Witam serdecznie!
Z góry przepraszam, jesli był już taki temat..
Wczoraj wieczorem jechałem z kolegą na skuterku do sklepu.
Nieoczekiwanie wpadliśmy w kontrolę drogową.
Kolega kierowca zsiadł ze skutera, coś pościemniał, że szuka dokumentów (ja w tym czasie z niebieskim udaliśmy się w stronę radiowozu), a koleś... dał nogę.
Mundurowy słabo biega i go nie dogonił.
Ubrany byłem w jego kurtke, a tam znalazłem papiery od motoru.
Kazali mi dzwonić za nim, ale miał tela wyłączonego.
Zasadnicze pytanie: dlaczego uciekł?
Bo ma zakaz prowadzenia pojazdów silnikowych (za miesiac maja mu prawko oddac), oraz napewno był pod wpływem..
Co ciekawe, pozwolili mi zabrac ten skuter (w sensie pchałem go do domu) i nawet dowód oddali.
Powiedzieli, że jada do wypadku, a guzik prawda, bo pojechali go szukać w pobliżu jego miejsca zamieszkania.
Jaki bedzie możliwy scenariusz zakończenia tej historii?
Jakiś sąd, kara? ile?