciarki mi przeszły po plecach, kiedy zobaczyłem, że przód Yariski mieści się na milimetry :D. Pan egzaminator nic nie mówił, więc czas na górkę. To była formalność. Potem miasto. Nie znam dobrze W-wy więc powiem tylko, że wyjechałem z WORDu w lewo, na skrzyżowaniu też w lewo, potem seria jednokierunkowych i długie czekanie na możliwość przejazdu i skrętu w lewo na skrzyżowaniu (w tym miejscu dziękuję kierowcy czarnej Toyoty RAV4, który mnie bezczelnie strąbił i mało nie rozjechał kobiety na przejściu, którą przepuszczałem, a on ominął mnie przed przejściem. OK, spieszyło mu się ). Następnie parkowanie prostopadłe, zawracanie z wykorzystaniem bramy, hamowanie w wyznaczonym miejscu, zawracanie na rondzie i powrót do ośrodka. Jeździłem 46 minut i nie mogę powiedzieć, że byłem maglowany. Pan egzaminator pogratulował mi i pouczył mnie, abym rozważnie używał dokument, który zdobyłem. Moje rady? Stresujcie się, bo stres działa motywująco i do końca egzaminu nie da się wyluzować za kierownicą. Nie denerwujcie się jeśli musicie czekać na skrzyżowaniu i kiedy trąbią na Was idioci, czas działa wtedy na Waszą korzyść :) Na koniec życzę zdanego egzaminu i wielu kilometrów oraz wyobraźni za kierownicą :) Pozdrawiam
maciek_91
 
Posty: 23
Dołączył(a): środa 19 sierpnia 2009, 16:45

WORD Odlewnicza

Postprzez margot » sobota 22 sierpnia 2009, 10:38

Witam,

wczoraj zdawałam na Odlewniczej. Za jednym zamachem teoria z praktyką. Teoria poszła gładko. Jeszcze przez jakiś czas będzie w sali numer 1, po schodkach na dół (uwaga pod nogi, wszędzie jakieś deski). O godz. 16.00 przyszedł pan sympatycznie wyglądający i wpuścił wszystkich na salę. My się rozsiedliśmy a się okazało, że to on decyduje kto gdzie siada :D Dostałam stanowisko nr. 13 ale się nie zraziłam :D
Zero błędów. O 16.20 czekałam już na ławeczce koło baru. Przez megafon były wyczytywane kolejne osoby (wybierane losowo). Czekałam ponad godzinę. W tym czasie oblała większość osób, które ze mną zdawały teorię. Nawet laska, która ubrała się w mega krótkie spodenki, ledwo co jej "d" zakrywające. Cóż, okazuje się, że odkryte nóżki jednak nie pomagają :DD
Ktoś pisał już na forum, że warto się porządnie ubrać. To jest egzamin państwowy i rządzi się takimi samymi prawami jak każdy inny egzamin. Ci co nigdy nie zdawali z racji wieku - warto się ubrać schludnie. Uwierzcie, to nie wbrew pozorom nie takie głupie.
Moim egzaminatorem był pan Jerzy .. Sympatycznie wyglądający! Ale tam połowa tak wygląda. Jest np. pan a'la Sean Connery :D
Przedstawiłam się i to plus. Pamiętajcie o tym. Zazwyczaj egzaminatorzy pytają się czy pani to Kasia Kowalska a ludzie mówią "tak". Dobre wrażenie przedstawić się samemu. Potem do samochodu, bo tam urządzenie rejestrujące. Egzaminator się przedstawia,mówi że to egzamin i takie blabla. Potem prosi o pokazanie np. bagnetu do pomiaru ilości oleju i świateł - ja miałam pokazać pozycyjne. Jeśli chodzi i olej to warto powiedzieć, że poziom się sprawdza gdy się wyrówna - tzn. nie bezpośrednio po jeździe, tylko po 10-15 min i na równym terenie. Przy pozycyjnych pamiętajcie o podświetleniu tablicy rejestracyjnej! Jak to powiedziałam, pan powiedział "dobrze" :)
Potem łuk - egzaminator wysiada. Uwaga, jest możliwa poprawka ale tylko jeśli najedziecie na linię, a nie ją przekroczycie. U mnie było od razu dobrze - nie mogło być inaczej :D metoda pana Zbyszka z BARTKA zawsze się sprawdza. Dalej górka - należy zatrzymać się w połowie. Jak dla mnie good, ale mój chłopak powiedział, że dałam z gazem czadu, aż było słychać na ławeczkach :D Co za różnica, grunt że zaliczone.
I jest tak, zjeżdżacie z górki a pan daleko daleko w tyle, więc się ładnie zatrzymajcie :D Pan wsiada i wio. Za szlabanem jest z prawej strony uliczka pod WORDem. Nie dajcie się złapać!!!!!! Oni mają pierwszeństwo. W Odlewniczą w prawo i w Annopol też w prawo. Mimo godziny ruch był mały. Tramwaje odjechały, nic mi nie jechało z lewej. Marzenie :D Potem w Kondratowicza, za szpitalem zawróciłam, następnie spowrotem w Rembielińską i zjechałam na Toruńską. Dziwna jest ta ulica dojazdowa, poproście instruktorów by tam pojechać. Ja aż z ciekawości zamierzam tam przy okazji się machnąć. Jest taka szeroka, a jednokierunkowa, potem takie dziwne zwężenie i nagle w lewo można na Toruńską i właśnie tam pojechałam. Ale totalnie nie wiedziałam gdzie wyjadę jak byłam jeszcze na tej "dziwnej". Toruńską aż do Głębockiej. Tu jest klops w piątek popołudniu. Ful aut, a wyjazd pod górkę z podporządkowanej. Był ścisk, znalazłam lukę ale powiem tak, trochę zaryzykowałam. Ale gdyby nie to to bym stała tam jeszcze z 5-10min. Samochody jechały ciurkiem. Jak wjechałam się przestraszyłam i mówię "ups, chyba trochę wymusiłam". Ale egzaminator powiedział, że było tak pół na pół i że on by tak samo postąpił. Ogólnie ryzyk fizyk. Myślę, że wszystko zależy od opanowania i od pana egzaminatora. Jeśli poczuje, że wiecie co robicie to luz. Ale jeśli się wahacie to nie ryzykujcie. Ja jestem impulsywna i szybko działam w momentach stresowych więc daję radę. Dalej w prawo w dół, na Toruńską. Na rondzie zasłużonych (czyli polonez) w prawo, w lewo i na tym diabelskim skrzyżowaniu co krzaki wszystko zasłaniają w lewo .Tam się robi zawracanie na 3, albo z wykorzystaniem bramy(czyli infrastruktury). Kto co woli. Ja się czuję pewnie zawracając tyłem, wiec tak też zrobiłam. Good, przez rondo w lewo na Toruńską i tam w Krasnobrodzką, Chodecką, Krasiczyńską, Suwalską. Trochę się jeszcze pokręciliśmy po tych małych. Na którejś tam parkowałam prostopadle. Tu ukłon dla chłopaków w wielkim aucie, którzy mnie puścili jak wyjeżdżałam :)
Potem gdzieś tam jeszcze się poszwędaliśmy, ogólnie te standardowe ulice: Chodecka, Wyszogrodzka, Kondratowicza. Wszędzie tam gdzie można komuś drogę zajechać, nie zauważyć stop itd. Jak trochę (no tak z 20h, ja 38h ale ja nie mieszkam po tej stronie Wisły) pojeździcie po Bródnie to dacie radę! Słowo! Ach, uwaga na kierowców. Na Rembielińskiej, skrzyżowanie z Kondratowicza lubią zajechać drogę eLce i to egzaminacyjnej!! Mam nadzieję, że ten bałwan co chciał mi w bok wjechać spóźnił się tam gdzie miał być na czas :PPP
Potem pojechaliśmy na taką znaną, gdzie są wszystkie te równorzędne uliczki. No i wyjechaliśmy na Bazyliańską. Jakby ktoś zamówił przejazd kolumnady. Nie sposób było wyjechać. Jeden za drugim jechali, ale jeden facet (całusy dla niego) pozwolił mi wyjechać. Mój instruktor mówił mi przed egzaminem - wpierw spytaj się egzaminatora czy on Ci pozwala korzystać z uprzejmości. A ja zapomniałam się spytać! Ogólnie jeden może nie mieć z tym problemów a drugi już tak. Mój egzaminator powiedział, że świetnie, że nas puszcza. Dla mnie to był znak na TAK :D
Potem Rembielińską w stronę WORDu. Ja już skaczę z radości, że koniec a my prosto i mijamy WORD. I pada hasło to teraz zatrzymanie na żądanie czyli "hamowanie do zatrzymania we wskazanym miejscu". Skopałam. Totalnie nie czaiłam o co biega i się zatrzymałam 3m od wskazanego drzewa :D Powtórka już mi wyszła :D Zaliczone, nawrotka z wykorzystaniem infra.. czyli brama i tyla i powrót. No bosko! Tramwaj w oddali, więc na lluzaku. Samochody przepuściłam i elegancko na 1 dawaj do ośrodka. Za szlabanem na 2 wrzuciłam, a co tam :D i zaparkowałam. No i się zaczął stres. Bo cały egzamin pan ze mną nie rozmawiał. Totalnie nie wiedziałam co i jak. Ogólnie jakby było tragicznie to by mi kazał się przesiąść, a tu ja wróciłam w chwale :D Siedzimy tak sobie a ja myślę, że więcej już nie chcę tych stresów przed egz. To było najgorsze, to czekanie. I nagle, pan mówi "nie pozostaje mi nic innego jak pani pogratulowac" AAAAAAAAAAAA zdałam!
Miałam szczęście jeśli chodzi o egzaminatora, tak sobie myślę. Trafiłam na porządnego człowieka, którego priorytetem nie jest oblewanie ludzi tylko sprawdzenie czy nadają się na drogi. Powiedział, że jestem przygotowana i to widać.

To tyla jeśli chodzi o mój egzamin.
Powodzenia!!!

Gocha
margot
 
Posty: 5
Dołączył(a): wtorek 18 sierpnia 2009, 13:11

WORD Radarowa

Postprzez rai » piątek 28 sierpnia 2009, 14:58

Niestety, nie mam szczęścia do egzaminatorów.

25.08.09 - trzecia próba, nieudana. :x
Plac manewrowy - bez korekt, za pierwszym razem.
Miasto: Do ok. 45 minuty - wszystko ok. Poza wydawaniem poleceń nie usłyszałam od egzaminatora żadnej uwagi /na wstępie poinformował mnie, że będzie mnie na bieżąco informował o popełnianych błędach/. Myślę - jest ok. Oby tak dalej...
I wtedy właśnie hamowanie do zatrzymania w określonym miejscu... Zgasł silnik (2x). Wynik negatywny, ale... Ale jeszcze prze następne 15 minut kazał mi jeździć po mieście, parkować na wszystkie znane mi sposoby (!), 3x infrastruktura, itd. POtem pytanie: zna pani drogę do ośrodka ? Tak. To proszę dojechać. Kazał mi zajechać na plac manewrowy, po czym stwierdził: szkoda, że się pani nie udało, bo całkiem fajnie pani jeździ, ale... dwa razy nie wykonała pani zadania, zgasł silnik, nie mogę zaliczyć. Na to ja, że przecież takie samo hamowanie wykonywałam przy dojeźdżaniu do świateł, przejścia dla pieszych itp. Chyba to jest ważniejsze niż zatrzymanie na wysokości drzewa, które mi wskazał ? Niestety, nie. Zgasł mi silnik i już. :evil:
I co można na to powiedzieć ?
Poprzedni raz - znowu po 45 min jazdy egzaminator stwierdził, że dwa skrzyżowania (!!!) wcześniej nie podkreśliłam zatrzymania na strzałce. Wg niego powinnam dłużej stać. Ile ? No dłużej... I koniec dyskusji. Pytam, czy rzeczywiście tak źle jeżdżę że nie mogłam zaliuczyć tego egzaminu na co on - jeździ pani ok, ale czasami ktoś jeździ znacznie gorzej, ale nie popełnia takich błedów jak brak podkreślenia zatrzymania na strzałce (co ciekawe - nie negował tego, że się na tej strzałce zatrzymałam, bo się zatrzymałam, ale to że za krótko).
i po ptakach.
Pierwszy raz ? robiłam łuk i tuż przed wjazdem do koperty egzaminator krzyknął "stop" - więc się zatrzymałam. A on na to ? I po co się pani zatrzymała, niech pani popatrzy, jest pani idealnie przed polem zatrzymania..? z rozbrajającym uśmiechem... I po egzaminie....
rai
 
Posty: 3
Dołączył(a): piątek 28 sierpnia 2009, 13:56

WORD Odlewnicza sobota 5 wrzesień g. 11 - WYNIK POZYTYWNY !!

Postprzez marrgeritta » sobota 05 września 2009, 17:23

Witam wszystkich. Dzisiaj zakończyłam moją przygodę z Odlewniczą. WORD został zdobyty !!! Miasto też.
W jednej chwili poszły w zapomnienie wcześniejsze nieudane egzaminy. To było moje 6 podejście, jakże szczęśliwe.
Zacznijmy od tego, że wczesniej nie zaliczylam 4 razy przez górkę. Na kursie zawsze mi wychodziła, a szłam tam i gasł mi. Więc opracowałam z kolegą metodę, aby zaczynać od gazu, a dopiero potem sprzęglo. Poszlo idealnie, łuk wcześniej tez. Egzaminator przesympatyczny, w srednim wieku. Z racji tego, że jestem gadułą starałam się skupić maksymalnie na jezdzie.
Trasy dokladnie nie pamietam, ale oczywiscie tradycyjnie Rondo przy Polonezie, okolice Krasnobrodzkiej, Trasa Toruńska, znak stop jadąc ulicą Ogińskiego.
Z manewrów miałam parkowanie prostopadle i zawracanie z wykorzystaniem bramy wjazdowej.
Nawet nie wiem kiedy zleciało mi te 40 minut. Jadąć ostatnie metry byłam dobrej mysli. A potem zobaczylam magiczny napis na arkuszu. Pozytywny!!! Podziękowałam egzaminatorowi, ba nawet rzuciłam mu się na szyję :D Emocje wzięły górę. Potem już nie pamiętam co się działo. Wiem tylko, że biegłam przez plac, a łzy szczęscia cieły mi po policzku. Ktoś z osób czekających krzyknął " to będzie dzisiaj szampan pity". Uśmiechnęłam się i pobiegłam dalej skacząc z radości. Tego się nie da opisać. To trzeba przeżyć samemu :D
marrgeritta
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 05 września 2009, 17:05

Postprzez Mikis » poniedziałek 07 września 2009, 18:48

Ja dziś zdawałem na B1 - pozytywnie ! Jeździłem 58 minut i podczas egzaminu parkowałem tylko i wyłącznie przodem prostopadle, potem wjazd do bramy tyłem i krzątanina po mieście. Egzaminator bardzo fajny, spokojny i wydawał polecenia bardzo wcześnie.

ODLEWNICZA ZDOBYTA !
Mikis
 
Posty: 3
Dołączył(a): niedziela 06 września 2009, 18:22

Postprzez Mbuska » poniedziałek 12 października 2009, 17:27

Hej, przepraszam że piszę tutaj, ale nie za bardzo wiem gdzie. Nie długo będę zdawać egzamin na Radarowej (teoria + praktyka). I teraz nie za bardzo wiem jak się zachować. Jak mam egzamin na 10, to od razu wchodzę tam do tego pawilonu B, gdzie zdaje się teorię, nie muszę nigdzie po żaden "świstek" iść?
Avatar użytkownika
Mbuska
 
Posty: 39
Dołączył(a): poniedziałek 12 października 2009, 17:23
Lokalizacja: Warszawa

Egzamin-podejście 4

Postprzez Anevea » środa 14 października 2009, 15:08

Miejsce Egzaminowania: Bemowo
Egzmin miałam na godzinę 12, rozpoczął się o 12.20. Specjalnie dzisiaj zwolniłam się z pracy, bo ostatnim razem zdawałam wieczorem po pracy i byłam tak zmęczona, że oblałam już na łuku- (brak koncentracji). Rano wstałam, patrzę za okno- pogoda jest jaka jest, nigdy nie jeździłam na śniegu, ale powiedziałam sobie -trudno, co ma być, to będzie, 2 egzaminy oblane przez stres (1. i 2.) to wystarczy.
W Wordzie spotkałam kolegę, który też zdawał. W pewnym momencie podczas oczekiwania na egzamin zdenerwowałam się, że nie widać lini na łuku, wtedy powiedział mi, że skoro nie widać linii, to nie obleją za najechanie na nie :P . No i stres zmalał.
Niewiele brakowało, a egzamin skończyłby się zanim się zaczął- to znaczy prawie wywinęłam zająca na śniegu idąć do samochodu. Egzaminator- młody i sympatyczny - zażartował, że potem bym miała do niego pretensje, że dybie na moje życie :lol:
Na początku do pokazania światła awaryjne i płyn do spryskiwaczy. Przy tym ostatnim zapytał mnie po czym poznam, że płyn jest, ja - "no tam widać przecież", a egzaminator "można włączyć spryskiwacz i zobaczyć :lol:
Łuk zaliczony, choć musiałam mocno się koncentrować bo widoczność nie była najlepsza mimo oczyszczonych szyb. Górka oczywiście z trzęsącą się lewą nogą (na każdym egzaminie włącza się z automatu to trzęsienie), ale bez problemu. No i czas na miasto!
Na mieście oczywiście trzeba było jechać wolno i ostrożnie, rzadko przekraczałam 40 km/h. Generalnie jechałam trochę po Bemowie i trochę po Bielanach, nie działo się nic ciekawego, na drogach w sumie pusto, więc lewoskręty były bezproblemowe :D Parkowanie prostopadłe przodem z lewej, na szczęście miejsce nie było ciasne, więc bez problemu. Nawet nie zdążyłam wrzucić luzu, a już kazał wyjeżdżać, do tyłu w lewo. Trochę się zdziwiłam, bo jakoś zawsze na jzadach jechałam do tyłu w prawo, no ale w sumie co za problem. Potem już powrót do ośrodka, zatrzymuję się. Egzaminator wypisuje kartę, przerwałam mu i zapytałam jaki wynik, chociaż w sumie bardzo się nie denerwowałam, bo wydawało mi się (słusznie) że wszystko było dobrze. Upragnione słowa "Wynik egzaminu POZYTYWNY". Czas zakończenia egzaminu 13.20. W sumie miasto trwało 49 minut. A banan z twarzy nie schodzi do teraz :lol:
14 października- zdane za 4 razem (Wiwat śnieg, wiwat Dzień Nauczyciela :) )
Anevea
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 14 października 2009, 14:31
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Karoll82 » niedziela 18 października 2009, 17:26

A jak wrażenia po jeździe na 6-biegowej skrzyni? Przyznam, ze mam niedługo egzamin na Bemowie i dosyć stresuje mnie ta kwestia, ponieważ jak do tej pory miałam okazję jeździć wyłącznie na 5-biegówce. Być może nie potrzebnie się nakręcam, ale doszły mnie słuchy, że taki samochód częściej gaśnie, ponieważ sprzęgło jest wysokie, a na górce trzeba dodać więcej gazu i ciężej go wyczuć, zwłaszcza komuś kto nie miał wcześniej okazji jeździć takim samochodem, podobno inaczej reaguje itepe. Podobno egzaminatorzy pokazują przed egzaminem jak włączyć wsteczny...
Karoll82
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 18 października 2009, 17:17

Postprzez LeCram » poniedziałek 19 października 2009, 10:07

Karoll82 napisał(a):A jak wrażenia po jeździe na 6-biegowej skrzyni? Przyznam, ze mam niedługo egzamin na Bemowie i dosyć stresuje mnie ta kwestia, ponieważ jak do tej pory miałam okazję jeździć wyłącznie na 5-biegówce. Być może nie potrzebnie się nakręcam, ale doszły mnie słuchy, że taki samochód częściej gaśnie, ponieważ sprzęgło jest wysokie, a na górce trzeba dodać więcej gazu i ciężej go wyczuć, zwłaszcza komuś kto nie miał wcześniej okazji jeździć takim samochodem, podobno inaczej reaguje itepe. Podobno egzaminatorzy pokazują przed egzaminem jak włączyć wsteczny...


Powiem tak: dla mnie nie było to jakąś wielką, zauważalną różnicą. Zdawałem również na Bemowie, autem nr 35. Auto zgasło mi na mieście dwukrotnie ale wydaje mi się, że było to spowodowane bardziej nie dość wygodnymi butami, które miałem wówczas na sobie i które rzutowały na wyczucie sprzęgła. Polecam zatem obuwie jak najmniej uciskające nogę i o możliwie jak najcieńszej podeszwie.

Co do górki - nie przejmuj się tym. Ja mam jeden i sprawdzony sposób na to... Sposób, którego uczył mnie instruktor ... Na pewno nie zwracam większej uwagi na obroty silnika ... Robię to zupełnie "na wyczucie" ... Popuszczam delikatnie, tak mniej więcej do połowy, sprzęgło i jednocześnie pedał gazu (tak trochę mniej niż 3/4)... Ważne, by nie popuszczać wtedy gazu i jak tylko auto zacznie "rwać", popuszczam hamulec ręczny, nie dociskam pedału gazu ale lekko zwalniam sprzęgło i ... jadę....

Przetestuj to sobie jeszcze na placu ale uważam, że nie powinieneś mieć większych problemów. A już napewno nie spowodowanych tym, że skrzynia jest 6-cio a nie 5-cio biegowa.
LeCram
 
Posty: 4
Dołączył(a): poniedziałek 19 października 2009, 09:52

Postprzez ares20 » poniedziałek 19 października 2009, 11:17

23.09.2009 WORD Okęcie, 10:00
Podejście: pierwsze. Wynik: POZYTYWNY

Najpierw wypada zacząć od tego, dlaczego wybrałem Radarową. Ze swoim instruktorem jeździłem po wielu miejscach w Warszawie. Jeździłem po Brudnie, Okęciu, ale głównie po Bemowie. Tam też był plac manewrowy, po którym śmigałem, więc siłą rzeczy jeździłem głównie po Bemowie. Niestety byłem trochę zaniepokojony, bo na Bemowie mnóstwo małych rondek i w sumie nic trudnego, ale im więcej miejsc, gdzie można popełnić jakiś błąd tym większe prawdopodobieństwo, że się obleje. Takie jest moje zdanie. Na Odlewniczej zdawać nie chciałem, bo wielu moich znajomych tam oblewało. Zdecydowałem się na Okęcie, bo... w tamtych okolicach będę się częściej poruszał, ale mój instruktor już po 13 godzinach powiedział, że to nie ma znaczenia gdzie będę zdawać, bo i tak zdam.

Najpierw zaczęło się od teoretycznego, który nie był wielkim problemem. Tutaj max punktów.

Na praktyczny oczywiście musiałem się naczekać. Chyba z godzinę i napięcie we mnie wzrastało, bo już na łuku kilka osób oblało i na trasie chyba też, bo wracali z trasy na miejscu pasażera. W końcu nadeszła moja kolej.

Przygotowanie do jazdy i elementy samochodu bez problemu, ale oczywiście jak się mnie zapytał czy jestem już gotowy do jazdy, to odpowiedziałem "ta", a dopiero jak już miałem włączyć silnik, to zapiąłem pasy:) Na Łuku i na górce bez żadnego problemu.

Na trasę wyjechałem standardowo. Hynka -> Aleja Krakowska -> Lechicka -> Radarowa w prawo i tam wykręcanie z użyciem infrastruktury -> na Radarowej za Lechicką parkowanie prostopadłe przodem. Bez problemu, choć - wjechałem bez problemu, a egzaminator mi powiedział, że jeszcze nie zakończyłem zadania. Zastanawiam się o co mu chodzi. Poprawiłem, a on dalej, że nie wykonane zadanie. Oczywiście trzeba było jeszcze wyjechać;) -> Radarowa -> 1 Sierpnia w lewo -> Aleja Krakowska - > Banacha i tu klops, bo tutaj nie jeździłem. Kazał mi skręcić w (jak się później dowiedziałem) Pawińskiego, a tam tory tramwajowe, a za torami przejście. Na przejściu ludzie... więc stoję. Gdybym wjechał, to bym oblał pewnie, ale stałem. Dopiero jak zaczęło się luźniej robić na przejściu to pojechałem. Na Pawińskiego kazał mi szybciej jechać, a ja nie mogłem, bo nie jechałem jeszcze tędy;) Dalej Pawińskiego w Korotyńskiego, ale ogromny ruch był, więc trzeba było czekać. Za mną już autobus trąbił(sic!). W końcu skręciłem w lewo i uciekłem autobusowi:) Na skrzyżowaniu Korotyńskiego z Mołdawską oczywiście kazał mi skręcić w Mołdawską w lewo (pierwszeństwo jest ciągle w prawo). No i stoję, a ruch duży. W końcu jakiś kierowca mnie przepuszcza i mi długimi, a ja stoję i pytam się go czy mogę pojechać, a on mi mówi, żebym jechał normalnie, to pojechałem. I zaczęliśmy o tym rozmawiać (trochę). Dalej Pruszkowska -> Żwirki w lewo i zawrotka na następnym skrzyżowaniu. Dalej ciągle żwirki i do domu:) Ale na skrzyżowaniu z Hynka wjechałem na żółtym. Jak je zobaczyłem, to nogi mi się miękkie zrobiły... Zatrzymałem się za sygnalizatorem, ale przed linią zatrzymania. Czekałem długo, bo nie wiedziałem czy mogę pojechać. W końcu pojechałem.

Jak już powiedział mi, że wynik pozytywny, to zaczęliśmy gadać i powiedział, że spoko, i że myślę za kierownicą.

Ps. w sumie wyjeździłem 24 godziny, z czego po Okęciu jeździłem niedużo (może 5-6 godzin). Miałem pojeździć jeszcze trzy godziny dzień przed egzaminem, żeby poćwiczyć jeszcze Łuk i pojeździć po trasie egzaminacyjnej, ale instruktor miał jakąś stłuczkę (ponoć) i sobie nie pojeździłem.

Porada dla zdających: za kółkiem trzeba myśleć, ale trzeba się tego nauczyć. Myślenie to podstawa, a tego niestety nie uczą w szkołach jazdy. Samemu trzeba mieć dobrze poukładane w głowie. I w ogóle chyba nie uczą wiele. Jak człowiek nie umie jeździć przed nauką jazdy, to w szkole się raczej nie nauczy. Dlatego mam znajomych, którzy zdają po 4,5 a nawet 8 razy. To oni mają umieć jeździć, ale ktoś musi też ich tego nauczyć. Ja po kilku godzinach jeździłem już tak jak na egzaminie, dlatego warto się uczyć samemu i zdawać nawet prawko później (mam 22 lata), ale mieć trochę w głowie więcej niż 18-latek, który chce poszpanować
ares20
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 19 października 2009, 10:33

Postprzez Mirosław W. » poniedziałek 19 października 2009, 15:31

19.10.2009 WORD Bemowo, 9:00
Czwarty raz...

Trochę długa ta opowieść, mam nadzieję, że się komuś przyda. Moje rady są na samym końcu, zapraszam.


Zdałem, ale lekko nie było. Teoria - idealnie, zero błędów. Oczekiwanie na egzamin praktyczny - prawie 2 godziny.

Miałem pokazać kierunkowskazy (należy włączyć światła awaryjne) i opisać w jaki sposób zmierzyć poziom oleju. Dodałem od siebie gdzie można wlać olej i kiedy, egzaminator powiedział po prostu, że to nie było tematem pytania. Wiedziałem już, że lekko nie będzie...

Na hasło "proszę przygotować się do jazdy", sprawdziłem lusterka, ustawiłem fotel, zapiąłem pasy.
I tu dałem ciała...

Jestem.przyzwyczajony do tego, że wystarczy tylko lekko puścić sprzęgło aby samochód zaczął się toczyć. W samochodzie egzaminacyjnym sprzęgło było bardzo wysoko i.. zgasł mi zanim ruszyłem. Następnie egzaminator zwrócił mi uwagę, że nie odpuściłem hamulca ręcznego. Głupek ze mnie. Dobrze, że mam nerwy opanowane więc nie wpłynęło to negatywnie na dalszą cześć egzaminu.

Wjechałem na łuk, cofnąłem się do koperty, zatrzymałem się. Egzaminator wysiadł, zacząłem jechać prosto. Przeklęte sprzęgło! Musiałem dodawać lekko gazu, inaczej by mi stanął. (samochód). Ok, stanąłem w dobrej odległości od słupka, teraz cofanie. Cofam, cofam, dobrze idzie i... mówiłem coś o sprzęgle? Tak... samochód stanął.

Powtórka.

Nauczony doświadczeniem za drugim razem przy cofaniu dodałem lekko gazu. Uff, udało się. Łuk zaliczony. Teraz górka. O dziwo, poszło gładko. Wiedziałem, że nie mogę zaufać sprzęgłu więc dodałem mocniej gazu. Ruszył płynnie.

Wyjazd z ośrodka.

Z ośrodka na bemowie można wyjechać w lewo (jak jest duży ruch to można tam czekać i czekać aż się zwolni miejsce) lub w prawo. O dziwo, dostaję nakaz skręcenia w prawo. Super, myślę, banał. No, ale głupek wyszedł ze mnie po raz kolejny. Dostaję pytanie, czy samochód jest przygotowany do włączenia się do ruchu. Szybki rachunek sumienia (pisałem wcześniej co sprawdzałem...) i mówię "tak".

- Ok, proszę jechac.
Skręcam w prawo
- Proszę zawrócić
Hm, zawracam
- Proszę skręcić w lewo do ośrodka.
Co jest? Jaki błąd popełniłem - pytam. Egzaminator nieugięty.
- Proszę skręcić w lewo do ośrodka. A teraz zawrócić. Proszę skręcić w prawo na skrzyżowaniu.
Dojeżdżam do skrzyżowania i nagle olśnienie - o ja głupkowaty, zapomniałem o włączeniu świateł. Byłem 3 metry od skrzyżowania, szybkim ruchem walnąłem się w czoło i następnie włączyłem światła mijania. Egzaminator skwitował to w ten sposób:
- no, w ostatniej chwili...
Nie dane mi jednak było skręcić w prawo, jakaś Pani zatrzymała nas i spytała o drogę. Wykorzystałem ten czas na wzięcie paru głębszych. Oddechów... Kilo stresu, a dopiero minęło parę minut. Cóż, jak dla mnie dopiero teraz tak naprawdę zacząłem egzamin

W związku z tym, że się trochę rozpisałem, reszta w skrócie (aczkolwiek bez pominięcia ważniejszych elementów)

Egzamin praktyczny

Jechałem prosto Piastów Śląskich. Minąłem Wrocławską. Dostałem zadanie - przyspieszyc do 50 km/h i zatrzymać przy tym a tym znaku. Następnie miałem zawrócić korzystając z bramy. Ok, myślę, nie jest źle, silnik mi nie zgasł, sprzęgło zaczynam czuć (bynajmniej się nie paliło! wybaczcie marny żarcik...), dobrze będzie.
W lewo w Powstańców Śląskich. Tu uwaga - należy skręcać w lewo z drugiego pasa od lewej aby po skręcie zając prawy pas! Poza tym bardzo ważne - dla skręcających w lewo ważny jest sygnalizator po lewej!
Na szczęście wszystkie sygnalizatory wskazywały zielony kolor więc nie miałem problemu. Następnie - w prawo w Maczka. Niepotrzebnie czekałem aż przejdzie kobieta przez przejście, mogłem przejechać 3 razy. Otrzymałem uwagę. Następnie miałem skręcić w prawo, w trasę Toruńską. No i tu się lekko pogubiłem. Nie jeździłem wcześniej na tym odcinku, a cała trasa jest w budowie. Ograniczenia prędkości, zmiany organizacji ruchu, wiedziałem, że tu będą jakieś problemy. I rzeczywiście. W pewnym momencie mój pas się kończył. Widzę żółtą linię zatrzymania i znak "stop". Lekko zgłupiałem - nie wiedziałem - i dalej nie wiem! - tu prośba o poradę drogich czytelników - czy mogłem jechać dalej czy musiałem się zatrzymać. Z dwojga złego wybrałem zatrzymanie - poza tym lewym pasem jechała ciężarówka i nie byłem pewny, czy się zmieszczę. I tu problem...

Stoję. Lewym pasem jadę samochody ok. 70 km/h. Ja stoję na wzniesieniu i robię co mogę:

- by nie zgasł mi silnik
- by samochód się nie stoczył

Do tego musiałem wreszcie ruszyć, a tu lipa, samochodów jak mrówków i nikt nie chce ustąpić. Minęło.. hm, cholera wie ile... jak dla mnie to wieczność, a pewnie minęło z 2 minuty, w każdym razie minęło i - nareszcie - dobra dusza zwalnia i przepuszcza.
Podziękowałem mu ruchem dłoni i ruszyłem... z piskiem opon.
Otrzymałem informację, że ruszać dłonią to mogę jak będę miał prawo jazdy, na egzaminie mogę ew. ruszyć głową, mam także przy przepuszczaniu pieszych nie ruszać przy tym ręką itp. Ogólnie trochę zostałem zbity z pantałyku, myślałem, że takie gesty będą odbierane pozytywnie. No, ale nie miało to wpływu na egzamin.

No, ale jedziemy dalej.

Chwilę potem dostałem minusa na niedynamiczną jazdę. Ograniczenie do 70 a ja pomykałem 50 na godzinę. No tak, zapomniałem gdzie jestem... Eh.
Dobra rada - pojedźcie chociaż raz tą trasą. Ten znak STOP i żółte linie zupełnie mnie zaskoczyły. No, ale zareagowałem prawidłowo, gorzej by było gdybym miał gorszy refleks...

A potem co? A potem w Górczewską w prawo. Potem - chyba - księcia Janusza i szereg uliczek jednokierunkowych. Z jednej z nich miałem skręcić w lewo w Ciołka. Oczywiście przytuliłem się do lewej krawędzi jezdni, zatrzymałem się i... nic nie widzę. Po lewej stoi na poboczu jakiś samochód, po prawej też. Co robić? Wychylam się by coś zobaczyć - silnik zgasł. Na domiar złego na skrzyżowaniu, po mojej lewej, jakieś 50 cm znajdował się słupek i jakiś gość wszedł na trawnik, podszedł do niego i zaczął nim ruszać (!) Tym samym ograniczył mi jeszcze bardziej widoczność. No, ale gość okazał się dobrym gościem, popatrzył na mnie, wychylił się za zasłaniający mi drogę samochód i zaczął mi machać bym jechał. Ale o co chodziło mu z tym słupkiem...?

......Tu miejsce na podziękowania dla tego jegomościa.....

Sprawdziłem czy prawa wolna i ruszyłem. Potem w lewo, powrót na Księcia Janusza, prosto tą ulicą przez Górczewską, na rondzie (no, rondku) w lewo i następnie wjazd na parking po lewej stronie.
Parkowanie równoległe bez problemów. Wyjazd z parkingu. Pytam - gdzie jechać (prawo czy lewo?) Egzaminator mówi mi, że mam sam wybrać. Oho - myślę - tu jest jakaś sztuczka. I rzeczywiście - krótka podwójna ciągła, musiałem więc skręcic w prawo. Następnie zawrócenie na rondku, powrót Obrońców Tobruku, potem w Osmańczyka, Piastów Śląskich. Na skrzyżowaniu z Powstańców zmieniło się światło na żółte. Oceniłem, że mogę zatrzymać się bez gwałtownego hamowania. Wiedziałem, żę za mną nic nie jedzie więc manewr był bezpieczny. Zahamowałem ale jednak trochę gwałtownie. Dostałem przyuczenie, że w takich wypadkach lepiej jechać przez skrzyżowanie. Nic nie mówiłem, ale uważam, że zrobiłem dobrze. Oceniłem warunki jazdy, upewniłem się, że manewr jest bezpieczny, podjąłem decyzję o tym, że będę hamował. No, ale to szczegół. Potem powrót do bazy, egzaminator wyciąga karteczki i coś zaznacza. Zaznacza, zaznacza a ja dalej nie wiem czy zdałem czy nie. No, ale niespodzianki nie będzie - zdałem :)


Moje rady:

- O ile to możliwe poproście o możliwość jazdy na 2-3 różnych samochodach. Wszystkie samochody się od siebie różnią. Przyzwyczajenie do jednego samochodu może się zemścić.

- Czytałem na forum, że warto zagadywać egzaminatora, opisywać mu sytuację na drodze i komentować manewry. Jest to zapewne prawda, ale to zależy od egzaminatora. Mój parę razy mnie "zgasił" mówiąc mi, żebym się skoncentrował na jeździe a nie na rozmowie. W sumie słusznie.

- Pamiętajcie o włączeniu świateł mijania :)

- Ostrożnie z machaniem kierownicą. Zdarzyło mi się raz, że na rondzie w jakiś nieznany sobie sposób wyłączyłem światła mijania, a raz, że włączyłem inny kierunek niż chciałem.

- Wycieraczki. Warto na ostatniej lekcji przypomnieć ich działanie. Pogoda w końcu się psuje... Przypominam - prawy pałąk do góry, wycieraczki przetrą szybę raz. Prawy pałąk raz do dołu - uruchomienie wycieraczek. Prawy pałąk dwa razy do dołu - to samo, ale wycieraczki chodzą szybciej.

- Opanowanie i obserwowanie sytuacji na drodze to podstawa. Podstawą jest także przejechanie tras egzaminacyjnych i cóż - ćwiczenie do skutku. Mnie się udało za czwartym razem (no, ale pierwszy raz zdawałem 10 lat temu :) )


Przy okazji chciałbym pozdrowić szkołę MDK, w której miałem przyjemność brać lekcje dodatkowe. Samochód nr 1.
Mirosław W.
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 19 października 2009, 14:08

Postprzez Gromas » poniedziałek 19 października 2009, 19:31

Karoll82 napisał(a):A jak wrażenia po jeździe na 6-biegowej skrzyni? Przyznam, ze mam niedługo egzamin na Bemowie i dosyć stresuje mnie ta kwestia, ponieważ jak do tej pory miałam okazję jeździć wyłącznie na 5-biegówce. Być może nie potrzebnie się nakręcam, ale doszły mnie słuchy, że taki samochód częściej gaśnie, ponieważ sprzęgło jest wysokie, a na górce trzeba dodać więcej gazu i ciężej go wyczuć, zwłaszcza komuś kto nie miał wcześniej okazji jeździć takim samochodem, podobno inaczej reaguje itepe. Podobno egzaminatorzy pokazują przed egzaminem jak włączyć wsteczny...


Ja też jeździłem 5 biegową Toyotą zdawałem na 6.
Różnice?
1) Sprzęgło bierze bardzo wysoko pod sam koniec. Mi nie zgasł ani razu. Poprostu więcej gazu daj i pojedzie.
2) Wsteczny. Na drążku masz taki pierścień. Podnosisz go do góry i postępujesz tak jakbyś wrzucała 1. Jeżeli masz kogoś kto ma Corse to tam możesz zobaczyć jak się wrzuca wsteczny.

Innych różnic raczej nie ma. Przynajmiej nie zauważyłem :)

Mała rada. Ja jak tylko zobaczylem egzaminatora powiedzialem sobie pomyśl sobie że to twój instruktor. Mi to pomogło i stres znikł.

Egzamin łączony 02.10.2009
WORD Warszawa Odlewnicza
Godzina 18:00 teoria zaliczona (1 błąd)
Godzina 19:00 Zostałem wyczytany
Godzina 19:07 Rozpoczęcie egazminu praktycznego
Godzina 19:57 Koniec egzaminu praktyczego

Wsiadam do samochdu nr. 10. Przegotowanie do jazdy. Egzaminator przedstaiwł mi zestaw do pokazania: światła mijania i sygnał dźwiękowy ( chyba najławiejsze co może być). Jazda na łuk- zaliczony bez poprawek. Górka tak samo. Wyjazd z ósrodka w lewo, następnie na światłach również w lewo. Póżniej wjazd na Trasę Toruńską. Przez Rondo "Polonez" prosto, skręcamy w prawo w ulcę za stają benzynową nie pamiętam nazwy :D tam parkowanie prostopadłe następnie hamowanie do zatrzymania w wyznaczonym miejscu i zawracanie z użyciem infrastruktury. Potem na skrzyżowanie z łamanym pierszeństwem. W międzyczasie seria skrzyżowań równożednych. Zawracanie na skrzyżowaniu gdzieś kolo cmentarza. I powrót do ośrodka. Egazmin trawał 50 minut. Zakończony wynikiem pozytywnym :D
Gromas
 
Posty: 12
Dołączył(a): środa 17 czerwca 2009, 13:23

radarowa .....czwarty raz :(

Postprzez trynity1977 » czwartek 22 października 2009, 18:15

no cóż pięć godzin doszkalających na nic sie nie przydało...:(łuk ok ... górka też.... wyjazd na miasto w radarowa ,w prawo potem pierwsza w lewo ok.... na skrzyżowaniu w lewo ok....na rondzie zawracamy oczywiście wszystko znowu ok,ale niestety przy zjeżdzie z ronda ....czerwone i?????hamulec ...dziękujemy w tym momencie przerwanie egz. :( stres stres i jeszcze raz stres no i ezaminator jakis taki za bardzo sztywny,nie to żeby miał być jakiś strasznie wylewny ale przynajmniej mógłby nie być takim sztywniakiem co najbardziej mnie stresuje.....jeszcze do tego ta latająca noga na sprzęgle...(to chyba kazdy ma ) będe próbować do skutku!!!!!!!!następny 5 ego listopada ...ciekawe jak będzie...może ????
Avatar użytkownika
trynity1977
 
Posty: 2
Dołączył(a): piątek 05 czerwca 2009, 18:08
Lokalizacja: Piaseczno

Postprzez Karoll82 » czwartek 29 października 2009, 13:36

Niestety mi również nie powiodło się, na górce... zmyliło mnie to,że nasłuchałam się o wysokim sprzęgle w 6biegowych Yariskach, okazuje się, że nie ma na to reguły, miałam niziutkie i za każdym z dwóch razów podniosłam je o parę milimetrów za wysoko, ehh. Kolejne próby podejmę już w przyszłym roku.
Karoll82
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 18 października 2009, 17:17

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości