WORD Bytom

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Oktawia » sobota 08 maja 2010, 22:18

Ja opiszę swoje 3 nieudane egzaminy w Bytomiu ;)

I egzamin był 14.12.2009
Teoria była KOSZMARNA. "Egzaminator" to stary dziad, który darł się bez sensu, opieprzył nawet gościa, który nie miał dowodu tylko paszport O_o
Strasznie się bałam, ale zdałam bezbłędnie ;p
Na praktykę czekałam jakieś 40min. Powitał mnie bardzo miły starszy pan, Pan Ryszard. Cały plac przejechałam dobrze i w wielkim szoku pojechałam na miasto. Hahaha. Nie wykazałam się za bardzo, bo jednak stres zapanował i narobiłam pełno głupich błędów typu: "to było ryzykowne", "czy nie powinnas zjechac na prawą strone?" aż w końcu wjeżdżając na aleję Legionów wymusiłam pierwszeństwo :< Więc przyznaję się - sama bym się oblała.

II egzamin jakimś cudem trafił mi się 4 dni później ;| 18.12.2009
Okazał się kompletną porażką, egzaminator, Pan Krystian, wystraszył mnie, był wredny i przykry fest -.-' Próbowałam rozluźnić atmosferę idąc do samochodu, ale on nic ;| Zły dzień był, było ciemno, śnieg spadł a ja nie miałam jazdy żadnej wykupionej wiec bałam się łuku. No i na łuku oblałam ;p

III egzamin był juz po 2,5 miesiącach O_o
Trafił mi się pan Sebastian B. Miałam dobry dzień, byłam pozytywnie nastawiona, wszystko super! Plac - pięknie. No i jedziemy. Pytam sie go czy moge dać kurtkę na tył, a on że tak, ale moja torba była na siedzeniu pasażera to ten mi z hają, że mam wziąć tą torbę (a ja tylko chciałam zdjac kurtke i dac razem z torba na tył ;/)
Jedziemy z ośrodka w prawo, jakimiś zadupiami, parkownie, zawracanie na rondzie i zas koło ośrodka, na centrum. Raz gwałtowniej zahamowałam - wrogie spojrzenie ;/ Miałam zawrócić z wykorzystaniem biegu wstecznego, upewniam się (bo kuzyn tak oblał) czy mam wjechać przodem i wyjechać tyłem, a on mi wrednie: "proszę wykonac polecenie". Facet z 2m miał, leżał sobie wiec mi zasłaniał szybę, ale ok, zawróciłam. Jeździłam z 40 min, na jednym skrzyżowaniu miałam skecić w lewo. No to podjeżdżam na środek, powolutku, powolutku, puszczając wszystkich a on do kamery: "zatrzym sie" ;| ja w szoku, ale dup - zahamowałam ostrzej, żeby poczuł ;/ wyjechałam ze skrzyżowania, jeszcze pojechałam troche a on mi na alei legionów ze mam się zatrzymać i przesiadka bo gdzies tam chciałam wymusić pierwszeństwo O_o a na kartce było: stworzenie zagrożenia. :[[[

Tak się wkurzyłam, że nie będę zdawać w Bytomiu, ani w wordzie katowickim ;/ Po wykupieniu tych 5 jazd, przenoszę papiery do Opola i zobaczymy jak to bedzie ;p
Oktawia
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 08 maja 2010, 22:04

Chyba będę rekordzistką

Postprzez blueeyes » piątek 28 maja 2010, 15:38

Moja historia jest smutna...i zaczynam się czuć zdesperowana.

Kurs prawa jazdy skończyłam 4 lata temu, ale po pierwszym nie zdanym egzaminie odpuściłam sobie...do jazd wróciłam w grudniu 2008 r. i w styczniu 2009 miałam pierwszy egzamin testowy w WORD Gliwice.2 m-ce później egzamin praktyczny łuczek idealnie, stresu niewiele.....ale nie wierzyłam, że w ogóle jadę na miasto. Egzaminator super....... do dnia dzisiejszego wyrzucam sobie że się wtedy nie udało, bo nie musiałabym teraz przez tą męczarnię w Bytomiu przechodzić. Na mieście wjechałam za sygnalizator na czerwonym (debil)...drugi egzamin w maju - oblałam na łuku - zeżarł mnie stres - egzaminator młody..przesympatyczny i znów nawaliłam z trzęsiawki, popłakałam się. Ostatni egzamin w Gliwicach w lipcu...powtórka z rozrywki, mimo że na jazdach robię to bezbłędnie niemal za każdym razem. Potem to już tylko Bytom...w grudniu 2009 egzamin testy+praktyka..testy zdałam II raz.....praktykę oblałam IV raz na mieście....nie zatrzymałam się na stopie...już na końcu egzaminu..zaaałamkaaaa. w styczniu kolejny egzamin nr V...nie zdałam cały czas niszczył mnie stres. W marcu egzamin numer VI - oblałam na łuku, paskudny egzaminator....stresował mnie lusterkami w aucie, cała się telepałam i za szybko mi autko uciekło.... w maju egzamin nr VII - znów oblałam na łuku..zgasło mi auto...kiedy już w zasadzie kończyłam dojeżdżając do koperty...kompletnie nieopanowane nerwy, do tego mało przyjazny podśmiewający się egzaminator...teraz znów muszę zdawać testy. Mam serdecznie dość. Żadne metody opanowania stresu nie działają...ŻADNE!!!!!!!!!!!!! Wiem i czuję, że umiem jeździć...straciłam już kupę kasy na jazdy....jeżdżę autem męża czasem i nie wiem już co to w ogóle jest że tak cholernie ciężko mi to idzie. Mam się poddać?? Szukać innego ośrodka....dobijają mnie te terminy....wszystko tłumaczą dużą aglomeracją i że niby w innych dużych miastach wszędzie naokoło wiochy i nawet jak na całe województwo ośrodki są tylko 3 to nie ma tylu zdających co u nas. Bez sensu....nie ma sposobu na rozwiązanie tego problemu? Wkurzam się...bo to zmniejsza moje szanse...ciągle napędza się tylko zarabianie kasy przez ośrodki....bo ciągle muszę dokupywać jazdy...za długie przerwy mam w jeżdżeniu. TERAZ BĘDĘ ZDAWAĆ ÓSMY RAZ W LIPCU!!!!!!!!!!! Stres w postaci zmiany auta egzaminacyjnego i miasta..nie wchodzi w grę, bo chyba umarłabym na zawał...choć nie raz myślę że może to i dobre rozwiązanie.
blueeyes
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 28 maja 2010, 14:56

Koniec....i ch*j

Postprzez dmcrapish » piątek 28 maja 2010, 21:10

4 XII 2009- teoria- ZDANE
4 XII 2009- praktyka- OBLANE
13 II 2010- praktyka- OBLANE
15 IV 2010- praktyka- OBLANE
26 V 2010- praktyka- ZDANE

W końcu po prawie pół roku stresu, nerwów i pi*rdolenia się zdałem ten j*bany egzamin. Z tego miejsca pragnę podziękować wszystkim, którzy umieścili na tym zacnym forum porady odnośnie tras egzaminacyjnych. Pomogło ;)

Ja natomiast zajmę się charakterystyką 4 egzaminatorów z jakimi miałem (nie)przyjemność się spotkać. Być może traficie na jakiegoś z nich i będziecie wiedzieć na co zwracać uwagę:

1. p. Zbigniew Ch. - Miły, starszy, niski pan z charakterystycznym wąsem (z wyglądu trochę przypomina Hitlera). Rozsądny egzaminator, przyzwala na drobne błędy. Wszystko skrzętnie zapisuje. Po niezdanym egzaminie rzeczowo i dokładnie wyjaśnia błędy.
2. p. Krzysztof W. - Wyniosły jegomość w średnim wieku. Prawdopodobnie prawiczek lub od kilkunastu lat mu nie staje. To wyjaśniałoby jego bezczelność i czepianie się wszelkich drobnych błędów. Twój oblany egzamin sprawi mu olbrzymią radość, której nie zawaha się okazać.
3. p. Dominik W. - Młody egzaminator. Spokojny, miły i dowcipny. Niespełniony psycholog. Oblewa jednak, kiedy widzi, że zdający się stresuje.
4. p. Paweł K. - Starszy, rzeczowy człowiek. Jego egzaminy są chyba najkrótsze w całym ośrodku. Mój trwał zaledwie 25 minuty. Nie zwraca uwagi na drobne błędy.

To tyle o egzaminatorach. Trochę refleksji z mojej strony. Egzamin na prawo jazdy był najgorszym egzaminem mojego życia. Wszyscy naokoło straszą nas maturą, jednak przy prawie jazdy, egzamin dojrzałości jest niczym test na "fejsbuku". Ludzie, którzy zdali prawo jazdy cierpieli męki Tantala i pokonali trudności podobne do tych z jakimi mierzyli się Faust i Dante. Ja osobiście wolałbym umrzeć niż przechodzić przez to piekło drugi raz.
Ostatnio zmieniony poniedziałek 31 maja 2010, 20:54 przez dmcrapish, łącznie zmieniany 1 raz
dmcrapish
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 28 maja 2010, 20:39

Postprzez izanami » czwartek 03 czerwca 2010, 01:10

U mnie wyglądało to tak. Pierwszy, drugi i trzeci egzamin praktyczny oblałam na łuku. Jako że ostatni oblany egzamin miałam w listopadzie, postanowiłam sobie zrobić przerwę do wiosny. I tak składając 26 marca niezbędny papier do 4 egzaminu dostałam termin na 31 maja [teoria i praktyka].
Teoria oczywiście zdana bez większych problemów. Potem czekałam ok. 50 minut na praktyczny. Pamiętam że egzaminatorzy zdążyli 2 razy wrócić z placu manewrowego. W końcu poszłam ja. Najpierw podjechaliśmy na plac, standardowe procedury, potem oczywiście pokazać gdzie jest płyn i światła. Przygotowanie do jazdy i ruszamy. O dziwo, po 5 dodatkowych jazdach, łuk wyszedł perfekcyjnie. Pan egzaminator wszedł do Punto. Ruszanie z ręcznego bez problemu, mają tam taką górkę, że większa jest przy wyjeździe z ośrodka...
Trasa na centrum bytomia. Czyli w lewo i lewo. Potem na alei legionów w prawo, na najbliższym skrzyżowaniu w lewo, potem zawracanie. Znów to samo skrzyżowanie i tym razem prosto na aleje legionów od strony szpitala, tam na skrzyżowaniu w prawo, potem na kolejnym w lewo. Potem na światłach w lewo, na piekarską po torach tramwajowych, potem na kolejnym skrzyżowaniu piekarskiej z al. legionów w lewo. Później przy PJWSTK w prawo, potem znów w lewo do zawracania. Znów to samo skrzyżowanie, też w prawo, na kolejnym skrzyżowaniu zawracałam. Potem w prawo, po jednokierunkowej koło policji. Później w prawo, na te duże światła [na przeciwko Avivy]. Na prosto kierunek na Poznań/Tarnowskie Góry. Cały czas prosto, aż do M1, tam na parkingu parkowanie. Później wyjazd z parkingu, wjazd na ośrodek egzaminacyjny. Tam jeszcze miałam zawracanie na 3 z tyłu budynku. Tym razem egzamin zdany. ;D

Jeśli chodzi o trasę, to dość standardowa była. Egzaminator nie zwracał uwagi na drobne błędy, był rzeczowy, miły nawet uśmiechnięty. Nawet był dość pomocny przy jednym z moich błędów powiedział mi tylko, że za nim powtórzymy ten manewr mam się zastanowić nad błędem jaki zrobiłam.
izanami
 
Posty: 4
Dołączył(a): czwartek 03 czerwca 2010, 00:51
Lokalizacja: Bytom

Postprzez david82 » niedziela 06 czerwca 2010, 15:08

Pierwszy termin mojego egzaminu miałem zaplanowany na 2 marca, nie miałem jednak okazji zasiąść nawet za kierownicą samochodu w tym dniu, ponieważ oblałem testy :) Zrobiłem o jeden błąd za dużo - jak się później okazało z własnej głupoty, bądź stresu.
Drugi termin - 25 marca, tym razem na teorii zero błędów, ale stres znów dał o sobie znać m.in. przy sprawdzaniu światła przeciwmgłowego, nie włączyłem świateł mijania i dziwiłem się dlaczego przeciwmgłowe nie działa. Na szczęście w porę się zorientowałem i już wszystko było ok - w tym miejscu podziękowania dla egzaminatora za cierpliwość. Niestety ruszyłem z miejsca na ręcznym, a przy cofaniu przewróciłem słupek - tak więc po egzaminie.
Wściekły na siebie - czekałem na następny termin 2 miesiące - do 25 maja. Zacząłem od sprawdzenia poziomu płynu hamulcowego i światła cofania. Potem oczywiście znów ruszyłem na ręcznym, ale dalej poszło już gładko. Łuk ćwiczyłem poprzedniego dnia prawie godzinę, więc nie mogło być inaczej. Górka również bez problemu i jedziemy na miasto. Z ośrodka w lewo do świateł, a następnie w prawo w stronę Stroszka. Do skrzyżowania z Sikorskiego snułem się 30 km/h na za traktorem, który później skręcił na Sikorskiego w prawo, a my pojechaliśmy prosto. Przed stacją BP skręt w prawo a następnie za stacją w lewo i tam zawracanie z użyciem uliczki. Uliczka była z prawej strony, a więc wjazd tyłem, wyjazd przodem. Dziwię się tym, którzy pytają egzaminatorów czy mają wjechać tyłem czy przodem. To należy po prostu wiedzieć.
Następnie po zawróceniu - z powrotem na Strzelców i dalej w stronę Stroszka. Na skrzyżowaniu ze światłami w prawo (między targowiskami) i potem w lewo (za targowiskiem, w stronę ul. Długiej) prosto aż do skrzyżowania z Długą (za LIDL-em). Tam sytuacja lekko podbramkowa, bo niewiele brakowało i wymusiłbym pierwszeństwo, ale w porę zauważyłem jadący z lewej strony samochód i po hamulcach. Egzaminator nawet nie westchnął :) Następnie na Długą i do skrzyżowania ze Strzelców. Później w lewo i w dół do skrzyżowania z Wojciechowskiego. Potem w prawo na Wojciechowskiego, do góry, potem jakimiś osiedlowymi uliczkami i wyjazd koło "Biedronki". Tam parkowanie prostopadłe i później w prawo na Łokietka. Na skrzyżowaniu ze światłami prosto i ul. Długą aż do zjazdu na Gajdasa. Tam kazał mi się rozpędzić do 50 km/h i zatrzymać przy ostatnim drzewie. Trochę mnie to zdziwiło, bo instruktor na kursie nic o tym nie wspominał, ale nie mam z tym problemu. Później w prawo na Szymały (sam musiałem zadecydować, bo tam jest nakaz), później w lewo (pamiętać że Szymały to jedniokierunkowa), następnie pod mostem i Kużaja aż do ronda w Rojcy. Na rondzie zawracamy i jedziemy do ul. Nieznanego Żołnierza, gdzie skręcamy w prawo, a potem znowu w prawo na ul. Szczęśliwą (bardzo niewygodny skręt). Później w prawo na Artura, na rondzie prosto i dalej do ośrodka. Rada - przed wjazdem na teren ośrodka pamiętajcie, że jest ograniczenie do 10 km/h. Bywali tacy, co właśnie na tym oblewali :)
Egzaminator - pan Adam - świetny człowiek. Sprawia wrażenie ostrego, ochrzanił mnie na placu za ruszenie na ręcznym, ale w trakcie jazdy tylko instruuje w którą stronę jechać. Żadnych uwag, podpuszczania, itd. Na koniec egzaminu usłyszałem "No, dobrze Pan jeździ". Połechtało mnie to :)
david82
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 05 czerwca 2010, 15:35
Lokalizacja: Piekary Śląskie

Postprzez smarkulaaa » środa 09 czerwca 2010, 18:30

Ja oblałam wczoraj.Ale sama bym się oblała za taki błąd.
Na początek teoria,ręce przy konsoli mi się trzęsły,jak nigdy.Ale 18/18 czyli endorfiny wzrosły.

Kolejka w poczekalni malała,z mojej grupy zostałam tylko ja.Zza magicznych mlecznych drzwi wyszedł starszy pan,wywołując moje nazwisko.Zaprosił mnie do auta,zaparkowaliśmy na kopercie.
Usiadłam na fotelu kierowcy,oczywiście przedstawienie się,pokazanie dowodu do kamery.
I słyszę z ust Pana Egzaminatora:"Serduszko,znamy podstawowe zagadnienia egzaminacyjne?".Podniosło mnie to trochę na duchu.
Wylosowałam mega sygnał dźwiękowy i światła awaryjne;)To nawet bez kursu mogłabym pokazać.
Później łuk.Ja trochę zdygana,bo bardzo dużo ludzi oblewa na łuku(podejrzewam,że przestawiają drugi pachołek,na który wszyscy kręcą,trochę dalej,nie tak jak na placach manewrowych szkół jazdy).Ja oczywiście też nauczona kręcić na drugi pachołek wyczekiwałam go w bocznej szybie.Ale,że wydawał mi się stać trochę za daleko,zrobiłam na wyczucie.Jeszcze źle ustawione lusterko prawe,zamiast widzieć linię i bok auta,widziałam tylko linię.Tutaj też na wyczucie wyprostowałam auto.Gdy jechałam tyłem po prostej serce waliło mi jak oszalałe.Myślałam,że usłyszę:"Wyjechała Pani za linię.Dziękuję,do widzenia".Ale nie.Pan Egzaminator tylko-to proszę na wzniesienie.Podjeżdżam,zatrzymuję się,ruszam.Okej,wyjeżdżam na miasto.

Najpierw w lewo i na światłach znów w lewo w stronę Centrum.Na tej trasie koło Dąbrówki wlekłam się za traktorem dosłownie 20km/h,bo nie wiedziałam,że moge wyprzedzić bez polecenia egzaminatora.
Dojechałam na światła koło gimnazjum na Strzelców('pod siusiakami':D),tam skręciłam w lewo.
Pan Egzaminator bardzo zyczliwie do mnie nastawiony zaproponował mi parkowanie skośne po lewej stronie,niestety nie było miejsca.
Wyjeżdżam w Aleję Legionów,przepuszczam auto,które było może jakieś 500m ode mnie,ale przecież lepiej przepuścić niż oblać.
Na skrzyżowaniu pod kościołem w lewo i znów na światła 'pod siusiakami'.Tam skręcałam w prawo,na osobnym pasie.Zatrzymałam się przed zieloną strzałką i podjechałam do drogi poprzecznej.Przepuściłam jedno auto z lewej strony i nagle wpadło mi do głowy,że mam osobny pas do skrętu i jak pojadę,to nie spowoduję niebezpiecznej sytuacji z tymi jadącymi z lewej.I pojechałam.
Usłyszałam karcący głos Egzaminatora:"A rowerzysta to nie uczestnik ruchu?Proszę skręcić w prawo,koniec egzaminu."
To by było na tyle.Czasami jak się za dużo myśli to też źle.Poprostu kretyn ze mnie i tyle.
Teraz staram się o przyspieszenie terminu,bo kolejny dostałam na 10.08...;/ Tym razem się uda!:)
Powodzenia wszystkim zdającym i życzę,żeby trafili na Pana Józefa,który jest świetnym egzaminatorem.Surowym,ale nie zwracającym przesadnej uwagi na szczegółach:)
smarkulaaa
 
Posty: 3
Dołączył(a): środa 09 czerwca 2010, 17:48
Lokalizacja: Bytom

Postprzez Szyman92 » środa 07 lipca 2010, 18:03

Widzę, że ostatnio nic się nie dzieje w tym temacie więc opiszę moją dzisiejszą przygodę z WORD Bytom.

Egzamin teoretyczny i praktyczny miałem jednego dnia na 13:00. Na miejscu byłem około 1h wcześniej żeby popatrzeć jak inni robią łuk i zaznajomić się z okolicą. O 13 teoria zaliczona bezbłędnie, test poszedł gładko i nie było większych problemów.
Po zdaniu teorii zszedłem na dół i czekałem na swoją kolej do egzaminu praktycznego, w zasadzie nie czekałem bo zostałem wywołany jako pierwszy.
W aucie standardowo przedstawienie się, potem miałem sprawdzić poziom oleju i światło cofania. Łuk bez problemu za pierwszym razem, z wzniesieniem (o ile można to nazwać jakimkolwiek wzniesieniem) również nie było kłopotów.

Teraz wyjazd na miasto (godzina 13:35):
Z WORDU w prawo na ul. Objazdową w miejscu oznaczonym (1) zatrzymanie przed żywopłotem z prawej strony, następnie parkowanie prostopadłe (2) tutaj nie włączyłem kierunkowskazu więc trzeba było powtórzyć parkowanie w innym miejscu.
Obrazek
Wyjazd w prawo w kierunku ul. Sikorskiego i na stopie w prawo w ul. Sikorskiego. Następnie w lewo w ul. Skotnicką i parkowanie prostopadłe (3),
Obrazek
wyjazd w prawo i następnie za parkingiem w prawo i znowu w prawo w ul. Kużaja, na rondzie prosto w ul. Nałkowskiej i tutaj do samego końca tej ulicy. Później w prawo w ul. Nowy Dwór, tutaj aż do zjazdu na mapce i tam zawracanie z wykorzystaniem wjazdu po prawej stronie (4).
Obrazek
Następnie w lewo na ul. Strzelców Bytomskich i w prawo w ul. Legionów, potem w prawo w ul. Tarnogórską i w lewo w ul. Olimpijską i tutaj zawracanie na skrzyżowaniu (5).
Obrazek
Potem powrót ul. Tarnogórską i skręt w ul. Legionów i w prawo w ul. Kraszewskiego, potem nakaz w prawo w ul. Piłsudzkiego i wjazd na ul. Strzelców Bytomskich dalej aż pod ośrodek i parkowanie prostopadłe na parkingu WORD (14:20).

Egzaminator miły i nie czepialski ;) Na koniec "Życzę szerokiej drogi i proszę jeździć ostrożnie" Wynik egzaminu pozytywny :D O dziwo nie stresowałem się jakoś szczególnie. Ale myślałem, że obleje praktykę bo ostatni raz siedziałem za kierownicą miesiąc temu.

Ps. Na łuku słupki były ustawione w dużych odległościach więc nie polecam różnych dziwnych metod typu kręcenia na któryś tam pachołek, trzeba wyczuć auto.
I polecam tą stronkę http://www.norc.pl/street-view/ można sobie wirtualnie pochodzić po Bytomiu i innych miastach :)
Szyman92
 
Posty: 3
Dołączył(a): środa 07 lipca 2010, 16:45
Lokalizacja: Zabrze

Postprzez maczoadi » wtorek 13 lipca 2010, 23:18

Mam takie pytanie: czy ktoś mógłbym mi powiedzieć, jakimi obecnie motorami w bytomskim Wordzie zdaje się egzamin praktyczny, oraz czy w okolicy jest jakieś OSK z takim właśnie motorem na wyposażeniu.
Niestety, oblałem swoje pierwsze podejście do kat. A, nie miałem wcześniej okazji jeźdźić na 250tce, miałem ogromne trudności w opanowaniu maszyny.
Chciałbym, nim zapiszę się na poprawkę, wiedzieć, czy gdzieś w okolicy można poćwiczyć na takim samym motorze.
Dzięki serdeczne
maczoadi
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 03 lipca 2010, 10:45

Postprzez karlik » sobota 17 lipca 2010, 19:05

Pojazdy egzaminacyjne w WORD Bytom :

http://www.word.katowice.pl/index.php?i ... 7520874552

W pobliżu WORD Bytom jest masa ośrodków z pojazdami egzaminacyjnymi. Musiałbyś się rozejrzeć po ofertach z Bytomia i okolic :)
karlik
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 17 lipca 2010, 18:57

Postprzez uff » czwartek 05 sierpnia 2010, 20:19

witam

i ja tez obiecalam sobie, ze jak pare dni ochlone po egzaminie opisze wszystkie moje wrazenia i spostrzezenia, bo wasze bardzo mi pomogly!
moze moja relacja tez komus uratuje zycie na egzaminie :)

od razu zaznaczam, ze przed kursem nie prowadzilam samochodu wiecej jak moze 2-3 razy (po polnych drogach) i moje doswiadczenie zamykalo sie w jezdzeniu na 2 biegu z predkoscia 20 na h :lol:
A ZDALAM ZA 1 RAZEM!!!
tak wiec na kurs poszlam zielona i po wyjezdzeniu 30 h jeszcze nie gotowa na egzamin. poza tym robilam kurs w innym miescie i w ogole nie znalam uliczek bytomia. dlatego wzielam jazdy dodatkowe wlasnie po bytomiu. jestem pewna ze bez tych jazd teraz zapisywalabym sie na 2 termin...

moj egzamin rozpoczal sie czescia teoretyczna, z nadmiaru wrazen nie bylam pewna odpowiedzi na 2 pytania, po prostu nie umialam przypomniec sobie prawidlowej odpowiedzi!! bylam przerazona, ze polegne na testach mimo, ze bylam taka pewna przed :shock: :? dlatego radze- opanujcie testy perfekcyjnie, bo stres robi swoje i mozna zawalic na banale!
dodatkowo lepiej wyjsc z sali jako ostatni ale sprawdzic wszystko 3 razy!!


uwaga- pan od testow jest niesamowicie znerwicowany, ludzie tam sa kłębkiem nerwow, czy im sie udziela od zdajacych, a moze potrzebuja dlugich wakacji czy pomocy psychoterapeuty..

atmosfera napieta, ale sami pracownicy worda ja podsycaja. ukryty zamierzony plan czy wypalenie zawodowe :? bardzo przykre. ukąśliwosc bez powodu, kompletny brak zyczliwosci :x jedynie panie w okienku sa bardzo OK i pan w kasie :P

moze by mi spadla motywacja ale wiem, ze liczy sie zasada- niech po tobie splywa jak po kaczce, im wiecej niemilych sytuacji, tym bardziej to olewaj, usmiechaj sie zyczliwie

sprawdzenie swiatel kierunkowskazow, potem plynu hamulcowego. mowię gdzie zbiornik jest, ruszam zbiornikiem a tu ponad max.
kazal sie przygotowac do jazdy, mialam na to tyle czasu ile chcialam wiec rada- nie spieszcie sie tam, gdzie nie musicie. powoli, siedzenie na 3 - siedzisko oparcie, zaglowek, lusterka na 3 lewe prawe srodkowe, pasy, swiatla, reczny, jedziemy. na luku ani slowa komentarza, przejechalam bezblednie. kazal na wzniesienie, bez problemu i jedziemy na miasto, tak jakby atmosfera nieco zelżyla, wyjezdzam z osrodka w lewo i od razu w prawo, pierwsza pulapka- czerwone swiatlo i zielona strzalka- zatrzymanie, chce ruszac, strzalka gasnie, wiec stoje nadal. wiedzialam ze egzaminator intensywnie obserwuje co robie. jedziemy strzelcow byt na stroszek, do targu, na targu skrecam w prawo, jest to male ale tloczne skrzyzowanko, mnostwo ludzi wlekących sie, pasy. na skrzyzowaniu w prawo, tam mnostwo aut zaparkowanych, uwaga na kierunkowskazy przy omijaniu! ja tam tylko cykalam lewo prawo az do stacji i przy stacji chyba BP? w lewo i na radzionkow. tam kolo targu i na skrzyzowaniu w lewo, potem kazal mi sie rozpedzic do 50 i zatrzymac kolo znaku ustap pierwszenstwa. potem juz niepamietam dokladnie, ale bylismy na rondzie w radzionkowie 2 razy, za kazdym razem na rondzie zawracalam, ogolnie caly egzamin mialam w radzionkowie, w strefie ograniczenia 40, dwa razy zawracanie z wykorzystaniem wstecznego (raz w miejscu za torami kolejowymi z wykorzystaniem bocznej drogi) uwaga na przed torami STOP!! dwa razy chyba parkowanie prostopadle, skrety w lewo, w prawo.
w oglole jestem zszokowana tym, jak inni ludzie sa chamscy i potrafia utrudniac jazde egzaminacyjna :? gdy zaczynam cofac, do uliczki chce wjechac zniecierpliwiona wypacykowana pani, a ze sie nie miesci, staje za nami, macha recha, wykonuje znaki ogromnego niezadowolenia.. naprawde krotko mowiac- SWINIA. zjezdzam wiec bardziej na prawo, aby mogla mnie ominac, a tam jakis babol z facetem stoja na poboczu i baba w ryk ze "nie maja gdzie ich uczyc!!!"... mysle sobie co za pech ale olej ich wszystkich olej mysl o zawracaniu!! egzaminator puscil ukąsliwy komentarz... potem troche sie uspokaja, bo wycofuje ok.
moj pierwszy faktyczny blad- cos mi sie ubzduralo( do teraz nie umiem tego wytlumaczyc!!) i zamiast na stopie, ktory jest kilka metrow dalej, ja sie zatrzymalam przed pasami, ktore byly puste, egzaminator wzniosl oczy do nieba i rozlozyl rece z komentarzem kogo przepuszczam na pasach skoro nikogo nie ma... ale ja sie nie poddaje, dojezdzam pewnie do stopu, przyznaje mu racje i tak jak do tej pory niewiele mowil, NIC oprocz polecen, zreszta jasnych i niemylących, od momentu mojego pierwszego bledu zaczal troche narzekac na moja jazde, ze to ze tamto plus drobne zlosliwosci, ukasliwe uwagi. a ja twardo w myslach - ignoruj.. ignoruj.. jedz patrz znaki, linie, auta, piesi.. nie wazne co gada jedziesz ok :lol:
raz za pozno nieco zauwazylam pieszego czekajacego na pasach. ale zauwazylam egzaminator wstrzymuje oddech i jakis ozywiony a noga mu sie zbliza do hamulca, mowie cos jest nie tak i sie rozgladam= ACHA :D zahamowalam pieszy przeszedl... czasem warto tz obserwowac reakcje egzaminatora :P oni sa jak na polowaniu :P obserwuja obserwuja, zrobisz blad i hyc juz cie ma a jaka ma radoche z takiego czajenia sie :lol: :twisted:
oprocz tego dwa razy wrzucilam 4 zamiast 2, egzaminator byl niezadowolony, ale na komentarzu sie skonczylo, sie poprawilam.
udalo sie, zdalam za 1 razem, chociaz do konca egzaminator byl niesympatyczny, a na koniec nawet sie niezle wsciekl jak zapytalam czy zdalam :D
moje wnioski- chyba nie chcial mnie oblac chociaz mogl "sie czepic", ale ja wmowilam sobie ze wlasciwie juz zdalam a to co sie dzieje to formalnosc i ze ten facet obok jest tylko dodatkiem dla atrakcji :lol: z takim nastawieniem jest duzo latwiej!!!
jak jest niezadowolony, to nie ma znaczenia, poki nie mowi wyraznie koniec egzaminu, jedz i sie nie przejmuj, nie zalamuj tym co komentuje, nie poddawaj. badz pewny tego co robisz i mowisz ale zyczliwie i grzecznie.
mam wrazenie ze moj egzaminator myslal raczej jak mnie zestresowac dla sportu niz ze myslal tylko jak mnie oblac. wydaje mi sie ze jego bycie niemilym bylo jakby udawane, jakby chcial sprawdzic moja odpornosc na stres podczas prowadzenia auta a to tez przeciez wazne. jego <&%#$@> wygladalo powaznie :D , ale moze faktycznie takie maja prikazy?
pan egzaminator wcale niestary, elegancki i .. jakby zmierzly :lol: ale polecenia wydaje jasne i nie myli czlowieka, nie uwala za szczegoly i wydaje sie byc fair, tylko te jego komentarze... :roll: ale jego postawa mnie postawila do pionu i moze dlatego bylam taka skupiona. egzamin trwal ok 45 min.
acha- auto egzaminacyjne chodzilo po prostu swietnie. na kursie zdarzalo sie, ze mi czasem silnik gasl, a egzamin- bez problemow, wiec nie miejcie obaw!! kursowe auta sa bardzo zajechane a egzaminacyjnym sunie sie super!!
pamietajcie- walczyc do konca. wierzyc, ze sie zda. skupiac sie glownie na stop , na liniach ciaglych, na omijaniu z kierunkowskazami, na swiatlach i na pieszych, duzo patrzcie w lusterka, nawet jesli tego tyle nie potrzebujecie. :P

koniecznie wezcie sobie jazdy dodatkowe jesli nie znacie bytomia, nie oszczedzajcie na tym, bo warto!! najlepiej ostatnia w dniu egzaminu!! rozkrecicie sie. i to z instruktorem z bytomia, co zna knify egzaminatorow, bo tu jest pare pulapek o ktorych trzeba wiedziec!!

POWODZENIA
to sie da zrobic
!!!!! :D :D :D :D
uff
 
Posty: 6
Dołączył(a): czwartek 05 sierpnia 2010, 17:50

Postprzez cocoa » sobota 07 sierpnia 2010, 15:28

Póki co mam za sobą pierwszy egzamin - oblany.
Egzamin: 15 lipca br. Teoria zdana bezbłędnie (chociaż z lekkim stresem, pan prowadzący teorię bardzo nieuprzejmy...).
Następnie dwie i pół godziny czekania na egzamin praktyczny. Idąc na plac do samochodu już byłam wykończona... Niestety oblałam na łuku. Mimo tego, że na jazdach wychodził mi zawsze bezbłędnie (wrr). Zmęczenie i stres zrobiło swoje. Nie potrafiłam w ogóle wyczuć sprzęgła w aucie więc przy ruszaniu od razu mi zgasł. Następnie okazało się, że pachołki na łuku są nieco inne niż na placu na którym się uczyłam... więc jazda na wyczucie niestety mi się nie udała u puknęłam lekko pachołek.
Bardzo żałuję, że nie dałam rady zrobic tego łuku i pojezdzic dłużej... gdyż trafiłam na bardzo miłego egzaminatora i myślę, że dalej nie byłoby wiele problemów.
Następny egzamin (dopiero!) 30 września.
cocoa
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 07 sierpnia 2010, 15:10
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Zdany za 3 razem ;)

Postprzez 1987 » środa 11 sierpnia 2010, 16:21

Witam.
Dużo czytałam na tym forum przed swoimi egzaminami, dlatego dodam cos od siebie. Wlasnie zdalam za 3 razem i mialam nie male szczescie. Ale po kolei:
I termin 31.05.2010 no i niestety oblalam na pierwszych swiatlach zaraz po wyjezdzie z osrodka. wspomnienia bardzo zle - egzaminator niemily, wrecz chamski i wedlug mnie czerpiacy przyjemnosc w stresowaniu innych. po rozmowie z kilkoma innymi osobami wiem, ze nie tylko wobec mnie zachowywal sie w ten sposob - taki typ czlowieka. Ja jestem raczej podatna na stres - stad latwo oblalam.
II termin 03.08.2010 - oblalam tylko i wylacznie ze swojej winy na parkowaniu rownoleglym ( zatoczka). musze dodac, ze parkowalam w malo przyjaznym miejscu, bo na ul. loketka - droga na stolazowice, sa tam obustronne parkinki rownolegle z wyznaczonymi liniami - oczywiscie latwiej parkuje sie w miejscach gdzie nie ma lin, dlatego wlasnie na ul. lokietka bardzo czetso zabieraja zdajacych. mnie sie nie udalo przy pierwszej probie kola zatrzymaly sie na tych nieszczesnych liniach, a przy drugiej nawet po korekcie bylo zle. nie usprawiedliwiam sie bo to moja wina, ale strasznie tam ciasno. niestety wynik negatywny - ale w pelni zasluzony. egzaminator bardzo przyjamny - rozladowal napiecie juz na samym poczatku rozmowa. mily, kompetentny i sympatyczny. tlumaczyl co zle zrobilam, dal rady i kazal cwiczyc. oblalam, ale zdawanie z tym panem to naprawde przyjemnosc.
III termin 23.09.2010, ale udalo sie przeniesc na 11.08.2010 - dlatego polecam dzwonic do wordu, albo osobiscie interesowac sie wolnymi terminami, znam osoby w tym ja ktorym sie udalo przyspieszyc, polecam osobiscie z kartka o wyznaczonym terminie. ja dostalam 10.08 termin na nastepny dzien. ale mialo byc o egzaminie. Pan egzaminator bardzo ale to bardzo sympatyczny. usmiechiety i wyluzowany. moja trasa, dokladnie nie pamietam, ale po wyjezdzie z osrodka w prawo i zawracania na rondzie, pozniej kolo osrodka i na real gdzie parkowanie prostopadle (kamien z serca), nie bylo idealne, ale egzaminator nie mial zadnego "ale" nie zyczyl sobie otwierania drzwi, choc zdaje sobie sprawe ze z innym panem, moze musialabym poprawiac. pozniej na bytom - centrum - troche sie balam, bo jezdzilam w godzinach szczytu. dokladnej tracy w centrum nie przytocze, bo zwyczajnie nie znam ulic, ale przejezdzalam przez wieksze i mnie skrzyzowania z sygnalizacja i bez, mniejsze i wieksze uliczki. zapomnialam dodac, ze zawracanie z uzyciem infrastruktury mialam wczesniej w okolicach ronda. jezdzac po centrum troche nastalam sie w korkach i tu uczulam - kierowcy w ogole nie zwazaja na eLKI z egzaminu - bardzo zle mi sie jezdzilo po centrum, bo wymuszaja, zajezdzaja nie sygnalizuja manewrow, nawet trabia. poteguja stres. ucieszylam sie jak wracalismy na strzelcow i w strone reala, choc nie wiedzialam do konca na czym stoje - egz nic nie zapisywal, ale wiekszych bledow nie robilam. jak zapomnialam wlaczyc - wylaczyc kierunkowskaz to dawal lekko do zrozumienia ze cos jest nie tak... to naprawde mile. po powrocie w okolice reala czulam juz lekka ulge, ale obawy caly czas byly no i jak sie okazalo sluszne, bo przejechalismy obok wordu i dalej prosto znow na radzionkow, a tam gdzies po drodze - wjazd na parking jakiejs firmy i wyjazd - zawracanie, a tam jednokierunkowa na parkingu - znak malo widoczny, ale dzieki bogu zauwazylam i tutaj wielkie dzieki dla egz bo prawie zawalilam cala sprawe, przy wyjezdzaniu i skrecaniu w lewo ustawilam sie bardzo blisko lewej krawedzi zeby nie bylo, ze nie wiem ze wyjezdzam z jednokierunkowej, ale ustawilam sie tak, ze przy wyjezdzie przejechalabym przez podwojna ciagla... zacmienie - zabardzo chcialam zciac, ale egzaminator powiedzial prosze pamietac ze jedziemy w lewo wiec zastanowilam sie czy wszystko ok i dostrzeglam to co chcialam popelnic, zapytalam czy moge wycofac i poprawic... powiedzial, oczywiscie i tak juz prosto do wordu, choc do konca nie bylam pewna czy i tak nie przejechalam przez ta podwojna ciagla. parkowanie pod osrodkiem - na szczescie duzo miejsca i luzik. pan egz dopiero teraz wypelnial karte i bylam w szoku jak wszedzie wpisywal P, ale przy koncu dal jedno N za przekroczenie predkosci - tak zdarzylo mi sie jechac 60 na strzelcow, zasygnalizowal, ze musze pilnowac predkosci, wiec pozniej uwazalam. koncowa ocena POZYTYWNA. szczescie niesamowite.
serdecznie zycze takich egzaminatorow. stres nie znika calkowicie, ale jest lzejszy i to o wiele jak czlowiek czuje ze po prawej ma tez czlowieka. pozdrawiam
1987
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 31 maja 2010, 12:53

Postprzez svenson » piątek 13 sierpnia 2010, 10:24

btw. sory za składnię posta, ale zmęczony jestem ..

---------------------------------------------------


No a ja miałem moi drodzy egzamin 6go lipca, tego roku rzecz jasna. Na salę, w której odbywał się egzamin teoretyczny wpuścili nas 5 minut później, bo o 14:05, wszystko się miało zacząć o 14:00, ale Pan który egzaminował Nas był gburowaty i gdy wszyscy wstali, zamknął nam drzwi przed nosem i coś robił 5 minut. Potem zaczął mówić, że jeśli komuś telefon zadzwoni od razu wypad, itd., ogólnie potęgował stres.
Zdałem z 1 błędem pierwszy wychodząc z sali. Odziwo na 10cio osobową grupę większość oblała teorię. Zszedłem do 'poczekalni' na 5 minut i bardzo szybko zostałem wywołany przez pana egzaminatora. Był to pan Grzegorz K. Młody, dość miły, przyjazny. Zostało mi wylosowane sprawdzenie świateł mijania i oleju silnikowego. Pan bardzo się spieszył, kazał mi na uruchomionym silniku pokazywać wszystko. Nawet wcześniej, gdy ustawiałem sobie lusterka powiedział, że były ustawione odpowiednio i jak ich nie poprawie jak były - oblałem. No ale udało mi się. Sprawdzenie płynów i świateł - okej, łuk też. Teraz tylko zostało mi wzniesienie. Trochę narozrabiałem, bo nie spuściłem do końca ręcznego i miałem błąd, ale za drugim razem było ok. Stres wziął górę i chciałem ruszać z wstecznego, ale Pan egzaminator mnie poprawił. Widać było, że był bardzo zdenerwowany i chciał to szybko zakończyć.
Jazda po mieście - niestety w deszczu, ale nie przeszkadzało mi to, bo ponad połowę jazd miałem w ulewach. Jeździliśmy po jednokierunkowych, sprytnie mnie Pan wziął w kilka uliczek, gdzie były zakazy i nic nie mówił, ale poradziłem sobie. Potem skrzyżowanie, parkowanie prostopadłe, wykorzystanie infrastruktury, włączanie się do ruchu, omijanie jakieś tam, zachowanie w odniesieniu do znaków drogowych pionowych, dynamika jazdy itd. Egzamin trwał już 25 minut i pojechałem na przejazd kolejowy. Zatrzymałem się na równi ze znakiem św. Andrzeja i egzaminator już coś sapał. Potem jak przejachałem 2gi raz to kazał mi zjechać na pobocze. Powiedział, że miałem ograniczoną widoczność i do widzenia. Jakbym podjechał ~0,5m dalej to bym zaliczył. Kolejny egzamin pod koniec sierpnia.
svenson
 
Posty: 10
Dołączył(a): niedziela 04 lipca 2010, 12:56
Lokalizacja: Zabrze

Postprzez myszka880 » poniedziałek 16 sierpnia 2010, 13:14

dmcrapish napisał(a):3. p. Dominik W. - Młody egzaminator. Spokojny, miły i dowcipny. Niespełniony psycholog. Oblewa jednak, kiedy widzi, że zdający się stresuje.


Po części sie z Tobą zgodzę.
Spokojny to on jest ale do pewnego momentu.
Podczas egzaminu pomyliły mi się jego polecenia, co każdemu moze sie zdarzyć. Wydarł sie na mnie jak mało kto. Takiego krzyku to ja jeszcze nie słyszałam. Totalna masakra.
niespełniony psycholog, hmm to by tłumaczyło niektóre jego zachowania. Piszesz, że oblewa jak widzi, że ktos sie stresuje. Ja stresu w ogóle nie miałam. Może to widział i poprzez ten krzyk chciał go u mnie wywołać ale mu sie to niestety nie udało.
Z jego komentarza po egzaminie wynikało ze chciał mnie oblac ale zbytnio nie mial za co. Sam przyznał, że nie złamałam żadnego przepisu. Biedactwo, nie miało za co oblac...

Piszesz tez ze był dowcipny. Taa ale chyba na odwrót. Nikt chyba nie jest w 7 niebie, kiedy omawia światła a egzaminator odwraca sie plecami i dyskutuje z innym kolega egzaminatorem, co mialo miejsce w moim przypadku.

Tak wiec ja mojego egzaminu nie wspominam zbyt milo ale przynajmniej byl zakonczony sukcesem. było to moje 2 i ostatnie podejcie :) Egzamin trwał 35 minut.

Zaś moj pierwszy egzamin przeprowadzal pan Michał R. Z pozoru mily ale na koniec wyszlo na to, ze on bardzo chcial zebym zdala tylko ja nie chcialam :shock: Do wyniku pozytywnego zabrakło tylko zaparkowania czyli ok. 5 minut :cry:

I na koniec kilka słow o terminach.
Pierwszy egzamin mialam 24 czerwca. czekalam miesiac.
drugi egzamin 27 sierpnia. ponad 2 miesiace czekania. jednak tj. jednej z moich poprzedniczek udalo mi sie go przesunac na 12 sierpnia.
Takze jezeli chcecie zdawac w Katwickim WORDZIE albo w ktoryms z oddzialo to radze sie uzbroic w cierpliwosc :D
myszka880
 
Posty: 14
Dołączył(a): poniedziałek 28 czerwca 2010, 18:15

Re: WORD Bytom - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Marffi » poniedziałek 20 września 2010, 14:38

Właśnie jestem po egzaminie na kat. B. Ponieważ pomogły mi Wasze posty odnośnie tras egzaminacyjnych postanowiłem również podzielić się z innymi wrażeniami.
Więc tak: Dnia 17.09.2010 przyszedłem ustalić termin egzaminu łączonego - i tutaj szok - proponowany termin 20.09.2010 godzina 10:30 :shock: jako, że wyjeździłem wszystkie jazdy i byłem na świeżo to bardzo się ucieszyłem :)
Postanowiłem w dniu egzaminu wziąć jeszcze 2h od 8 do 10. Powiem szczerze, takie rozwiązanie ma swoje plusy i minusy :) na pewno plus, że czujemy się pewniej na egzaminie, ale z drugiej strony minus, że sprzęgło inaczej"zaczyna brać".. ale o tym później :)
W dniu egzaminu:
Nerwowa atmosfera, ale w końcu zjawia się egzaminator na teorii, zajęcie stanowisk, sprawdzenie dowodów i lecimy z testem, wszystko bez problemów, potem oczekiwanie na praktykę. Przede mną było mniej więcej 7-9 osób, z czego większość wracała z negatywnym wynikiem, a wolne terminy kolejnych podejść oscylowały w okolicach połowy listopada;/ więc stres narastał... tym bardziej jak widziałem 2-3 egzaminatorów w podeszłym wieku, mruczących coś pod nosem (wyglądali jak tajni funkcjonariusze SB :P ) ale na szczęście trafił mi się bardzo fajny egzaminator :) Pan Michał. R - wiek około 30l. krótkie czarne włosy. Wsiedliśmy do auta na parkingu, przedstawienie się, opisanie jakie manewry należy wykonać itd. Egzaminator podjechał na placyk - wylosowano mi sygnał dźwiękowy i światło przeciwmgłowe tylne - zaliczone, potem przygotowanie do jazdy - też ok. Pan Michał wsiadł do auta i ustawił je w kopercie między pachołkami - teraz nastała moja kolej na łuk. I tutaj trochę poniosły mnie nerwy (w aucie, w którym uczyłem się jeździć sprzęgło brało gdzieś w połowie a tutaj praktycznie przy samej podłodze i pierwsza próba skończyła się zgaśnięciem ;/ ) Egzaminator podszedł do szyby - powiedział, że popełniłem pierwszy błąd ale że mam się nie przejmować bo pozostała mi jeszcze jedna próba. Zebrałem się w sobie - tym razem zacząłem od wciśnięcia pedału gazu i ustawienia obrotów na jakieś 2,5k. dopiero potem puszczałem sprzęgło i powiodło się :) jako, że nigdy nie miałem problemów z łukiem to i tym razem przejechałem go poprawnie:)
Potem dojechanie do "wzniesienia" - tutaj nie zapomnijcie o kierunkowskazie przy opuszczania łuku :) - wiadomo "górka" jest tak mała, że chyba nie idzie się z niej stoczyć więc zaliczone i egzaminator siada obok. Wyjazd z ośrodka - o dziwo na wprost (zdjęto tą taśmę która wcześniej jak tam byłem wisiała, wtedy trzeba było objechać parking w prawo a potem w lewo) tutaj musiałem pościć 2 auta egzaminacyjne które nadjechały w prawej strony i wyjazd:
Trasa egzaminu:
Wyjazd w lewo - następnie na światłach w prawo - tutaj uważajcie bo bardzo szybko zaczyna się linia ciągła. Następnie na Strzelców Byt. zawracanie przy wiadukcie (obok kopalni). Powrót na drogę obok ośrodka (na światłach w lewo) i za stacją benzynową mówi żebym zjechał na prawą stronę i zatrzymał się tam tak, jakbym chciał wysadzić pasażera.. (myślę sobie ku** super... coś zrobiłem źle i mam po egz.. ) ale nie kazał się przesiadać, tylko powiedział Ok i teraz proszę jechać dalej - włączyć się do ruchu, nie mam zielonego pojęcia o co chodziło :P dojechaliśmy do końca drogi - następnie w prawo i do ronda na Rojcy - tutaj skręt w lewo i w kierunku Centrum Radzionkowa. W tym miejscu miałem przygodę z rowerzystką która wyjechała 4 m przed moją maską na drogę z chodnika jakby nigdy nic... zwolniłem i trochę za nią jechałem bo zbliżał się zakręt i nie było za dobrej widoczności, poza tym podwójna ciągła i dosyć niepewne ruchy tej starczej rowerzystki... ale Egzaminator mówi " w czym problem, czyżby za mało miejsca?" Nie odezwałem się.. tylko za chwilę postanowiłem ją wyprzedzić i udało się bez najechania na linię :) Potem na światłach pod mostem w prawo w Męczenników Oświęcimia i za urzędem Miasta skręt w lewo - pamiętajcie że w Radzionkowie te drogi są jednokierunkowe, więc skręt w lewo wykonujemy przy lewej krawędzi :) potem znowu w lewo - nakaz, więc egzaminator nic nie mówił. i Ulicą Szymały na wprost - przy targu wjeżdżamy w strefę ograniczenia d 40km/h która kończy się dopiero przed skrzyżowaniem przed stacją BP. Na tym skrzyżowaniu z łamanym pierwszeństwem jazda na wprost i parkowanie prostopadłe po lewej stronie, zaliczone :) Wyjazd i dalsza jazda w tym samym kierunku aż do skrzyżowania z ulicą Długą - skręt w lewo. Następnie przez światła prosto i za wąskotorówką w prawo (przed przejazdem jest znak Stop) tutaj zawracanie z użyciem biegu wstecznego - tam uważajcie bo te boczne uliczki są praktycznie pod kątem 90stopni i nie ma żadnego półkola przy ich krawędziach... Osobiście nie byłem zadowolony z tego jak to zrobiłem, bo musiałem sobie poprawić ale egzaminator siedział cicho, nic nie mówił nic nie pisał, czyli zaliczył :) potem powrót na skrzyżowanie ze Strzelców Byt. i jazda na wprost aż do świateł przed Wordem - potem zjazd do Word i parkowanie prostopadłe.
Czas jazdy 30minut - wynik Pozytywny - zaliczone na pierwszym razem :D
Pan Michał w sumie nie powiedział na koniec zbyt dużo, tylko tyle, że o błędach już mi powiedział wcześniej i, że życzy szerokiej drogi :)

Powiem Wam, że stresu nie idzie uniknąć ale warto podejść do tego jakoś po ludzku - na tym się świat nie skończy :)
Czy warto brać jazdy w dniu egzaminu - to zależy od Was :) ja tego nie żałuję , ale uważajcie bo ciężko wyczuć sprzęgło będąc pierwszy raz w innym samochodzie. I warto być kulturalnym wobec Egzaminatora - to też człowiek, a gdy my będziemy się zachowywać nieprzyzwoicie to pewnie odwdzięczy się tym samym.

Życzę wam żebyście trafili również na takiego spoko Egzaminatora jak Pan Michał R. i szerokiej drogi :)
No i oczywiście również Instruktora z powołania - ja miałem bardzo fajnego, z którym większość czasu jeździłem w centrum Bytomia na trasach egzaminów, spokojny, bardzo dużo potrafi, często wykonuje się z nim parkowania i zawracania i bardzo konkurencyjna cena - http://oskwaldi.pl/ jakby ktoś chciał skorzystać to polecam.
Pozdrawiam i Powodzenia w drodze do zdobycia Prawa Jazdy
Marffi
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 20 września 2010, 14:00

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości