Słychac przez megafon:
Osoby zdające egzamin praktyczny na prawo jazdy na godzinę 13:20 proszone są o wejście na salę nr1.
Wchodzę. Wszedłem pierwszy bo delikwentów było tylko dwóch (koleś i ja), a że tamten typ siedział na drugim końcu poczekalni to zajęło mu trochę dłużej dotarcie do tej sali niż mi, więc wszedłem pierwszy. Na sali ciemno jak w d**ie, wię orientując się szybko zapalam światło (jarzyniówki). Jarzyniówki się nie zdążyły jeszcze dobrze rozgrzać i zapalić, a już zgasły, bo gość, który wszedł za mną światło zgasił. Początkowo pomyślałem sobie, że gość też postanowił zapalić światło w obawie, że pozabijamy się o te stoły, które de facto ułożone były bez ładu i składu. Bo w salce nic nie byłko widać. Zorientowałem się, że światło wyłączył egzaminator, a nie ten drugi łepek.
Pokazałem gestem temu drugiemu chłopakowi, żeby włączył światło. Koleś światło spowrotem włącza i nagle słychać:
- wyłączyć to światło - kazałem zapalić?!!
A ja na to mówię:
Pan egzaminator niechcąco światło wyłączył, bo ja wchodząc pierwszy do sali światło już włączyłem.
Egzaminator:
- a co pan tu rządzi, czy ja tu rządzę.
Ja:
-przepraszam, ale pan niechcąco światło wyłączył, bo długo startery w świetlówkach się uruchamiały i te neonówki jeszcze nie zdążyły się zapalić.
Egzaminator:
Ja wiem co zrobiłem. Nie pan tu rządzi.
Ja:
(zgłupiałem - przynajmniej zrobiłem taką minę) a koleś obok zbladł ze strachu.
- przepraszam ale ja nie mam zamiaru zabić się o te krzesła i oczu też mi szkoda.
Egzaminator:
- rozpoczynamy omawianie zadań na placu manewrowym. (Przedstawił się po ciemku, powiedział co i jak po ciemku), (po czym podszedł do tablicy i zapalił ponownie światło omawiając przy tablicy następujące zadania)
Po tym wiedziałem, że mnie obleje i faktycznie wpierdzielił mnie w maliny, a ja jak ten głupek wjechałem w drogę gdzie był wcześniej znak "zakaz wjazd powyżej pewnej masy".
Chętni bym napisał nazwisko tego palanta, ale nie warto, tym bardziej, że mogę znowu na niego trafić. Najbardziej wkurzył mnie fakt, że oblałem - bo to była moja wina, ale denerwuje mnie to, że tacy goście powinni przechodzić testy psychologiczne, a durnowate zachowanbia nie powinny być tolerowane. Gdyby mi nie zależało to bym go gdzieś podkablował, a na następny egzamin ustawiam przed szybą własną kamerę.
Dobra!!!, a teraz to co miałem na prawku wcześniej:
wylosowałem zadania, egzaminator zatem poprosił mnie o sprawdzenie czy płyn chłodniczy jest do fula, to sprawdziłem. OK. Przystępuję do wykonania "rękawa". Zapomniałem zapalić światła. Próba nieudana. Proszę przystąpić do drugiej próby "rękawa"(pasa ruchu). Zapaliłem światła, chcę rozpocząć jazdę (już jestem mokry, bo została mi jedna próba), a egzaminator na to:
- hola hola, proszę sprawdzić czy płyn chłodniczy jest do fula.
Mój komentaż: (głupia mina)

Pozdrawiam. Jestem za tym , żeby takich idiotów zaznaczać!!!