egzaminator nie ma obowiazku informowania jakiego rodzaju jest to blad, wrecz przeciwnie nie moze o tym wspominac, unikac zachowania ktore mogloby zostac odebrane jako podpowiadanie.
Czyba oto chodzilo koledze. W pierwszym momencie zupelnie nie pomyslalem ze kolega poprostu nie wiedzial jak wykonac to zadanie.....
No nie, co to za egzaminator wredny, tylko wylać go z pracy na zbity pysk. Jak on mógł tak bezczelnie nie powiedzieć, że ruszanie pod górkę z użyciem hamulca ręcznego wymaga zaciągnięcia tegoż ręcznego. I jeszcze cham jeden nie pomógł i nie przyhamował pedałem przy staczaniu... no co za upierdliwy osobnik.
Zmień instruktora jeśli przez 30h nie nauczył Cię, że na górce rusza się z ręcznego. A najpierw zmień dilera, bo chyba nie ogarniasz, że wpis na karcie jest zgodny ze stanem faktycznym, o czym z resztą sam powiedziałeś.
Uczył mnie instruktor jak ruszać z ręcznego. Jednak nie wiedziałem, że tylko taka forma jest dozwolona.
Natomiast zadanie to nazywa się "Ruszanie do przodu z miejsca na wzniesieniu", o ręcznym nic nie było mowy. Dopiero jak się bardziej zagłębiłem w przepisy, zobaczyłem, że jednak chodzi o użycie ręcznego.
Co do wpisu na karcie, to kolejny raz powtarzam: mi powiedział, że nie zaliczyłem pierwszej próby, bo się stoczył samochód, a za drugim razem, że nie użyłem ręcznego. Z tego wynika, że sposób wykonania zadania nie był zły. Natomiast na karcie napisał inaczej niż mi powiedział, mianowicie to, co mówiłem wcześniej.
Uszczegółowienie błędu moze być uznane za podpowiedż.
No i mam chyba prawo wiedzieć w czym popełniłem błąd, dlaczego nie zaliczyłem. Egzaminator powinien uzasadnić swoją decyzję, a nie "podpowiadać". Bo jeśli nic nie mówi, to znaczy, że jest ok, nie ma żadnych błędów. Logiczne chyba?
Chyba też niepotrzebnie zadałem to pytanie tutaj, domyślałem się, że nic nie wskóram i będę musiał normalnie kolejny raz zdawać. Miałem po prostu pecha znowu i tyle...