Czytam wiele komentarzy i aż oczy wywalam ze zdziwienia. Zdawalność w tym WORD jest 30%, a z wpisów wynika, że niemalże co jeden zdaje za pierwszym razem. Ten co zdał chce się pochwalić, a nie ostrzec. Często chwali się, że mu egzaminator odpuścił jakiś tam błąd. A nawet jest i taki koment, że najlepiej zdawać łuk, gdy deszcz leje. O co tu chodzi? Faktem jest, że najczęściej ten pierwszy raz jest najlepszy - jak ma się szczęście, natrafi na zimny, deszczowy dzień, znudzenie egzaminatora lub jego szczególnie dobry humor. Gorzej jest tym, co za pierwszym razem mieli pecha.
Egzaminatorzy działają na nas jak psycholodzy wykorzystujący swoją wiedzę do realizacji celu którym jest kasa - dbają, by zdawalność była na równym poziomie 30%! Wykorzystują wiele rzeczy, by nas zdeprymować, dać trudne zadanie (z jakim nie jeden kierowca ze stażem wieloletnim sobie nie radzi), wpuszczają nas w swoje pułapki. A przy tym są mili, potrafią pogadać, wypytać co nam się nie spodobało po niezdanym egzaminie. Podczas egzaminu jednak wbrew rozporządzeniu (które opisuje jak ma wyglądać egzamin) stosują bardzo wyśrubowane wymagania. Jak dla kierowcy po kilku latach jazdy, a nie po 30h nauki. Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie szkolenia, egzaminowania i uzyskiwania uprawnień przez kierujących pojazdami... mówi się jedynie o "sprawdzeniu umiejętności bezpiecznego panowania nad pojazdem, które wykonywane jest na placu manewrowym w sposób pozwalający stwierdzić, że zachowanie osoby egzaminowanej nie stworzy zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego..." Na czym to ma polegać? Cytat dotyczący placu manewrowego!!!:
"Zachowaniem osoby egzaminowanej świadczącym o możliwości stworzenia zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego jest:
1) bezpośrednie stworzenie zagrożenia dla zdrowia lub życia osób;
2) przejechanie kołem przez linie wyznaczające zewnętrzne krawędzie stanowisk;
3) najechanie na pachołki lub tyczki.
Dalej w rozporządzeniu jest tabela i informacja o tym, że tzw. łuk ma odbyć się "płynnie". Nie ma tam definicji "płynności jazdy".
Tymczasem czego wymagają egzaminatorzy? Toczący się pojazd z lekkim przyhamowaniem to "brak płynności jazdy", a może zagrożenie dla życia egzaminatora? Wjechanie kołem na linię 2cm, to "przejechanie kołem przez linie wyznaczające zewnętrzne krawędzie stanowisk". A egzaminowani boją się reklamować jazdę, bo egzaminatorzy będą się mścić!!! Z pokorą przyjmują błędy własne jako niedopuszczalne. Dają sobie wmówić, że zrobili niedopuszczalny błąd. Wniosek: reklamować poprzednią oblaną jazdę, gdy zda się egzamin za następnym razem. Reklamować do Urzędu Marszałkowskiego Wydział Infrastruktury poprzez sekretariat WORD (pamiętać o napisaniu odwołania w 2 egzemplarzach i skserowaniu protokołu z niezdanego egzaminu).
Przyszedł czas, by szef WORD zaczął zwalniać tych egzaminatorów, którzy szczycą się najniższą zdawalnością. Cel: zdawalność 70%.