przez Liliana » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 13:43
przez Ekhangel » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 13:43
przez cman » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 13:54
Ekhangel napisał(a):Są słabe, ale mając na myśli prędkości krytycznie niskie. Przy 45km/h to już pojedziesz na każdym biegu, z wyjątkiem 1.
przez Ekhangel » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 14:03
przez Liliana » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 14:24
Tak piszesz jakby to ode mnie zależało.Ekhangel napisał(a):Jak można sporadycznie korzystać z trójki? Wyjaśni mi to ktoś? Jeździłaś Bugatti?
przez Ekhangel » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 14:26
przez piotrekbdg » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 14:41
Tak piszesz jakby to ode mnie zależało.
przez szerszon » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 14:46
W tym przypadku protestuję okresleniu instruktorzy. :twisted:Ekhangel napisał(a):...w 4 czy 8 sekund. A instruktorzy zwykle preferują drugi wariant.
przez Ekhangel » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 15:00
przez Liliana » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 15:15
piotrekbdg napisał(a):
A kto wykupił godziny dodatkowe u instruktorki która sama chyba kończyłą kurs zaocznie i to w dodatku po chińsku? Jak na egzaminie będziesz cisnąć 50 km/h na dwójce to Cię egzaminator na najbliższym postoju z elki wyrzuci.
przez szerszon » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 15:19
Jak będę chciał uprawiac ecodriving to sobie kupie rower. :D Tutaj chodzi o odróznienie normalnej dynamicznej jazdy od wleczenia się.Ekhangel napisał(a):... Ale ecodriving to już nie będzie. Spokojna, L-kowa jazda też nie. Nawet, jeśli wrzucisz 3. Wrzucając czwórkę przy 50km/h można łatwo tę prędkość utrzymać, leciutko dociskając gaz. Praktycznie auto samo się wtedy buja. Mówię oczywiście cały czas o "reno", jak to niektórzy mówią.
przez Ekhangel » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 15:22
przez piotrekbdg » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 15:29
A powiedz mi, po czym mam rozpoznać instruktora dobrego od złego?
W trakcie tych 30-tu godzin miałam dni, kiedy jechałam super.
Zwyczajnie nie wiem. Jeśli nie zdam, poszukam innego instruktora.
przez Liliana » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 16:34
piotrekbdg napisał(a):A powiedz mi, po czym mam rozpoznać instruktora dobrego od złego?
No po 30 godzinach już ma się jakieś choćby małe rozeznanie. Twój mąż ma prawo jazdy. Na pewno jeździłaś z nim samochodem. Ilu biegów w aucie używa? 1-2? Czy korzysta z szerszego wachlarza?W trakcie tych 30-tu godzin miałam dni, kiedy jechałam super.
No jeśli lewarek przestawiałaś tylko w dwóch pozycjach to ciężko popełnić jakichś większy błąd.Zwyczajnie nie wiem. Jeśli nie zdam, poszukam innego instruktora.
Z tego co piszesz to twoja dotychczasowa jazda z normalną nie miała nic wspólnego, więc pewnie to bęzie nieuniknione. TYlko trzeba było interweniować wcześniej.
Zdaję sobie sprawę, że jak się zaczyna od zera to ciężko się rozeznać co jest dobre, a co nie. Dlatego trzeba prowadzić roatcję szkolących, nawet jak wszystko idzie gładko to chociaż żeby ktoś inny, może bardziej obiektywny rzucił okiem na nasze umiejętności. Poza tym na pewno skończyłaś już kurs teoretyczny. Musiałaś też jeździć samochodem jako pasażerka chociażby. Nie rzuciło Ci się w oczy że twój kurs nie jest do końca normalny? Nie czułaś szarpania po wejściu na obroty, zdjęciu nogiz gazu i ponownej próbie jego dodania bez zmiany biegu na wyższy? Co twoja instruktorka mówiła o obrotach w ogóle? Mówiła do jakiego pułapu należy dociągnąć wskazówkę na poszczególnych biegach by rozpędzać się w sposób spokojny i w miarę płynny?
przez piotrekbdg » poniedziałek 09 sierpnia 2010, 16:45
Owszem, jeździłam z Mężem, ale zawsze na głowie miałam całą "ferajnę" - dzieci. Nigdy nie patrzyłam Mu na ręce. Raczej myślałam o tym, jak uciszyć tych z tyłu. Aby Mąż miał swobodę prowadzenia samochodu.
Tak, szarpanie i wejściu na obroty czułam. Ale instruktorka zawsze mówiła, że to ja coś źle puszczam, za wolno, za gwałtownie...Może to jest racja? Nie, nic nie mówiła o pułapach i biegach. To ja dopytywałam Męża, kiedy jaki bieg wrzucać.