Wielkie refleksje zwiazane z egzaminem - pytania?

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Myslovitz » piątek 27 stycznia 2006, 11:33

eScobar napisał(a): Juz nie chodzi o to zdawanie, bo do tego mozna sie jakos przyzwyczaic, ale najgorsze jest to czekanie. Ponad miesiac, a teraz sie dowiedzialem ze nawet 2 miesiace. Przeciez to jest chore. Najgorsze jest to oczekiwanie i ciagle mysli, ze juz moglbym sobie jezdzic. Mam metlik w glowie i nie wiem co ze soba zrobic, egzamin sie zbliza a ja mam taki krochmal w glowie, ze masakra. Musze sobie kupic jakies tabletki na uspokojenie na ten egzamin bo ja tam wykorkuje, a co najciekawsze jak wykupuje jazdy to jezdze bez problemu, wykupywalem juz w roznych szkolach jazdy i nikt nie mial zastrzezen(

Skąd ja to znam :(
Mam to samo niestety :oops:
eScobar, 7 lutego będę zdawała po raz 4. i za każdym razem, gdy sobie to uświadomię, zaczynam się wewnętrznie trząść :(
Po raz 1. będę zdawała na nowych zasadach, w przyszłym tygodniu biorę 4 godziny i 2 godzinki jeszcze w przeddzień egzaminu, czyli łącznie 6 godzin.
Nie jeździłam jeszcze na nowym łuku, nie parkowałam w mieście, no ale co mi pozostaje, jak nie próbować dalej???
Wydałam na wszystko, co związane z prawkiem, już taką masę pieniędzy, że szkoda gadać :(
Niestety taka już jestem, że nie wierzę w siebie, bardzo się stresuję podczas egzaminu, choć w trakcie jazd doszkalających wszystko idzie mi dobrze.

Pamiętaj, nie jesteś sam, jest wiele osób, podobnie jak Ty, przeżywających bardzo mocno ten egzamin.
Trzymaj się i nie daj się :D
6.03.2006 - zdane
21.03.2006 - odebrane
Avatar użytkownika
Myslovitz
 
Posty: 502
Dołączył(a): sobota 24 września 2005, 20:41
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez poweredjj » piątek 27 stycznia 2006, 11:48

Ja mam dokladnie to samo - stracilem wszelka nadzieje na powodzenie kolejnych egzaminow. Myslenie ze przede mna egzamin, powoduje nieprzyjemny skurcz w zoladku. Po nocach snia mi sie koszmary z tym zwiazane, na codzien nie moge normalnie funkcjonowac - zyje w stanie zdolowania, zawieszenia, depresji. Kurs byl dla mnie fajna przygoda, ale egzaminy zmienily to w koszmar, a ja po raz pierwszy w zyciu jestem autentycznie nieszczesliwy.
Egzamin na prawko jest potwornie stresujacy - a mysl o bezblednym przejechaniu 40 minut paralizuje i wyprowadza z rownowagi - moze jakis terminator dalby rade, ale zaden czlowiek.

Jedno co powiem - nie jestes sam, eScobar. Oprocz usmiechnietych i zadowolonych z siebie osob na tym forum (ktore powiedza ze zdanie prawka mozna zrobic na luzie i przeciez jest tak latwo) - jest kilka osob, ktore Ciebie rozumieja. Osob, ktore maja dokladnie takie same problemy.

Cwicz, podchodz, nie odpuszczaj sobie. Bedziesz zalowal, jesli odpuscisz sobie i pozwolisz zeby Twoje marzenie Ci ulecialo. Jeszcze bardziej bedziesz zalowal, jesli zechcesz miec prawko "za wszelka cene" i kupisz. Prawko to przede wszystkim "magiel" dla psychiki, test wytrzymalosci, test cierpliwosci. Wbrew pozorom umiejetnosc prowadzenia auta na tym egzaminie nie jest AZ TAK wazna, jak panowanie nad soba i niesamowita dawka farta.

Zycze Ci powodzenia - bo Ty w przeciwienstwie do mnie w ktoryms momencie zdasz. Ja w to wierze.
11.03.2006 - moj szczesliwy dzien, 6 podejscie

:: forumowy specjalista ds. przypadkow beznadziejnych ::
Avatar użytkownika
poweredjj
 
Posty: 186
Dołączył(a): piątek 25 listopada 2005, 12:46
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez Grauko » piątek 27 stycznia 2006, 12:52

Nie martwcie sie i próbójcie dalej. Satysfakcja po zdaniu egzaminu z wynikiem pozytywnym jest bardzo wielka -> więc, nie poddawającie się :D
Grauko
 
Posty: 85
Dołączył(a): piątek 30 grudnia 2005, 17:15
Lokalizacja: Polska

Postprzez Cheed » piątek 27 stycznia 2006, 13:22

Ja swojej tragicznej historii nie będę opisywał(mimo że wiem, że potrafię jeździć nie gorzej od wielu osób, którym się udało), żeby nie zniechęcać tych jeszcze walczących, ale podobnie jak powerdjj i Myslovitz już w siebie nie wierzę, poddałem się...
Avatar użytkownika
Cheed
 
Posty: 33
Dołączył(a): wtorek 10 stycznia 2006, 19:45
Lokalizacja: Świdnik

Postprzez Myslovitz » piątek 27 stycznia 2006, 13:23

Grauko napisał(a):Satysfakcja po zdaniu egzaminu z wynikiem pozytywnym jest bardzo wielka -> więc, nie poddawajcie się :D

Niewątpliwie masz rację :D Ja nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jak bardzo będę szaleć z radości, kiedy w końcu zdam, tylko wciąż się zastanawiam, kiedy to będzie :hmm: i czy w ogóle będzie ...
Zimą jeszcze, wiosną a może latem 8)
Jedno jest pewne: jeśli potrwa to tak długo, to ja na pewno osiwieję :lol:
6.03.2006 - zdane
21.03.2006 - odebrane
Avatar użytkownika
Myslovitz
 
Posty: 502
Dołączył(a): sobota 24 września 2005, 20:41
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez poweredjj » piątek 27 stycznia 2006, 13:35

Cheed: opowiedz, bedzie razniej. Mnie bardziej zniechecaja opowiadania ze ktos "poszedl i za 1 razem zdal OCZYWISCIE", niz opowiadania kogos, kto ma problemy. "Bieda lubi towarzystwo" jak to mowia.

Piszesz ze podobnie jak my poddales sie. Ale ja ani Myslovitz nie poddalismy sie. Walczymy. A ja osobiscie bez wiary w sukces - ale walcze. Jest duza roznica miedzy tym, a poddaniem sie.
11.03.2006 - moj szczesliwy dzien, 6 podejscie

:: forumowy specjalista ds. przypadkow beznadziejnych ::
Avatar użytkownika
poweredjj
 
Posty: 186
Dołączył(a): piątek 25 listopada 2005, 12:46
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez Vella » piątek 27 stycznia 2006, 16:48

Ja się poddałam.

Idę na egzamin bo mam termin. I tyle.
Nie wierzę, że zdam, nic nie umiem, nie mam prawa zdać. Tak jak Myslovitz nie jeździłam na nowym łuku, nie parkowałam na mieście. Też mam zarezerwowane 6 godzin, ale tuż przed egzaminem (sobota, niedziela, poniedziałek rano). Myslę, ze to za mało. Mało nawet jak na przypomnienie sobie tego co umiałam, o nauce tych "nowości" nawet nie chce mi się myśleć.
Ostatnio pomagałam sprawdzić sświatła w "naszym" wozie - miałam tylko nacisnąc hamulec - wdepnęłam oczywiście pedał gazu :oops:
W taką pogodę wcale nie chce mi się siadać za kółkiem, ani nawet w ogóle wychodzić z domu. Faszeruję sie prochami antydepresyjnymi i mam wszystko gdzieś.
Jeśli zdobędę sie na zapisanie na nowy termin to wybiorę jakiś mozliwie odległy. Powiedzmy maj - żeby tylko się zmieścić w czasie ważności teorii.
Ale guzik mnie to juz obchodzi. Jeśli jakimś cudem wreszcie zdam to wrzucę prawko głeboko do szuflady, nie chcę go nawet oglądać.
Avatar użytkownika
Vella
 
Posty: 585
Dołączył(a): środa 30 listopada 2005, 22:07
Lokalizacja: Warszawa - Lublin

Postprzez poweredjj » piątek 27 stycznia 2006, 16:58

Ja musialbym minimalnie 15 godzin pojezdzic zeby przypomniec sobie to co umialem i nauczyc sie tego czego mnie nie uczono - a czego (o dziwo!) wymagaja.
Tyle, ze jesli kiedys jakims dziwnym zbiegiem okolicznosci zdam - to zamierzam sie cieszyc. I nie trzezwiec przez dobrych kilka dni. Tyle ze to sie nie wydarzy. Stracilem nadzieje, ale nie stracilem woli walki. A to roznica.


Ciekaw jestem, co mysla o takich jak my, szczesliwi uzytkownicy forum ktorzy mysla ze prawko to "bula z maslem".
Naprawde jestem ciekaw.
11.03.2006 - moj szczesliwy dzien, 6 podejscie

:: forumowy specjalista ds. przypadkow beznadziejnych ::
Avatar użytkownika
poweredjj
 
Posty: 186
Dołączył(a): piątek 25 listopada 2005, 12:46
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez milena » piątek 27 stycznia 2006, 17:05

Myslovitz napisał(a):
Grauko napisał(a):Satysfakcja po zdaniu egzaminu z wynikiem pozytywnym jest bardzo wielka -> więc, nie poddawajcie się :D

Niewątpliwie masz rację :D Ja nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jak bardzo będę szaleć z radości, kiedy w końcu zdam, tylko wciąż się zastanawiam, kiedy to będzie :hmm: i czy w ogóle będzie ...
Zimą jeszcze, wiosną a może latem 8)
Jedno jest pewne: jeśli potrwa to tak długo, to ja na pewno osiwieję :lol:

Satyswakcja jest i to ogromna, a ulga...
Będzie, na pewno będzie.
A co do Twojego siwieni... Mnie przed 4tym egzaminem koleznaka pocieszała "Nie matrw się 'Adam' zdawał 16-cie razy a 'Ania' 9. Zdali".
Ty tyle razy jeździć nie bedziesz.

Vella napisał(a): Ja się poddałam.

Idę na egzamin bo mam termin. I tyle.
Nie wierzę, że zdam, nic nie umiem, nie mam prawa zdać. (...) Jeśli jakimś cudem wreszcie zdam to wrzucę prawko głeboko do szuflady, nie chcę go nawet oglądać.

Kazdy ma takie podejscie po oblanym egzaminie. Tez tak mowiła. A dziś, jak odebrałam plastik, to juz nie moge sie doczekac mojej pierwszej wyprawy :D
Feci, quod potui, faciant meliora potentes.
Avatar użytkownika
milena
 
Posty: 170
Dołączył(a): niedziela 23 października 2005, 20:12
Lokalizacja: Ryki

Postprzez dianda » piątek 27 stycznia 2006, 17:27

poweredjj napisał(a):Ciekaw jestem, co mysla o takich jak my, szczesliwi uzytkownicy forum ktorzy mysla ze prawko to "bula z maslem".
Naprawde jestem ciekaw.


Jeśli bez ironi było zadane to pytanie, to odpowiadam :P

Jestem pełna podziwu że z podniesioną głową idziecie na kolejny examin :) z tak ogromną wiarą ze moze ten raz bedzie szczesliwy
:arrow: Kat. B: 29.11.2005
>>>Zdane za pierwszym podejściem<<<
Obrazek
Avatar użytkownika
dianda
 
Posty: 152
Dołączył(a): piątek 28 października 2005, 10:27

Postprzez Myslovitz » piątek 27 stycznia 2006, 19:57

Vella napisał(a): żeby tylko się zmieścić w czasie ważności teorii.

Martwię się właśnie bardzo o ważność mojej teorii, bo upłynie ona 20 kwietnia, a to przy terminach oczekiwania na kolejne egzaminy, wcale nie jest zbyt odległa data :oops:
Też już nie mam serca do tego wszystkiego.
Mogłam zdać na starych zasadach, pewnie, że mogłam, ale się nie udało, nie potrafiłam.
Nowych się boję, pewnie znowu nie zdam :(

Zresztą moja sygnaturka się zmieniła i zdanie to nie dotyczy bynajmniej napisu nad bramami piekieł, ale .... WORD-u :x :twisted: :x :wall:
6.03.2006 - zdane
21.03.2006 - odebrane
Avatar użytkownika
Myslovitz
 
Posty: 502
Dołączył(a): sobota 24 września 2005, 20:41
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez quatro » piątek 27 stycznia 2006, 21:31

Drogi Piotrku- eScobar. Nie jesteś pechowcem, nie dałeś d..., niepotrzebnie tak myslisz o sobie, to tylko dodatkowo cie stresuje.Wiele wspaniałych, inteligentnych, wartosciowych ludzi po kilka razy podchodzi do egzaminu na prawo jazdy! To żaden wstyd! Myslę, że jestes bardzo wrażliw, co skądinąd jest cenne, ale tutaj przeszkadza ci w osiągnięciu celu.Zbyt mocno i niepotrzebnie przejmujesz się - uśmieszek egzaminatora nie musiał być wcale głupi, jeśli nawet, to skąd wiesz że dotyczył ciebie? Może ma taki grymas? Może myślał o swojej tesciowej? :) Ty skup się na wykonaniu zadania, bo przeciez umiesz już jeżdzić- sam to napisałeś. postaraj się skoncentrować i myśl tylko o tym co masz zrobić, a nie o reakcjach innych ludzi. Wierzę, że Ci się uda. Na pewno!
kto sieje ze łzami, ten zbiera z radością
23.06.06r- zdane!
Avatar użytkownika
quatro
 
Posty: 79
Dołączył(a): piątek 27 stycznia 2006, 00:34
Lokalizacja: dolnośląskie

Postprzez quatro » piątek 27 stycznia 2006, 21:42

Vella napisał(a):Ja się poddałam.

Idę na egzamin bo mam termin. I tyle.
Nie wierzę, że zdam, nic nie umiem, nie mam prawa zdać. Tak jak Myslovitz nie jeździłam na nowym łuku, nie parkowałam na mieście. Też mam zarezerwowane 6 godzin, ale tuż przed egzaminem (sobota, niedziela, poniedziałek rano). Myslę, ze to za mało. Mało nawet jak na przypomnienie sobie tego co umiałam, o nauce tych "nowości" nawet nie chce mi się myśleć.
Ostatnio pomagałam sprawdzić sświatła w "naszym" wozie - miałam tylko nacisnąc hamulec - wdepnęłam oczywiście pedał gazu :oops:
W taką pogodę wcale nie chce mi się siadać za kółkiem, ani nawet w ogóle wychodzić z domu. Faszeruję sie prochami antydepresyjnymi i mam wszystko gdzieś.
Jeśli zdobędę sie na zapisanie na nowy termin to wybiorę jakiś mozliwie odległy. Powiedzmy maj - żeby tylko się zmieścić w czasie ważności teorii.
Ale guzik mnie to juz obchodzi. Jeśli jakimś cudem wreszcie zdam to wrzucę prawko głeboko do szuflady, nie chcę go nawet oglądać.

[list=]
Droga Velle- nie mów, że się poddałas, bo słowa mają moc sprawczą i jeszcze w to uwierzysz. Twoja depresja to tzw. depresja zimowa i zmęczenie całą sytuacją( tez to przechodziłam - odnośnie kursu a i w życiu nie raz). jednak nie poddawaj się! zdasz na pewno! 6 jazd to nie jest mało zwłaszcza, że umiesz już wszystko. Nowy łuk potrenujesz i przekonasz się, że potrafisz.
zrób sobie relaksująca kąpiel, jedz magnez(czekolada). ja to już muszę lecytynę, bo sam magnez już nie pomaga[img]:lol:[/img]
kto sieje ze łzami, ten zbiera z radością
23.06.06r- zdane!
Avatar użytkownika
quatro
 
Posty: 79
Dołączył(a): piątek 27 stycznia 2006, 00:34
Lokalizacja: dolnośląskie

Postprzez Grauko » piątek 27 stycznia 2006, 22:29

Na nowy łuk powinna wystarczyć Ci swobodnie jedna godzina. Dokładne opanowanie, patrzenie się w tylną szybę i odpowiedni skręt kierownicą. A czekolada rzeczywiście pomaga (osobiście zjadłem Snickersa przed egzaminem i zdałem, jednakże oczywiście zdania egzaminu nie przypisuje batonikowi :D, ale warto uwierzyć w coś, co może pomóc :D
Pomaga ponadto wiara we własne możliwości (przede wszystkim :D ), oraz to, że idziesz na egzamin, ponieważ musisz "zrobić swoje" :)
Grauko
 
Posty: 85
Dołączył(a): piątek 30 grudnia 2005, 17:15
Lokalizacja: Polska

Postprzez poweredjj » sobota 28 stycznia 2006, 20:59

ancio22: Ja wiem, ze jak ktos mial duzo szczescia i zdal za 1 razem to mu sie wydaje ze nie ma nic latwiejszego niz zdanie prawka.

Najpierw daj z siebie wszystko, oblej kilka razy, przekonaj sie ze nie dajesz rady - a potem pomowimy o pozytywnym nastawieniu przed egzaminem. "Syty glodnego nie zrozumie" jak to mowia.

Mi trudno uwierzyc ze kiedykolwiek zdam - i kazde podejscie tylko to potwierdza. Dodam ze nie ja jeden na tym forum mam takie podejscie. Bylem kilkakrotnie dobrej mysli przed egzaminem - i wlasnie to w niczym mi nie pomoglo.
11.03.2006 - moj szczesliwy dzien, 6 podejscie

:: forumowy specjalista ds. przypadkow beznadziejnych ::
Avatar użytkownika
poweredjj
 
Posty: 186
Dołączył(a): piątek 25 listopada 2005, 12:46
Lokalizacja: Gdańsk

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 42 gości