przez aissak » sobota 03 maja 2014, 23:08
Miałam kilku instruktorów.Pierwszego z którym zaczynałam kilka lat temu nie lubiłam Facet nie miał cierpliwości, szybko się denerwował, wrzeszczał.Najbardziej jednak denerwowało mnie w nim to,że krytykował mnie przy innych kursantach i gadał mi na raz na "ty", a raz na "Pani" zależało od sytuacji.Jak robiłam coś dobrze to mówił " To się pani udało",dobrze pani wykonała ten manewr, płynnie pani ruszyła itd, ale jak było źle i przechodził do ganienie i epitetów to nie byłam już "Panią", wtedy było "jesteś do niczego"" Który raz do ch... Ci to auto gaśnie, "Ty tego nigdy nie zrobisz" "A Ty sobie spokojnie patrz jak Pani parkuje, skoro tego nie umiesz."(do jakiejś młodej dziewczyny ode mnie z kursu.)Najgorsze jednak było to,że łapał mnie za udo jak chciał żebym szybciej jechała.W końcu mu powiedziałam ze sobie nie życzę.
Najfajniejszego instruktora miałam niedawno i to z Nim dotarłam do szczęśliwego końca - zdałam.Facet był wymagający.Był perfekcjonistą wszystko musiało być dobrze i dokładnie wykonane, ale był bardzo cierpliwy i miły.Był nie tylko dobrym instruktorem ale też super człowiekiem.Lubiłam z Nim jeździć chociaż często słyszałam od niego np na placu "Dobrze było, ale mogło być lepiej, trochę krzywo , ale się mieścisz", w porównaniu z innymi instruktorami z tej szkoły( jeździłam parę razy z innymi z tej szkoły) chwalił rzadko, ale jak już pochwalił to miałeś pewność,ze Ci się należało.Nie byłam łatwą kursantką( mam trudny charakter), czasami się kłóciliśmy.Pamiętam,że raz nawet go przypadkowo w nos uderzyłam(Chciał podać mi torebkę a ja jak "Zosia samosia" chciałam ją oczywiście sama wziąć). Wcześniej na jeździe było nerwowo, więc bałam się,że on sobie pomyśli,że to specjalnie, strasznie mi było głupio i chyba z 10 minut go za to przepraszałam.