przez Mirosław W. » poniedziałek 19 października 2009, 15:31
19.10.2009 WORD Bemowo, 9:00
Czwarty raz...
Trochę długa ta opowieść, mam nadzieję, że się komuś przyda. Moje rady są na samym końcu, zapraszam.
Zdałem, ale lekko nie było. Teoria - idealnie, zero błędów. Oczekiwanie na egzamin praktyczny - prawie 2 godziny.
Miałem pokazać kierunkowskazy (należy włączyć światła awaryjne) i opisać w jaki sposób zmierzyć poziom oleju. Dodałem od siebie gdzie można wlać olej i kiedy, egzaminator powiedział po prostu, że to nie było tematem pytania. Wiedziałem już, że lekko nie będzie...
Na hasło "proszę przygotować się do jazdy", sprawdziłem lusterka, ustawiłem fotel, zapiąłem pasy.
I tu dałem ciała...
Jestem.przyzwyczajony do tego, że wystarczy tylko lekko puścić sprzęgło aby samochód zaczął się toczyć. W samochodzie egzaminacyjnym sprzęgło było bardzo wysoko i.. zgasł mi zanim ruszyłem. Następnie egzaminator zwrócił mi uwagę, że nie odpuściłem hamulca ręcznego. Głupek ze mnie. Dobrze, że mam nerwy opanowane więc nie wpłynęło to negatywnie na dalszą cześć egzaminu.
Wjechałem na łuk, cofnąłem się do koperty, zatrzymałem się. Egzaminator wysiadł, zacząłem jechać prosto. Przeklęte sprzęgło! Musiałem dodawać lekko gazu, inaczej by mi stanął. (samochód). Ok, stanąłem w dobrej odległości od słupka, teraz cofanie. Cofam, cofam, dobrze idzie i... mówiłem coś o sprzęgle? Tak... samochód stanął.
Powtórka.
Nauczony doświadczeniem za drugim razem przy cofaniu dodałem lekko gazu. Uff, udało się. Łuk zaliczony. Teraz górka. O dziwo, poszło gładko. Wiedziałem, że nie mogę zaufać sprzęgłu więc dodałem mocniej gazu. Ruszył płynnie.
Wyjazd z ośrodka.
Z ośrodka na bemowie można wyjechać w lewo (jak jest duży ruch to można tam czekać i czekać aż się zwolni miejsce) lub w prawo. O dziwo, dostaję nakaz skręcenia w prawo. Super, myślę, banał. No, ale głupek wyszedł ze mnie po raz kolejny. Dostaję pytanie, czy samochód jest przygotowany do włączenia się do ruchu. Szybki rachunek sumienia (pisałem wcześniej co sprawdzałem...) i mówię "tak".
- Ok, proszę jechac.
Skręcam w prawo
- Proszę zawrócić
Hm, zawracam
- Proszę skręcić w lewo do ośrodka.
Co jest? Jaki błąd popełniłem - pytam. Egzaminator nieugięty.
- Proszę skręcić w lewo do ośrodka. A teraz zawrócić. Proszę skręcić w prawo na skrzyżowaniu.
Dojeżdżam do skrzyżowania i nagle olśnienie - o ja głupkowaty, zapomniałem o włączeniu świateł. Byłem 3 metry od skrzyżowania, szybkim ruchem walnąłem się w czoło i następnie włączyłem światła mijania. Egzaminator skwitował to w ten sposób:
- no, w ostatniej chwili...
Nie dane mi jednak było skręcić w prawo, jakaś Pani zatrzymała nas i spytała o drogę. Wykorzystałem ten czas na wzięcie paru głębszych. Oddechów... Kilo stresu, a dopiero minęło parę minut. Cóż, jak dla mnie dopiero teraz tak naprawdę zacząłem egzamin
W związku z tym, że się trochę rozpisałem, reszta w skrócie (aczkolwiek bez pominięcia ważniejszych elementów)
Egzamin praktyczny
Jechałem prosto Piastów Śląskich. Minąłem Wrocławską. Dostałem zadanie - przyspieszyc do 50 km/h i zatrzymać przy tym a tym znaku. Następnie miałem zawrócić korzystając z bramy. Ok, myślę, nie jest źle, silnik mi nie zgasł, sprzęgło zaczynam czuć (bynajmniej się nie paliło! wybaczcie marny żarcik...), dobrze będzie.
W lewo w Powstańców Śląskich. Tu uwaga - należy skręcać w lewo z drugiego pasa od lewej aby po skręcie zając prawy pas! Poza tym bardzo ważne - dla skręcających w lewo ważny jest sygnalizator po lewej!
Na szczęście wszystkie sygnalizatory wskazywały zielony kolor więc nie miałem problemu. Następnie - w prawo w Maczka. Niepotrzebnie czekałem aż przejdzie kobieta przez przejście, mogłem przejechać 3 razy. Otrzymałem uwagę. Następnie miałem skręcić w prawo, w trasę Toruńską. No i tu się lekko pogubiłem. Nie jeździłem wcześniej na tym odcinku, a cała trasa jest w budowie. Ograniczenia prędkości, zmiany organizacji ruchu, wiedziałem, że tu będą jakieś problemy. I rzeczywiście. W pewnym momencie mój pas się kończył. Widzę żółtą linię zatrzymania i znak "stop". Lekko zgłupiałem - nie wiedziałem - i dalej nie wiem! - tu prośba o poradę drogich czytelników - czy mogłem jechać dalej czy musiałem się zatrzymać. Z dwojga złego wybrałem zatrzymanie - poza tym lewym pasem jechała ciężarówka i nie byłem pewny, czy się zmieszczę. I tu problem...
Stoję. Lewym pasem jadę samochody ok. 70 km/h. Ja stoję na wzniesieniu i robię co mogę:
- by nie zgasł mi silnik
- by samochód się nie stoczył
Do tego musiałem wreszcie ruszyć, a tu lipa, samochodów jak mrówków i nikt nie chce ustąpić. Minęło.. hm, cholera wie ile... jak dla mnie to wieczność, a pewnie minęło z 2 minuty, w każdym razie minęło i - nareszcie - dobra dusza zwalnia i przepuszcza.
Podziękowałem mu ruchem dłoni i ruszyłem... z piskiem opon.
Otrzymałem informację, że ruszać dłonią to mogę jak będę miał prawo jazdy, na egzaminie mogę ew. ruszyć głową, mam także przy przepuszczaniu pieszych nie ruszać przy tym ręką itp. Ogólnie trochę zostałem zbity z pantałyku, myślałem, że takie gesty będą odbierane pozytywnie. No, ale nie miało to wpływu na egzamin.
No, ale jedziemy dalej.
Chwilę potem dostałem minusa na niedynamiczną jazdę. Ograniczenie do 70 a ja pomykałem 50 na godzinę. No tak, zapomniałem gdzie jestem... Eh.
Dobra rada - pojedźcie chociaż raz tą trasą. Ten znak STOP i żółte linie zupełnie mnie zaskoczyły. No, ale zareagowałem prawidłowo, gorzej by było gdybym miał gorszy refleks...
A potem co? A potem w Górczewską w prawo. Potem - chyba - księcia Janusza i szereg uliczek jednokierunkowych. Z jednej z nich miałem skręcić w lewo w Ciołka. Oczywiście przytuliłem się do lewej krawędzi jezdni, zatrzymałem się i... nic nie widzę. Po lewej stoi na poboczu jakiś samochód, po prawej też. Co robić? Wychylam się by coś zobaczyć - silnik zgasł. Na domiar złego na skrzyżowaniu, po mojej lewej, jakieś 50 cm znajdował się słupek i jakiś gość wszedł na trawnik, podszedł do niego i zaczął nim ruszać (!) Tym samym ograniczył mi jeszcze bardziej widoczność. No, ale gość okazał się dobrym gościem, popatrzył na mnie, wychylił się za zasłaniający mi drogę samochód i zaczął mi machać bym jechał. Ale o co chodziło mu z tym słupkiem...?
......Tu miejsce na podziękowania dla tego jegomościa.....
Sprawdziłem czy prawa wolna i ruszyłem. Potem w lewo, powrót na Księcia Janusza, prosto tą ulicą przez Górczewską, na rondzie (no, rondku) w lewo i następnie wjazd na parking po lewej stronie.
Parkowanie równoległe bez problemów. Wyjazd z parkingu. Pytam - gdzie jechać (prawo czy lewo?) Egzaminator mówi mi, że mam sam wybrać. Oho - myślę - tu jest jakaś sztuczka. I rzeczywiście - krótka podwójna ciągła, musiałem więc skręcic w prawo. Następnie zawrócenie na rondku, powrót Obrońców Tobruku, potem w Osmańczyka, Piastów Śląskich. Na skrzyżowaniu z Powstańców zmieniło się światło na żółte. Oceniłem, że mogę zatrzymać się bez gwałtownego hamowania. Wiedziałem, żę za mną nic nie jedzie więc manewr był bezpieczny. Zahamowałem ale jednak trochę gwałtownie. Dostałem przyuczenie, że w takich wypadkach lepiej jechać przez skrzyżowanie. Nic nie mówiłem, ale uważam, że zrobiłem dobrze. Oceniłem warunki jazdy, upewniłem się, że manewr jest bezpieczny, podjąłem decyzję o tym, że będę hamował. No, ale to szczegół. Potem powrót do bazy, egzaminator wyciąga karteczki i coś zaznacza. Zaznacza, zaznacza a ja dalej nie wiem czy zdałem czy nie. No, ale niespodzianki nie będzie - zdałem :)
Moje rady:
- O ile to możliwe poproście o możliwość jazdy na 2-3 różnych samochodach. Wszystkie samochody się od siebie różnią. Przyzwyczajenie do jednego samochodu może się zemścić.
- Czytałem na forum, że warto zagadywać egzaminatora, opisywać mu sytuację na drodze i komentować manewry. Jest to zapewne prawda, ale to zależy od egzaminatora. Mój parę razy mnie "zgasił" mówiąc mi, żebym się skoncentrował na jeździe a nie na rozmowie. W sumie słusznie.
- Pamiętajcie o włączeniu świateł mijania :)
- Ostrożnie z machaniem kierownicą. Zdarzyło mi się raz, że na rondzie w jakiś nieznany sobie sposób wyłączyłem światła mijania, a raz, że włączyłem inny kierunek niż chciałem.
- Wycieraczki. Warto na ostatniej lekcji przypomnieć ich działanie. Pogoda w końcu się psuje... Przypominam - prawy pałąk do góry, wycieraczki przetrą szybę raz. Prawy pałąk raz do dołu - uruchomienie wycieraczek. Prawy pałąk dwa razy do dołu - to samo, ale wycieraczki chodzą szybciej.
- Opanowanie i obserwowanie sytuacji na drodze to podstawa. Podstawą jest także przejechanie tras egzaminacyjnych i cóż - ćwiczenie do skutku. Mnie się udało za czwartym razem (no, ale pierwszy raz zdawałem 10 lat temu :) )
Przy okazji chciałbym pozdrowić szkołę MDK, w której miałem przyjemność brać lekcje dodatkowe. Samochód nr 1.