Wczoraj w Opolu doszło do tragicznego wypadku. 18-latek, tuż po zdanym egzaminie na prawo jazdy, ale jeszcze przed odebraniem dokumentu z WK wymusił pierwszeństwo, w centrum miasta, uderzył w auto, a siła odrzutu była tak duża, że potrącona młoda kobieta idąca chodnikiem doznała ciężkich obrażeń - złamanie kręgosłupa itd, że zmarła po dwóch godzinach.
Powstaje pytanie, jak cudem ten chłopak zdał egzamin? Co z waszym wygórowanym poczuciem misji wielcy egzaminatorzy? On wykazał się kompletną nieznajomością przepisów. Wyjechał z drogi podporządkowanej, w ścisłym centrum, gdzie więcej jak 30 jechać nie można, gdzie jest mnóstwo pieszych, dzieci, zatem z jaką on prędkością musiał jechać, skoro zginęła młoda 27-letnia kobieta i jak można tak nie zwracać uwagi na znaki? To się nie mieści w głowie.