przez cman » poniedziałek 31 sierpnia 2009, 18:28
Jako że niektórzy pisali już o swoich przygodach, to ja napiszę o swojej dzisiejszej.
Jadę sobie (w Krakowie oczywiście) Lubomirskiego, do ronda Mogilskiego, na nim w kierunku al. Powstania Warszawskiego, kto zna to skrzyżowanie, to wie, że tam są początkowo dwa pasy ruchu do jazdy prosto, a następnie tworzy się trzeci po prawej stronie, do jazdy prosto i skrętu w prawo, w Lubicz. I zazwyczaj tam właśnie nikt nie jedzie tym prawym pasem ruchu, oprócz skręcających w Lubicz, więc jest tam idealna okazja, żeby wykorzystać prawie całkowicie wolny pas ruchu i wyprzedzić kilkadziesiąt samochodów kotłujących się na lewym i środkowym pasie ruchu. Tak też właśnie dzisiaj jadę, przede mną w pewnej odległości jeszcze autobus, ale on tam zaraz zjeżdża na przystanek, więc niemal idealna okazja, całkowicie pusty pas ruchu, gaz do dechy, radość z krótkiej chwili jazdy kawałkiem pustej jezdni i... biała Corsa pierdut mi przed maskę ze środkowego pasa ruchu... W ramach reakcji na sygnał dźwiękowy: Pani spojrzała w wewnętrzne lusterko - koniec reakcji na sygnał dźwiękowy informujący o bezczelnym wymuszeniu pierwszeństwa...
Przy tej okazji mi się przypomniało, że ile razy miałem w podobny sposób zajeżdżaną drogą, gdy robili to faceci, to w 90% przypadków przepraszali ręką albo awaryjnymi, w przypadku kobiet, przeproszenie nie zdarzyło się nigdy.
Z drugiej strony, napiszę od razu pozytywny przykład z niedzieli. Jechałem Sawickiego od Dobrego Pasterza, tam są trzy pasy ruchu, kawałek lekko z górki i światła, a za nimi dłuuuuga prosta (no, względnie prosta). Dojeżdżałem tam, było czerwone, na prawym pasie ruchu dwa albo trzy auta, na środkowym trzy albo cztery i na lewym jedno. Więc ustawiłem się na lewym, patrzę - kobieta :/ - więc już sobie myślę, gdzie i jak będzie trzeba się przepychać, mrugać światłami itd. Zielone i co? Panna tak docisnęła, że rozpędzając się po swojemu, ledwo się za nią utrzymywałem. Aż mnie wewnętrzna radość zaczęła rozpierać na taki widok. Szkoda tylko, że to sporadyczne przypadki.
A jeszcze przy okazji, co do moich ogólnych obserwacji. Ja mam coś takiego, że jeżeli ktoś odwinie jakąś głupotę na drodze, to ja sobie w myślach zawsze mówię: "pewnie baba..." (oczywiście, jeżeli wcześniej nie widzę osoby). I potem kiedy już widzę daną osobę, to w zależności od tego co się okazuje, myślę sobie: "no oczywiście, baba" albo "faaacet??? szkoda słów...". Niestety tylko w ok. 20% przypadków okazuje się, że to jednak był facet.
Podobnie zresztą było z kursantami, w sumie wśród osób, które szkoliłem było 44% chłopaków i 56% dziewczyn. Natomiast ze wszystkich tych osób, wyjątkowo kiepsko radzących sobie z jazdą, było 23% chłopaków i 77% dziewczyn.
Tak już po prostu jest (i nic nie wskazuje, żeby miało się to zmienić), że wśród źle i kiepsko jeżdżących kierowców, przeważają kobiety. Co nie zmienia faktu, że wcale nie brakuje średnio czy nawet dobrze albo bardzo dobrze jeżdżących kobiet. Ale tak już jest, że zawsze widać przede wszystkim czarne owce (w tym przypadku tych źle i kiepsko jeżdżących), a wśród tych przeważają kobiety.