przez lith » środa 11 sierpnia 2010, 00:38
@tom9
Nie nie mam pojęcia... może się Ciebie boją.
Jest duży ruch, sznurek po horyzont, wszyscy jadą ok 90 od ok. 20 km i nikt nikogo nie wyprzedza bo nie ma to zupełnie sensu. Jakiś gość wyprzedza między czasie kilka aut i ląduje za mną. Siedzi praktycznie na zderzaku, po kilku kilometrach niespodziewane hamowanie: jak gdzie indziej pisałem typ na poboczu, panika w oczach. Po tym hamowaniu odstęp 3 razy taki jak potrzeba... przez 3 min.. a potem to samo. Po kilku kilometrach zjechałem, w boczną drogę, a gość pojechał sobie dalej. Nie mam absolutnie pojęcia po co siedział mi na zderzaku, skoro mnie nie wyprzedzał kilometrami, a na tej drodze po prostu nie dało się szybciej jechać, bo by musiał wyprzedzić kilkadziesiąt samochodów żeby po kilku minutach dogonić taki kolejny ogonek. jak dla mnie jakiś zdesperowany kretyn, któremu na dystansie kilkuset kilometrów robiło różnicę czy przyjedzie 30 sekund wcześniej czy nie.